"Schemat" nie zawsze oznacza "kicz". To, że rozpoznajemy wzorzec, nie zawsze oznacza, że to kicz - choć oczywiście w literaturze popularnej niektóre schematy są już fatalnie zarżnięte.
Ale - czy w literaturze wysokiej jest inaczej? Tu też niektóre są fatalnie zarżnięte, i co? Nadal ktoś czasem potrafi wnieść coś nowego...
Natomiast, trzymając się literatury młodzieżowej, trzeba pamiętać, że w tych schematach odnajduje się jakieś 99% czytelniczek (bo głównie są to czytelniczki, chłopcy wg badań stanowią co najwyżej 1/3 populacji). Więcej: one ich szukają. Te miłości nie pojawiają się bez powodu, tak jak bardzo często w literaturze tzw. wysokiej problemom egzystencjalnym towarzyszy alkohol, co też jest potworną kliszą

Co chcę przez to wszystko powiedzieć? Nie oceniałbym gigantycznego worka pod nazwą "literatura dla młodzieży" przez badanie poziomu stężenia klisz - bo to bez sensu. Równie dobrze można tak badać każdą literaturę, w sensie: i tę wysoką, i poziom stężenia wyjdzie podobny, a jedynie w samych użytych schematach wyjdą różnice. Albowiem gdyż ponieważ, nawet jeśli się przeciw temu buntujemy, literatura schematami stoi, a ta dobra to po prostu mądre wykorzystanie tychże schematów, twórcze po prostu
I odpowiadając
Nataszy. Tak, fuknąłem tam, fuknę i tu, bowiem cóż złego w tym, że literatura, bez dzielenia na niska i wysoką, dla młodzieży czy dla starców, niesie w sobie także funkcję eskapistyczną? Ludzie czytają z różnych powodów. Ten poznawczy jest tylko jednym z palety. I ja bym go nie wywyższał, nie czynił z niego bożka. Nie mam nic do czytelnika, który czyta dla rozrywki. Jego prawo. Tak jak prawem innego czytelnika jest sięganie po literaturę wysoką z nadzieją, że spełni nie tylko funkcję rozrywkową, ale i wniesie coś w jego życie.
Ja po prostu nie zgadzam się na postrzeganie literatury wyłącznie jako sztuki społecznie użytecznej, inżynieryjnej. Co więcej: ona nigdy taka nie była
