Jak w temacie. Nie wiem co mi się stało. Nie mogę się zmusić do czytania fabuły. Kiedy pomyślę o tym, że mam przedzierać się przez wymyślone światy nie mające nic wspólnego z rzeczywistością - wymyślone przez nie mój mózg; ubrane w przekwitłe ozdobniki historie o nieistniejących ludziach - mój czytacz wypada mi z ręki i rozbija się o podłogę. Załatwiłem w ten sposób już sześć iPadów, i tak wiem - używanie takiego czegoś ma się nijak do zapachu papieru o poranku... Anyway - nie mogę. Odrzuca mnie od fabuły. Przebrnąłem przez większość klasyków - tych dawnych i mniej dawnych, i nie znajduję niczego nowego co podniosłoby mi ciśnienie. Zastanawiam się, czy Szekspir już ponad 400 lat temu, nie napisał wszystkiego co można było wymyślić o człowieku. Z poezji podchodzą mi tylko stare rockowe piosenki, które znam na pamięć.
Pogrążam się za to w biografiach, historii, pozycjach mniej lub bardziej popularno-naukowych, filozofii czy publicystyce społecznej; przewalam tego na kilogramy i z miesiąca na miesiąć, z roku na rok, coraz bardziej czuję, że coraz mniej wiem o świecie i o sobie samym. Wiem, że to droga donikąd i starsznie mnie to wkur...a. Poradzi mi ktoś jak wejść z powrotem na ścieżkę lieratury pięknej?
BTW - są na tym "forum" jacyś grafomani, powiedzmy 40+?
Odrzuca mnie od fabuły, przy poezji się wykrwawiam.
2...a może to właśnie prawidłowa droga?Keek pisze: (pt 21 lip 2023, 21:23) Wiem, że to droga donikąd i starsznie mnie to wkur...a. Poradzi mi ktoś jak wejść z powrotem na ścieżkę lieratury pięknej?
rzeczywistość > wymysły
whatever floats your boat, jeśli nie odczuwasz potrzeby eskapizmu i nie kręci cię artyzm, a za to kręci cię rzeczywistość, to może nawet tym lepiej?
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)
Odrzuca mnie od fabuły, przy poezji się wykrwawiam.
3Też nie widzę problemu w czytaniu samych niefabularnych treści. Widać takie są aktualnie dla Ciebie najbardziej atrakcyjne.
Ja uwielbiam w tekstach fabularnych to, że opowiadają o rzeczywistości przynajmniej troszkę zmodyfikowanej: niekoniecznie wyidealizowanej, ale nadal innej od codzienności za oknem. Poza tym w fantastyce bardzo często jest tak, że mimo wszystko owa rzeczywistość przekrada się pod maskami nacji czy ras. To bywa dla mnie bardziej strawne od czytania o aktualnej polityce, konfliktach, wojnach, uprzedzeniach... Te tematy podane mi bezpośrednio są zbyt intensywne oraz zwyczajnie bolesne. W książkach fantastycznych łatwiej łapię i utrzymuję odpowiedni dystans emocjonalny. Ale tak – wymyślanie własnych wygrywa ze wszystkimi dostępnymi lekturami.
A skoro podchodzą Ci najlepiej stare piosenki rockowe, to może spróbuj poszukać poetów tworzących w podobnym stylu. Może w ten sposób wciągniesz się na nowo w fascynację poezją? Jeśli nie – trudno. Czasami trzeba odpuścić, bo katowanie się nie ma sensu.
Ja uwielbiam w tekstach fabularnych to, że opowiadają o rzeczywistości przynajmniej troszkę zmodyfikowanej: niekoniecznie wyidealizowanej, ale nadal innej od codzienności za oknem. Poza tym w fantastyce bardzo często jest tak, że mimo wszystko owa rzeczywistość przekrada się pod maskami nacji czy ras. To bywa dla mnie bardziej strawne od czytania o aktualnej polityce, konfliktach, wojnach, uprzedzeniach... Te tematy podane mi bezpośrednio są zbyt intensywne oraz zwyczajnie bolesne. W książkach fantastycznych łatwiej łapię i utrzymuję odpowiedni dystans emocjonalny. Ale tak – wymyślanie własnych wygrywa ze wszystkimi dostępnymi lekturami.

