Latest post of the previous page:
Przekonaliście mnie
Nie wiedziałem, że to jest konkretny gatunek. Myślałem, że mowa ogólnie o alternatywnych przebiegach historii.
Niemniej, z "Adeptem" i Turbosłowianami trafiłem

Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
Latest post of the previous page:
Przekonaliście mnieNie trafiłeśAndy pisze:Niemniej, z "Adeptem" i Turbosłowianami trafiłem
Trochę przesadzacie z tymi definicjami. Skoro jednak...
Już trzecia osoba mi to pisze, ale GDZIE ja coś takiego sugerowałem?! Widzę, że pisarze się po prostu obrazili, za użycie określenia "fanfic" :p
Swego czasu byłem wielkim fanem tego rodzaju powieści, udzielałem się na listach dyskusyjnych i nawet popełniłem byłem swój własy "timeline" (ale po angielsku - wówczas mój angielski był jeszcze bardziej kulawy niż teraz, ale i tak kilku angoli pisało mi, że im się podoba). Niemniej mam wrażenie, że to było ciekawym zabiegiem jeszcze dwadzieścia lat temu (no, ja pisałem szesnaście lat temu), a teraz jest to już chwyt dość ograny. I czas tego typu powieści też chyba już minął...Czarna Emma pisze: Jakiś czas temu trafiłam na książkę, traktującą o różnych alternatywach w dziejach Polski. Była to praca zbiorowa, każdy z Autorów przedstawiał jedne wybrany wątek historyczny (od czasów Mieszka do powstania "Solidarności"). Czyta się to naprawdę ciekawie, czasami ulegając sugestiom autorów.
Czy myślicie, że tworzenie fabuły, opartej na częściowo zmyślonych (przerobionych wedle zamysłu autora) wydarzeniach, mających miejsce w przeszłości, której nigdy nie było, jest zabiegiem ciekawym, czy nie? Jak Wam się czyta takie książki?
Najbardziej popularni autorzy tego typu (Stirling choćby) jednak szli na dużą łatwiznę
Mam odwrotnie, najłatwiej czyta mi się te teksty, w których jestem zielony i wszystkiego dowiaduję się od autora.
Gdybym potraktował historię alternatywną jako podręcznik i podpierał się w rozmowie "faktami" z książki fantastycznej, to nie byłoby zaskakujące, tylko smutne, bo świadczyłoby o demencji albo o chorobie psychicznej.
Dla uściślenia: nie negując braku wiedzy u części autorów, chciałbym tylko zaznaczyć, że w Europie w zasadzie nie istnieją szkoły szermierki bojowej, a to co można obecnie ćwiczyć to albo sport, albo "szermierka historyczna" oparta na widzimisię "miszczów" i odtwarzaniu technik ze starych traktatów. Odtwarzaniu czesto nieprecyzyjnym, bo rysunki czy zdjęcia wszystkiego nie zdradzają. Więc i zasadność krytyki względna.Eldil pisze:Dla przykładu: opisy szermiercze czytało mi się doskonale, ZANIM zacząłem ją trenować. Później co niektóre zaczęły mnie denerwować.
Wróć do „Dyskusje o literaturze”