Tak sobie myślę, skoro redaktor wie jak pisać (lepiej nieraz od pisarza), to czemu właściwie sam nie napisze ksiązki?
.
Przecież to jest zawód, praca wykonywana. Nie każdy chce być pisarzem, czy to jest tak trudno zrozumieć? Trochę dziwne to stwierdzenie. Nie każdy też chce być znany, dlatego pisze np. pod pseudonimem i nie pokazuje twarzy. Niemniej, redaktor jest według mnie niezbędny. Po pierwsze, swoich błędów się nie dostrzega. Po drugie, jak autor ma jakiś zamysł fabuły, tworzy sobie obraz, mapę tego, co chce napisać, może zapomnieć, że sam to wie, ale czytelnik już niekoniecznie.Stąd mamy potem luki fabularne w książkach.Poza tym, ja osobiście jak mam po raz enty czytać własny tekst, osobiście wolałabym zjeść lukrecję, której naprawdę z całego serca nie cierpię. I jest naukowo udowodnione, że czytając po raz wtóry tekst, nasz mózg już działa schematycznie. Ponadto, autor wie, co bohater sobie pomyślał, jaki ma motyw, ale nie zawsze przeleje to prawidłowo na papier. Tylko ktoś bardzo zadufany może uznać, że nie potrzebuje redaktora. Przecież pisarze nierzadko współpracują podczas pisania książki z rzeszą specjalistów, bo przecież pisząc kryminał, nie mogą mieć w książce błędów rzeczowych, niestety i tak się nagminnie zdarzają:( . Uważam w dodatku, że czasami jeden redaktor to za mało. Na takie antytalenty z ortografii i interpunkcji jak ja na przykład, to nawet trzech byłoby mało. Oczywiście przychodzi ten moment, gdy redaktor może chcieć zbyt mocno ingerować w fabułę, czy np. próbować konkretnie ukierunkować zakończenie - zamiast dramatu ma być happy end, bo np. się lepiej sprzeda. Wówczas rzeczywiście może być jakieś spięcie, ale myślę, że co nas nie zabije to nas wzmocni. Najwyżej się wprawimy w sztuce negocjacji.