Książka, którą powinien przeczytać każdy – czy istnieje? Natchnęła mnie dyskusja w jakiejś dalszej części internetu, która przypomniała mi, że jakieś dziesięć lat temu podchodziłam do matury z angielskiego. Przed faktycznymi maturami mieliśmy matury próbne. I na ustnej dostałam pytanie o książkę, którą powinien przeczytać każdy.
Chcąc „myśleć poza pudełkiem”, powiedziałam, że taka książka nie istnieje. Ludzie wywodzą się z różnych kultur, mają różne zainteresowania i potrzeby – no produkowałam się, ile mogłam. I oblałam (na szczęście próbną), wiecie czemu? Bo zdaniem Pani Egzaminatorki istnieje taka książka. I jest nią, a jakże. Biblia. Jej zdaniem każdy powinien Biblię przeczytać. Kurczę, no, pytanie było o ogół, nie o wyznawców konkretnej religii. Nie wspominając, że inne wyznania mają swoje święte księgi. Dla nich też Biblia? Do dziś jest to dla mnie niepojęte.
Czy uważacie, że można w ogóle powiedzieć, że faktycznie istnieje jakaś pozycja, po którą każdy, niezależnie od pochodzenia, wierzeń i zainteresowań, powinien sięgnąć? (pomijam słowniki!) Jeśli tak, to jaka?
Strasznie mnie to ciekawi, bo sama nie umiem znaleźć takiej książki, nie uważam, żeby jakakolwiek święta księga jakiejkolwiek religii była na tyle uniwersalna, żeby innowiercy się w niej zaczytywali. Nie umiem też tego powiedzieć o jakichś dziełach antycznych klasyków. Chyba łatwiej mi powiedzieć, czego nie powinno się czytać.
