Romek Pawlak pisze: Maciek, ale tego jest zwyczajnie zbyt wiele, aby wszystko znać, a już na pewno ogarnąć w kilka-kilkanaście lat.
Ale warto próbować ;-) Mnie się trochę udało, ale masz rację - całe liceum, cztery lata studiów, plus jeszcze kilka lat potem czytania na to poszło. Ale to nie był dla mnie czas zmarnowany ;-)
Romek Pawlak pisze: Dlaczego Mickiewicz, a nie Rej czy Morsztyn (świetny skądinąd). Dlaczego literatura, a nie dogłębna znajomość polskiej kinematografii i muzyki
Według mnie kinematografia "pochodzi" od literatury, to po prostu inny rodzaj medium. O muzyce zmilczę, bo sam jestem głuchy jak pień i nie znajduję w niej wielkiej uciechy.
A dlaczego Mickiewicz? Napisałeś wcześniej tak (nie odnosząc się do Mickiewicza, tylko ogólnie, jak przypuszczam):
Romek Pawlak pisze: są to już teksty zmurszałe, tylko historyczne, więcej mi daje czytanie współczesności i tu szukanie sposobów wyrażenia się.
No więc tu się nie zgadzam. To znaczy zgadzam się, że dla współczesnego czytelnika, bez wiedzy o kontekście, mogą takie być (pamiętam srogą recenzję "Pana Tadeusza" na LC, gdzie jakaś dziewczynka biadoliła, że ciężko się jej czytało, bo to jest napisane wierszem...).
Ale dla mnie - a uważam się za czytelnika przygotowanego do lektury tekstów z czasów zamierzchłych - to jest naprawdę frajda, kiedy mogę obserwować, jak na przykład Mistrz różnicuje metrum w zależności od tego, kto daną kwestię wygłasza (i o tym jest między innymi książka Ważyka, o której wspominam). Uwielbiam czytać teksty Mickiewicza i Słowackiego, pisane w charakterze polemicznym, mogąc się jednocześnie podeprzeć na przykład wiedzą historyczną. Zobacz III cześć "Dziadów" i postać Doktora, wzorowaną na ojczymie Słowackiego, Auguście Becu. Przecież to jest genialnie krojona sylweta!
Mickiewicz poza tym, o czym wspomnieć warto, choć sam Romantyzmu jako nurtu literackiego nie wymyślił, to jednak położył największe zasługi w jego co najmniej rozkolportowaniu, a większość jego realizacji to jest po prostu mistrzostwo formy i zajebistość treści. I wcale nie są to rzeczy od nas odległe - gdyby tak było, "Dziady" Dejmka nie wywołałyby swego czasu takiego politycznego rejwachu.
Mentalny "syn" Mickiewicza, Wyspiański, pisał tak wyraziście i obrazowo, że mnie do tej pory dech zapiera. A jakież to aktualne wszystko! Do tej pory cytowane jest "Wesele", choć większość "cytatników" nie ma bladego pojęcia skąd cytują, ani co znaczy tak naprawdę ten cytat. Ale cytują! I to im daje poczucie wspólnoty jakieś chociaż minimalne.
I tu zmierzam do sedna. Dla mnie znajomość literatury na przestrzeni wieków jest elementem właśnie tej wspólnoty, rozumienie kontekstów jest natomiast elementem niezbędnym do rozumienia tekstów. Piszesz, że to teksty "zmurszałe", a ja Ci powiem, że na owe czasy Mickiewicz był tak nowatorski, jak dzisiaj nikt nie jest i nie będzie. Ten facet był naprawdę genialny po prostu!