Kiedyś ktoś mi mówił, że najlepszy tytuł to taki, który jest zupełnie o czymś innym niż dzieło - ale ja właściwie nie o tym. Czy macie jakieś tytuły książek lub wierszy, które podziwiacie, które was zachwycają, które wprawiają was w osłupienie? Nie chodzi mi o utwory, ale o same tytuły w zupełnym oderwaniu od reszty. Tak się akurat złożyło, że sam wybrałem tytuły zacnych książek, ale nie chcę tu dyskutować o samych książkach. Umieszczajmy tu najpiękniejsze tytuły, nawet jeśli są to tytuły totalnych gniotów (choć Bogiem a prawdą to nie znam chyba słabej książki o dobrym tytule, choć zdarzają się dobre o słabym tytule).
Moje pięć propozycji do "topu tytułów wszech czasów":
1. "Nieznośna lekkość bytu"
2. "Szumy, zlepy, ciągi"
3. "Miłość w czasach zarazy"
4. "Którego nie było"
5. "Skowyt"
Tytuł wszechczasów
1"Naucz się, że można coś innego roznosić niż kiłę. Można roznieść światło, tak?"
Robert Brylewski
Robert Brylewski