Postmodernizmem zajmę się niżej: tak jak go rozumiem i z czym się spotkałem przez lata. To nie moja bajka, więc nie odmaluję pełnego obrazu, ale mam nadzieję, że kilka rzeczy uda się trafnie nakreślić.
Z tematem dyskusji o dyskusji mam ten problem, że dla mnie z tych utworów wynika coś innego.
Jak się zachować podczas dyskusji, to kwestia wtórna do tego, jakie poglądy wybrać i dlaczego akurat takie.
Oto mi chodziło w rozumieniu cudzych racji. Jeśli naprawdę uda się zrozumieć czyjś punkt widzenia, albo i parę różnych spojrzeń na sprawę, to to paraliżuje. Uniemożliwia działanie i to zarówno pozytywne, jak i negatywne, bo co niby te pojęcia oznaczają? Komu ma być lepiej, a komu gorzej, w wyniku naszej decyzji?
Niemniej mam wrażenie, że ludziom często posiadanie poglądów przychodzi łatwo i naturalnie.
/////////
Nie powiedziałbym, że w "Balladzie wrześniowej" narratorem są Sowieci. Te parę "im", "ich" sugeruje, że to na pewno nie atakujący żołnierze, a raczej sarkastycznie nastawiony Polak.
Kruger pisze: Ja widzę narratora piętnującego postmodernizm za wynikającą z niego powszechna bylejakość - czyli IMHO to narrator wyciąga błędne wnioski.
Moim zdaniem ta interpretacja jest właściwa, choć ciężar utworu jest wyraźnie przesunięty na ośmieszanie posuniętego do absurdu relatywizowania wszystkiego, niż na krytykę samego, złożonego nurtu filozowiczno- artystycznego.
Kruger pisze: Więc wywodzenie przez nich swej bylejakości i bzdetowości z tej filozofii uważam za mało możliwe. Żeby wywodzić, podpierać się, trzeba znać.
Uczynię pewne zastrzeżenie. Nie stykam się nadmiernie z intelektualną i artystyczną elitą, może w niej ta znajomość i odwoływanie się jest częste.
Szary człowiek nie musi znać i czytać filozofów, by ich koncepcje wpływały na niego, kształtowały myśli i działania. Postmodernizm nie można utożsamiać z każdym bzdetem, a jedynie z bzdetem relatywizującym
Poprawność polityczna, postulat by wszystkie mniejszości były podobnie wspierane przez państwo, jak silna większość, jest postmodernistyczna.
Feminizm, Freud, są częścią ruchu.
Ateizm również.
Bezrefleksyjne (i przemyślane również) mieszanie myśli różnych kultur, też się wpasowuje w ten nurt.
Postmodernizm nas otacza, przy czym nie wiadomo, czym on tak właściwie jest. Definicji pełno, nurtów jeszcze więcej, w tym takie, które negują obiektywną wartość nauki (nauka to tylko jeden z dyskursów tłumaczących świat, nie ważniejszy od pozostałych), uznają wszystkie systemy wartości jako równoważne, a nawet w sztuce, zamiast burzyć czwartą ścianę, budują tam drzwi obrotowe, bo inaczej utwór nie jest odpowiednio prawdziwy i autentyczny. Odbiorca jest idiotą, któremu trzeba co chwilę przypominać, że opowieść to fikcja, a nie prawda objawiona (o Monie Lisie, której najpierw dorobili, a potem zgolili wąsy, nawet nie będę się rozwodził).
Problem w tym, że postmodernizm świadomie wymyka się zdefiniowania, więc na wszystkie negatywne przykłady, które podałem wyżej, znajdzie się pełno działaczy i wytworów i myśli wartościowych.
Kaczmarski wypowiedział się kiedyś, że:
Dla mnie postmodernizm jest bełkotem. Może dlatego, że zostałem tradycyjnie wychowany, a może dlatego, że nie jestem zbyt dobrze wykształcony, w każdym razie nie umiem się poruszać w rzeczach niejasnych. Nie lubię nieprecyzyjnych terminów, niejasnych określeń. Najgorsze, że nie wiadomo czym jest ten dominujący w naszej epoce postmodernizm. Nie wiadomo, co nas określa.
Ja bym powiedział, że postmodernizm to zrelatywizowanie i pomieszanie wszystkiego. Czasem wychodzą z tego rzeczy dobre, a czasem złe, a przynajmniej ja bym je za takie uznał. Ale za samym ruchem nie stoi żaden głębszy cel, który byłbym w stanie dostrzec, poza powszechną dekonstrukcją i bawieniem się powstałymi z tego kawałkami opisywalnej rzeczywistości.
Kolejnym kontekstem piosenki jest data, kiedy został napisany, 1997 rok. Spójrzmy co się wtedy działo w dyskursie naukowym, dotyczącym postmodernizmu:
http://niniwa22.cba.pl/wojny_naukowe.htm
To było ponad dwadzieścia lat temu, teraz coraz częściej słychać głosy nawołujące do izolacji i budowania barier. Żyjemy już w trochę innej rzeczywistości, ale dalej mamy problem ze znalezieniem drogi środka.