Latest post of the previous page:
Może Cię zaskoczę, ale ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem wszelkiego typu list proskrybcyjnych.
Moim zdaniem to jest przeciwskuteczne i stanowi także formę reklamy dla tego typu "wydawnictw".
Jedynym sposobem skutecznej walki z taką "konkurencją" jest edukacja czytelników. Na całym świecie występuje zjawisko vanity publishing, ale to jest margines i jest to traktowane z lekkim przymrużeniem oka. U nas dopiero się to zaczęło parę lat temu, więc przyjdzie czas, kiedy wszystko się samo unormuje. Oczywiście ludzka próżność i chęć "bycia wydanym" nigdy nie zniknie, ale raczej to są obrzeża literatury (w normalnej sytuacji), a nie masówka, jak w tej chwili u nas...
A dlaczego piszę o edukacji czytelników, a nie autorów, którzy z usług takich firm korzystają? Bo autorzy ci na każdy racjonalny argument i tak odpowiadają "spiskiem wydawców", więc dyskusja z nimi jest stratą czasu. Być może niektórzy z nich nauczą się czegoś na błędach, ale raczej na błędach własnych muszą się edukować, bo na cudzych nie potrafią...