A skoro podchodzą Ci najlepiej stare piosenki rockowe, to może spróbuj poszukać poetów tworzących w podobnym stylu. Może w ten sposób wciągniesz się na nowo w fascynację poezją? Jeśli nie – trudno. Czasami trzeba odpuścić, bo katowanie się nie ma sensu.
𝓡𝓲
Odrzuca mnie od fabuły, przy poezji się wykrwawiam.
4Eh, ja kiedyś miałem taki ideał, że najlepiej, jeśli literatura piękna przekazuje te same mądrości, co niefikcjonalna...
OK, przeczytasz kilka książek psychologicznych, kilka historycznych, kilka biografii, najlepiej jeśli sam/a zdobędziesz też szerokie doświadczenia życiowe, może mozna tę mądrość przekazać dalej? Czemu nie w formie przypowieści?
Dwie pieczenie na jednym ogniu, masz rozrywkę i pożywkę dla rozumu.
Ale to utopia chyba.
OK, przeczytasz kilka książek psychologicznych, kilka historycznych, kilka biografii, najlepiej jeśli sam/a zdobędziesz też szerokie doświadczenia życiowe, może mozna tę mądrość przekazać dalej? Czemu nie w formie przypowieści?
Dwie pieczenie na jednym ogniu, masz rozrywkę i pożywkę dla rozumu.
Ale to utopia chyba.
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)
Odrzuca mnie od fabuły, przy poezji się wykrwawiam.
5Też tak mam. W sumie coraz więcej czytam reportaży i dokumentów, coraz mniej mnie interesuje fantastyka w stanie czystym i nawet podobnie odbija mi się już nawet sci-fi (ostatnio jak przeczytałam "Nasze imię Legion, nasze imię Bob" to miałam taki przesyt, że nawet mam drugą część ale nie chce mi się zaczynać, książka dobra, ale jakoś czekałam aż się skończy, nie wkręciłam się w fabułę). Mam sporo książek które kupiłam i po prostu zalegają mi, bo sama nie wiem kiedy je strawię, a miałam taką kompulsywną potrzebę ich kupienia.
Pewnie to kwestia lepszego dobrania diety.
Zastanawiam nad powrotem do Pratchetta. Łaszę się też na zbiór opowiadań "Maszyna życzeń i inne opowiadania" Struggacych - może to będzie zwięzłe i treściwe, bo podobno są jak zarysy fabuły, bank pomysłów.
Pewnie to kwestia lepszego dobrania diety.
Zastanawiam nad powrotem do Pratchetta. Łaszę się też na zbiór opowiadań "Maszyna życzeń i inne opowiadania" Struggacych - może to będzie zwięzłe i treściwe, bo podobno są jak zarysy fabuły, bank pomysłów.
Właśnie w Nauce Świata dysku, nasz gatunek był określony jako Małpy opowiadające historie - Tu się całkiem zgadzam. Ja nawet przepisu na makaron nie pamiętam, jak mi się nie kojarzy i wiąże logicznie, co się robi po kolei.
Odrzuca mnie od fabuły, przy poezji się wykrwawiam.
6Hmm, co by się stało, gdyby wziąć jakąś książkę historyczną albo biografię i przepisać ją na beletrystykę? (Tam zmienic imiona, nazwiska, itp, może nawet zbudować własny świat, ale to tylko po to, żeby się nazywało - bo wszystkie fakty i realia powinny być zachowane)
...czy nie wyszłaby Gra o Tron?
EDIT: A co, gdyby być jeszcze ściślej wiernym realiom i historii, niż Martin? Gdyby wszystkie postaci były tak naprawdę rzeczywistymi ludźmi z historii, być moze inaczej się nazywającymi?
...czy nie wyszłaby Gra o Tron?
EDIT: A co, gdyby być jeszcze ściślej wiernym realiom i historii, niż Martin? Gdyby wszystkie postaci były tak naprawdę rzeczywistymi ludźmi z historii, być moze inaczej się nazywającymi?
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)
Odrzuca mnie od fabuły, przy poezji się wykrwawiam.
7Nabywanie wiedzy o świecie nazywasz drogą donikąd, bo mnoży to tylko twoje wątpliwości i budzi niepokój, a jednocześnie nie możesz zatracić się w żadnej fabule? To naturalne, że im więcej się przeczytało, tym mniej historii przyprawia o szybsze bicie serca -- człowiek się starzeje, staje zblazowany i zaczyna marudzić, że rock dawno umarł, kiedyś to były klasyki, teraz już nie ma klasyków, a właściwie wszystko to już Szekspir napisał...Keek pisze: (pt 21 lip 2023, 21:23) Pogrążam się za to w biografiach, historii, pozycjach mniej lub bardziej popularno-naukowych, filozofii czy publicystyce społecznej; przewalam tego na kilogramy i z miesiąca na miesiąć, z roku na rok, coraz bardziej czuję, że coraz mniej wiem o świecie i o sobie samym. Wiem, że to droga donikąd i starsznie mnie to wkur...a.

