Redaktor nie jest wrogiem Autora

16

Latest post of the previous page:

Odpowiedź jest banalna: bo u nas się uważa (tj. tak uważają amatorzy i aspiranci, bez doświadczenia), że redaktor to jest taki koleś od przecinków i ewentualnie ortów. Stąd zresztą zabawne uwagi "ja tworzę sztukę, przecinki i błędy redaktor poprawi" :)
Podczas kiedy dobry redaktor jest na wagę złota. Potrafi podpowiedzieć ciekawsze rozwiązanie fabularne czy w jaki sposób pogłębić postać. Czyta tekst tak, jak ja nigdy na swój nie spojrzę, bo zbytnio jestem z nim związany, przyzwyczaiłem się do błędów :) potrafi pokazać, jak zaplatać, tj. kończyć wątki w tekście. Nigdy nie zapomnę, jak redaktorka moich dwóch pierwszych książek w Runie pokazała mi to na moim tekście, a potem na kilku wyjętych z półki książkach cudzych :) u mnie było OK, ale ona pokazała mi, jak to zrobić lepiej.
Ja bardzo sobie cenię współpracę z dobrymi redaktorami i redaktorkami. I uważam, że należy ich doceniać publicznie.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Redaktor nie jest wrogiem Autora

17
Romek Pawlak pisze: Potrafi podpowiedzieć ciekawsze rozwiązanie fabularne czy w jaki sposób pogłębić postać
Możesz podać przykład pogłębienia postaci? Chętnie zerknąłbym do kuchni literackiej, a każdy broni swoich przepisów jak członkini koła gospodyń wiejskich :)
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

Redaktor nie jest wrogiem Autora

18
slavec2723 pisze: Możesz podać przykład pogłębienia postaci? Chętnie zerknąłbym do kuchni literackiej
To polecam gorąco książkę Alberta Zuckermana "Jak napisać świetną powieść". Opisuje on tam dość szczegółowo autora i swoją pracę nad "Człowiekiem z Petersburga" Kena Folleta - to się czyta jednym tchem...
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

Redaktor nie jest wrogiem Autora

19
MaciejŚlużyński pisze:
To polecam gorąco książkę Alberta Zuckermana "Jak napisać świetną powieść".
Nie omieszkam zerknąć. Ale jak widzę taki tytuł to mnie mdli :)
Jestem już właścicielem Galerii dla dorosłych, Galerii złamanych piór, Wirte a novel and get it published - teach yourself,, Po bandzie przeczytałem Pamiętnik rzemieślnika, Superman w literaturze masowej, Piszemy bestsellera Andrzeja itd. itp.
Szczerze? Strasznie mnie te książki nudzą. Wolałbym już pogadać o zagadnieniach kuchni literackiej.
Aha, ostatnio czytałem twojego Bożego komandosa. Niezły.
Pozdrawiam.
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

Redaktor nie jest wrogiem Autora

20
slavec2723 pisze:
Romek Pawlak pisze: Potrafi podpowiedzieć ciekawsze rozwiązanie fabularne czy w jaki sposób pogłębić postać
Możesz podać przykład pogłębienia postaci? Chętnie zerknąłbym do kuchni literackiej, a każdy broni swoich przepisów jak członkini koła gospodyń wiejskich :)
Z moich książek niekoniecznie - wyrzucam to raczej z głowy, myślę o kolejnych powieściach :)
Ale przykładowo działa to tak: masz postać, faceta, który wkurza się na innego, bo ten tęsknym wzrokiem spogląda na jego żonę/dziewczynę. Normalka, dla ciebie to wystarczająca motywacja, żeby się ścięli. I teraz redaktor mówi ci: - Ale wiesz, oni mogli się spotkać dziesięć lat temu na ulicy, jakiś krótki impuls, wymiana zdań, bez żadnych konsekwencji z pozoru, tyle że chwila złej emocji. No i nagle, jak po dziesięciu latach już się ścinają na poważnie, to się okazuje, że ta złość ma większą kartotekę niż bohater przypuszczał :) szarpie się z kolesiem i... nagle olśnienie: już wymieniali brzydkie wyrazy.
Taki dopisek zmienia sytuację, nadaje szerszy kontekst, nagle postać - szczególnie antagonisty, tego kolesia patrzącego łakomym wzrokiem na kobietę, przestaje być bohaterem na jedną chwilę, jedną scenkę. I jasne, że w 9 przypadkach na 10 sam coś takiego wymyślisz. Ale czasem tobie umknie, a redaktor na to wpadnie :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Redaktor nie jest wrogiem Autora

21
Romek Pawlak pisze: Ale przykładowo działa to tak: masz postać, faceta, który wkurza się na innego, bo ten tęsknym wzrokiem spogląda na jego żonę/dziewczynę. Normalka, dla ciebie to wystarczająca motywacja, żeby się ścięli. I teraz redaktor mówi ci: - Ale wiesz, oni mogli się spotkać dziesięć lat temu na ulicy, jakiś krótki impuls, wymiana zdań, bez żadnych konsekwencji z pozoru, tyle że chwila złej emocji. No i nagle, jak po dziesięciu latach już się ścinają na poważnie, to się okazuje, że ta złość ma większą kartotekę niż bohater przypuszczał szarpie się z kolesiem i... nagle olśnienie: już wymieniali brzydkie wyrazy.
– Wysoki był – Kameduła ponownie przełknął ślinę. – Szczupły... Włosy czarne, długie, ramion sięgające. Nos jak dziób ptasi i oczy jak u ptaka... Przenikliwe bardzo. Uśmiech zły. Diabelski.
– Ni rogów? – zawołał Bonawentura, wyraźnie rozczarowany. – Ni kopyt? Ni ogona nie miał?
– Nie miał.
– Łeee-eeee! Co nam tu powiadacie!
Narrenturm

Chciałoby się rzec: - Łee-eeee! Co nam tu powiadacie!
Niczym Bonawentura, jestem wyraźnie rozczarowany. Liczyłem na coś bardziej ekscytującego :)
Ale dzięki i tak. Zapiszę sobie w mych notatkach warsztatowych.
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

Redaktor nie jest wrogiem Autora

25
MaciejŚlużyński pisze:
Paul Barz - "Kolacja na cztery ręce"
MaciejŚlużyński pisze:
Czarna Nina pisze: Wywiad fajny :) Tak sobie myślę, skoro redaktor wie jak pisać (lepiej nieraz od pisarza), to czemu właściwie sam nie napisze ksiązki? :D
Oj, zdziwiłbyś się, ilu pisarzy jednocześnie zajmuje się redakcją prac innych :wink:

Ale fakt faktem - pisanie i redagowanie wymaga dwóch nieco odmiennych "trybów twórczych". Znam co najmniej jedna osobą z tego wspaniałego forum, która potrafi się z jednego na drugi tryb przełączyć, prywatnie znam też jeszcze inną osobę, które także daje radę :wink:
Aloe pisze: Nie neguję, że redaktor ciężko pracuje, ale też i autor też jest coś wart, a tu jest widziany jako ten, którego dzieło trzeba ciągle poprawiać.
Ale ile czytałeś do tej pory artykułów o pisarzach? Sto, dwieście? Ten jest jednym z nielicznych o redaktorach, więc niech gloryfikuje do woli - po to został napisany.
Fakt. Po to został napisany, żeby podkreślić pracę redaktora. Inne były o autorach, więc była mowa o ich pracy.
Nie można się licytować, która praca ważniejsza i bardziej potrzebna. Autor tworzy, redaktor przetwarza. Wszystko to służy marketingowi. Początkujący autor nie wie, co się przyjmie, ma własną wizję, której się trzyma. W końcu to on firmuje dzieło własnym nazwiskiem. Dobry redaktor jest w stanie zmienić tekst, aby był bardziej poczytny.
Pisać może każdy, ale nie każdy może być pisarzem
Katarzyna Bonda

Redaktor nie jest wrogiem Autora

26
MaciejŚlużyński pisze:To polecam gorąco książkę Alberta Zuckermana "Jak napisać świetną powieść". Opisuje on tam dość szczegółowo autora i swoją pracę nad "Człowiekiem z Petersburga" Kena Folleta - to się czyta jednym tchem...
Mnie akurat strasznie to znużyło, sam nie wiem, jakoś się z autorem nie polubiliśmy, a szkoda, bo byłem ciekaw co ma do powiedzenia. Próbowałem kilka razy podejść, ale rzuciłem na półkę i tak leży. Jak ktoś chce to mogę pożyczyć, żeby się książka nie marnowała.

Za to ostatnio czytałem Twórcze pisanie... Filipiak i miło się zaskoczyłem. Słyszałem o tej książce same złe rzeczy, a okazało się, że jakoś nam po drodze. Pozycja może nie dla wszystkich, ale moim zdaniem zerknąć warto.
https://soundcloud.com/para-bellum-3

Redaktor nie jest wrogiem Autora

28
Tak sobie myślę, skoro redaktor wie jak pisać (lepiej nieraz od pisarza), to czemu właściwie sam nie napisze ksiązki?
.
Przecież to jest zawód, praca wykonywana. Nie każdy chce być pisarzem, czy to jest tak trudno zrozumieć? Trochę dziwne to stwierdzenie. Nie każdy też chce być znany, dlatego pisze np. pod pseudonimem i nie pokazuje twarzy. Niemniej, redaktor jest według mnie niezbędny. Po pierwsze, swoich błędów się nie dostrzega. Po drugie, jak autor ma jakiś zamysł fabuły, tworzy sobie obraz, mapę tego, co chce napisać, może zapomnieć, że sam to wie, ale czytelnik już niekoniecznie.Stąd mamy potem luki fabularne w książkach.Poza tym, ja osobiście jak mam po raz enty czytać własny tekst, osobiście wolałabym zjeść lukrecję, której naprawdę z całego serca nie cierpię. I jest naukowo udowodnione, że czytając po raz wtóry tekst, nasz mózg już działa schematycznie. Ponadto, autor wie, co bohater sobie pomyślał, jaki ma motyw, ale nie zawsze przeleje to prawidłowo na papier. Tylko ktoś bardzo zadufany może uznać, że nie potrzebuje redaktora. Przecież pisarze nierzadko współpracują podczas pisania książki z rzeszą specjalistów, bo przecież pisząc kryminał, nie mogą mieć w książce błędów rzeczowych, niestety i tak się nagminnie zdarzają:( . Uważam w dodatku, że czasami jeden redaktor to za mało. Na takie antytalenty z ortografii i interpunkcji jak ja na przykład, to nawet trzech byłoby mało. Oczywiście przychodzi ten moment, gdy redaktor może chcieć zbyt mocno ingerować w fabułę, czy np. próbować konkretnie ukierunkować zakończenie - zamiast dramatu ma być happy end, bo np. się lepiej sprzeda. Wówczas rzeczywiście może być jakieś spięcie, ale myślę, że co nas nie zabije to nas wzmocni. Najwyżej się wprawimy w sztuce negocjacji.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dyskusje o literaturze”

cron