Tytuł wszechczasów

16

Latest post of the previous page:

451° Fahrenheita

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Tytuł wszechczasów

17
Moje typy:
1. "Piąta z kwartetu"
2. "Możesz wybrać, kogo chcesz pożreć"
3. "Złoty Pelikan"
4. "Czego nie powiedziałam"
5. "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął"
6. "Opium w rosole"
Dobra architektura nie ma narodowości.
s

Tytuł wszechczasów

18
Ogólnie tytuły z Jeżycjady są jednymi z lepszych.

Zapomniałam jeszcze o Rzeźni nr 5.

Co do ćmy... Coż, Mechaniczna Pomarańcza jest kultowa i może przez to czcimy i tytuł, ale sam tytuł brzmi, jak przypadkowy zlepek wyrazów. Z kolei 'mechaniczna ćma' brzmi jak coś, co mogłoby istnieć, można ją sobie wyobrazić i przez to intryguje.

Tytuł wszechczasów

19
Ale owady kojarzą mi się niejako naturalnie z czymś mechanicznym, każdy jest jak taki mały robocik (ale może to jakieś moje zboczenie albo za dużo Antoniszczaka), a pomarańcza mechaniczna to od razu każe budować jakieś smakowite, nieoczywiste skojarzenia.
"Naucz się, że można coś innego roznosić niż kiłę. Można roznieść światło, tak?"
Robert Brylewski

Tytuł wszechczasów

20
To ja mam zupełnie inaczej. Mechaniczna ćma niepokoi podwójnie, bo ćmy rodzą skojarzenia z nocą, bezszelestnym lotem, a mechanizm z podstępem, zakradaniem się sztuczności i oszustwa w naturę. Mechaniczna pomarańcza natomiast brzmi dla mnie jak "heroiczna plastelina" albo "ceglany zaimek". Pomarańcza nie może być mechaniczna, bo nic nie robi i nie ma żadnych ruchomych części, a zatem dodawanie do niej tego przymiotnika nie ma sensu. I fakt, jako kompletny nonsens tytuł też może być fajny, bo w końcu na nonsensach często opiera się humor, ale nie budzi we mnie żadnych skojarzeń, po prostu stanowi zlepek dźwięków.

Tytuł wszechczasów

22
Muminki, Mary Poppins, bardzo w życiu przydatne mądrości. Inne książki to powielanie w inny sposób.
... Była to jedna z tych jasnych nocy, w których firmament gwiezdny jest tak rozległy i rozgałęziony, jakby rozpadł się, rozłamał i podzielił na labirynt odrębnych niebios, wystarczających do obdzielenia całego miesiąca nocy zimowych i do nakrycia swymi srebrnymi i malowanymi kloszami wszystkich ich nocnych zjawisk, przygód, awantur i karnawałów.

Bruno Schulz

Tytuł wszechczasów

25
"Śmiech Afrodyty"
"Wódz Słońca"
"Władca Much"
"Udręka i Ekstaza"
"Lisy w winnicy"
"Ziemia obiecana"
"Nędznicy"
"Tajemnicza wyspa"
"Wojna i pokój"
...ten styl. Max dwa słowa.

Wszystko krótkie, dosadne, intrygujące. A nie jakieś tam rzeczy o smutnych dziwkach.

Tytuł wszechczasów

26
Przyznam szczerze, że na mnie tytuł w oderwaniu od dzieła zwykle nie robi wrażenia. Mało kiedy też pamiętam tytuł, jeśli książka nie utkwiła mi mocno w pamięci z jakiegoś powodu (fajnego lub nie) i nie włożyłam dodatkowego wysiłku w jego zapamiętanie. Dla mnie genialny tytuł jest integralną częścią utworu, a najlepiej kluczem do niego. Samo "brzmienie" to za mało. Tak patrzę na własne tytuły i cudze.

W tym momencie przychodzi mi do głowy jedynie seria o Stepanie Plum, w której tytuły (przynajmniej te oryginalne) nieźle oddają ich klimacik oraz specyficzny humor opowiastki o przygodach współczesnej "łowczyni głów"… :lol: A przynajmniej to "Po pierwsze dla pieniędzy" mnie złapało na haczyk i zachęciło do lektury.
𝓡𝓲
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dyskusje o literaturze”

cron