Trochę się nabijam, ale rozumiem frustrację. Nie ma na to jakiejś magicznej rady. Można z tym walczyć, narzekać i chwytać się jakichś polecajek znajomych czy nawet obcych ludzi w internetach, ale jeśli coś cię nie interesuje, no to nie interesuje i cześć. Lepiej przeczekać, odpuścić sobie trochę, może nawet nic nie czytać przez jakiś czas, zająć się czymś innym. Może w końcu coś cię zainteresuje. Może nie. Więcej wyrozumiałości dla siebie.
Też miałam długą przerwę od beletrystyki i wciąż czytam jej niewiele, a często miesiącami nie czytam nic. Akurat biografie, reportaże czy książki popularno-naukowe są dla mnie bardziej inspirujące właśnie dlatego, że są bliższe rzeczywistości. Niektórych historii nikt by lepiej nie wymyślił -- zwłaszcza muzyczne biografie potrafią mnie ekscytować jak telenowele w dzieciństwie

Odrzuca mnie od fabuły, przy poezji się wykrwawiam.
8Spieszę z pocieszeniem. Otóż zdarzają się tacy osobnicy, którzy idą w dokładnie odwrotnym kierunku. Jak podpisany obok. Ponieważ pamięć osobnicza co do zasady zdaje się zdążać w kierunku zaniku, stwierdziwszy to zjawisko u siebie, przestałem czytywać nonfiction. Jeśli i tak mam nie pamiętać nic lub prawie nic, to niechże się nie namęczę z gromadzeniem materiału do zapominania
A serio, to rozczarowanie fabułą rozumiem, bo coraz trudniej znaleźć coś wartościowego pośrodku między taśmowo produkowanym chłamem i Wielką Twórczością z Odpowiednim Zadęciem.
Dlatego myszkując w rejonowej bibliotece mam w nosie podziały typu "mainstream - gatunki" albo "poważne - rozrywkowe". Pomysł i poziom wykonania, to decyduje.
Oczywiście cała ta szamotanina ma sens wtedy, gdy człowiek posiada dekadencki nawyk śledzenia słowa pisanego. Wydaje się, że jakkolwiek mocny, czasami zanika i trzeba mu dać spokój. Wróci. To taka gadzina nie do ubicia.

A serio, to rozczarowanie fabułą rozumiem, bo coraz trudniej znaleźć coś wartościowego pośrodku między taśmowo produkowanym chłamem i Wielką Twórczością z Odpowiednim Zadęciem.
Dlatego myszkując w rejonowej bibliotece mam w nosie podziały typu "mainstream - gatunki" albo "poważne - rozrywkowe". Pomysł i poziom wykonania, to decyduje.
Oczywiście cała ta szamotanina ma sens wtedy, gdy człowiek posiada dekadencki nawyk śledzenia słowa pisanego. Wydaje się, że jakkolwiek mocny, czasami zanika i trzeba mu dać spokój. Wróci. To taka gadzina nie do ubicia.
Odrzuca mnie od fabuły, przy poezji się wykrwawiam.
9Tak mi się też wydaje, że są perełki ukryte pomiędzy taśmowo produkowanym chłamem i Wielką Twórczością z Odpowiednim Zadęciem. Tylko, by te perełki znaleźć, trzeba się wpierw orientować, a by się orientować, trzeba przerzucić wiele taśmowo produkowanego chłamu i Wielkiej Twórczości z Odpowiednim Zadęciem... więc jeśli ktoś (słusznie!) traktuje t.p.chł. oraz W.T. z Odp. Zad. jako stratę czasu, to nigdy nie dokopie się do perełek... taka ironia.
Do niedawna łudziłem się nadzieją, że te perełki tkwią także w mojej głowie, ale coż - nauczyliście mnie pokory pod tym względem
Do niedawna łudziłem się nadzieją, że te perełki tkwią także w mojej głowie, ale coż - nauczyliście mnie pokory pod tym względem

Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)
Odrzuca mnie od fabuły, przy poezji się wykrwawiam.
10tkwią w każdej, tylko zawsze na etapie potencjału lub pomysłu, tego uwierającego ziarna kwarcu, a wyprodukowanie perełki to jednak długotrwały proces. Ja tam dochodzę do wniosku że za stara już jestem - za dwa lata 40ska mi walnie, człowiek ledwo ogarnia bieżący porządek w robicie i w domu dla siebie. Na czytanie coraz mniej czasu. Strach co będzie dalej, jak widzę że moja Matka to nawet audiobooki zarzuciła na rzecz YouTube'a :[A. A. Raven pisze: (pt 21 lip 2023, 22:55) Do niedawna łudziłem się nadzieją, że te perełki tkwią także w mojej głowie, ale coż - nauczyliście mnie pokory pod tym względem
Odrzuca mnie od fabuły, przy poezji się wykrwawiam.
11Jest ich wielu. Niektórzy całkiem fajnie piszą.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka