A co to jest kanon? O co tak naprawę pytasz?
Wolha.Redna pisze: Chodzi mi o dzieła bazowe, takie które każdy z nas mimowolnie uważa za podstawowe dla wiedzy o świecie i kształtowania światopoglądu. Takie, których nieznajomość u innej osoby kwituje się zdziwionym: "Nie znasz tego?!".
Przecież to dwa różne pytania, dwie różne role literatury, dwa różne zbiory lektur.
"Nie znasz tego?!" spyta zszokowany kolega, gdy przyznamy się, że nie słyszeliśmy o Harrym Potterze, Millennium czy PLiO, ale na ich lekturze nikt niczego poza miłymi przeżyciami nie zyska. (I zanim ktoś się odezwie: tak, wiem, że w PLiO opisano zdarzenia odpowiadające zdarzeniom z naszej historii, ale jeśli się o nich na wstępie nic nie wie, to lektura samej ksiazki nic nie da)
Lektury szkolne również, przynajmniej w założeniu, nie służą kształtowaniu poglądów czy dowiadywaniu się czegoś Z nich. Dowiadujemy się O nich, układjąc sobie w głowie z grubsza zarys historii literatury, a tego nie robimy poprzez ich czytanie, lecz poprzez czytanie połączone z komentarzem nauczyciela.
Książki kształtujące wiedzę i światopogląd to najczęściej podręczniki szkolne i akademickie, książki popularnonaukowe, artykuły w sieci, programy popularnonaukowe, a tu trudno mówić o konkretnych pozycjach, bo na każdy ważny temat pisze się sporo. Domyślam sie, że każdy wie z grubsza, jak wygląda teoria ewolucji, ale przecież nie dowiedzieli się tego z "O powstawaniu gatunków". Podobnie każdy wie, gdzie ma wątrobę, a tylko nieliczni mieli w rękach "Anatomię" Bochenka.
Oczywiście istnieje lista pozycji, do których odniesienia znajdują się często w nowych dziełach, bo autor zakłada, że odbiorca je zna i zrozumie odniesienie - chyba właśni tak należy rozumieć kanon. Tak, jak napisała Thana: jako książki, których znajomość umożliwia komunikację z przestawicielami tego samego kręgu kulturowego.