Ja tam lubię Harry'ego Pottera

być może dlatego, że pierwszy tom przeczytałam, mając lat 11, czyli tyle co bohater i zdarzyło mi się dorastać razem z nim, co nie przytrafiło mi się z innymi seriami, bo na Musierowicz czy Siesicką urodziłam się ciut zbyt późno.
Co do przemawiania tekstu - nieraz mnie zastanawiało, że teksty obiektywnie słabe mają w sobie to "coś" co przemawia. Przykład: możecie się nabijać, ale przeczytałam całe 47 tomów Sagi o Ludziach Lodu (jakiś czas temu pilnie się odmóżdżałam). I cóż: powtarzalność, słaba akcja, niekonsekwencje, propagowanie momentami szkodliwych wzorów i mitów, bohaterek niby dużo, ale wszystkie takie same - i cóż, lubię to

co jakiś czas wracam.
Podobnie, tak jak seria "Wiedźma" Olgi Gromyko, opowiadająca o niejakiej Wolsze ze wsi Stopłe Redy, czyli Rednej

lekkie, miłe, przyjemne, z góry wiadomo, jak się skończy, zabawne, w pewien sposób nowatorskie, ale bez jakichś większych ambicji. I cóż - zakochałam się w tej serii.
Oczywiście, możecie powiedzieć, że mam kiepski gust i wtedy nie zaprzeczę, niemniej jednak to właśnie słabe teksty mają w sobie nieraz magnetyczną siłę przyciągania. I nie tracą uroku nawet po rozbiciu na czynniki pierwsze i wytknięciu wszystkich błędów.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva
"Between the devil and the deep blue sea".