Przeglądam wątek "Polecalnia", bo ciekawa jestem, co się tutaj czyta. Oczywiście, ilu użytkowników, tyle odpowiedzi, ale zdążyłam już zauważyć, że na tym forum dominują chyba fani fantastyki? Zresztą nie ma się, co dziwić wokół fantastyki się wytworzyło najwięcej inicjatyw pisarskich w polskim internecie chyba.
Ale co czytacie, tak ogólnie?
Jakie mają u was notowania tacy pisarze jak: Szczepan Twardoch, Michał Witkowski, Magdalena Tulli, Joanna Bator, Ziemowit Szczerek, Zygmunt Miłoszewski, Jakub Żulczyk, Dorota Masłowska, Ignacy Karpowicz, Sylwia Chutnik, Justyna Bargielska, Weronika Murek, Olga Tokarczuk?
Czyli Paszporty Polityki, Nike, modny polski mainstream artystyczny (z tego grona Miłoszewski jest tylko bardziej rozrywkowo-gatunkowy).
Czytacie czy nie bardzo?
Literacki mainstream
2Ci autorzy są jeszcze przede mną, aczkolwiek planuję część nadrobić w tym roku.
Zapraszam: http://www.jacek-lukawski.pl
Literacki mainstream
3Miłoszewskiego czytałam niedawno
Książkę, która wygrała plebiscyt empiku "Jak zawsze". Świetna, bardzo mi się podobała. Żulczyka też czytałam, jakiś czas temu. Bodajże dwa lub trzy tytuły. Podobało mi się.
Czytam sporo książek polskich autorów, ale raczej z gat. literatury kobiecej i kryminału.

Czytam sporo książek polskich autorów, ale raczej z gat. literatury kobiecej i kryminału.
Literacki mainstream
4Czytamy, ale nie bardzo. Czasem tylko kartkujemy i odkładamy.
Z paniami: Masłowską, Chutnik, Bargielską i Murek zdecydowanie mi nie po drodze. Wolę te starsze panie: Tulli, Tokarczuk i Bator, która jest bardzo nierówna, ale "Purezento" napisała świetne. Z panów Żulczyk działa na mnie odstręczająco, Witkowski jest przereklamowany, Twardoch to zdecydowanie wyższa liga. Szczerek i Miłoszewski - przekartkowani bez ochoty zawarcia bliższej znajomości.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
Literacki mainstream
5o tak!
Z wymienionych lubię też Tokarczuk.
a Masłowskiej pierwsza książka mi się też podobała, ale potem straciłam ją z oczu.
Literacki mainstream
6Z wymienionych znam raczej pisarki. Lubię wczesną Olgę Tokarczuk. W swoim czasie byłam bardzo zafascynowana "Biegunami", "Domem dziennym, domem nocnym", ale przez te najnowsze trudno mi przebrnąć.
Bator czy Chutnik - bardzo mi się podobają, do tej pory nie przeczytałam wszystkich.
Jeśli chodzi o Bargielską - jakoś do mnie nie trafia.
Z pisarzy: Twardoch, "Sternberg". Przyjemne, ale nie na tyle, żebym zdecydowała się przeczytać coś jeszcze.
Bator czy Chutnik - bardzo mi się podobają, do tej pory nie przeczytałam wszystkich.
Jeśli chodzi o Bargielską - jakoś do mnie nie trafia.
Z pisarzy: Twardoch, "Sternberg". Przyjemne, ale nie na tyle, żebym zdecydowała się przeczytać coś jeszcze.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva
"Between the devil and the deep blue sea".
"Between the devil and the deep blue sea".
Literacki mainstream
7Jeżeli chodzi o Twardocha, to proponowałbym poczytać coś nowszego, bo on się nieźle rozwinął i od Morfiny w górę to jest, jak pisała Rubia, zdecydowanie wyższa liga.
Z Witkowskiego i Szczerka znam po jednej pozycji - obyło się bez przesadnych zachwytów, ale jednak na tyle ok, by dać im jeszcze szansę. Podobnie z Karpowiczem, choć jego Balladyn i romansów akurat nie dałem rady skończyć.
Żulczyka czytałem kilka rzeczy i mam nieco mieszane uczucia: np. Instytut to imo bardzo słaba książka, ale już Ślepnąc od świateł całkiem niezła (choć przewidywalna). Na mojej półce leży jego ostatnią powieść (wzgórze psów), od której odrzuca mnie rozmiar - jestem zdania, że trzeba mieć naprawdę dobry powód, by pisać książki na osiemset stron, a w tym przypadku nie mam pewności, czy autora po prostu za mocno nie poniosło.
Masłowskiej czytałem Kochanie, zabiłam nasze koty i mam w planach Wojnę polsko-ruską (kiedyś przy tym odpadłem, ale teraz jestem przecież starszy i mądrzejszy
. Tokarczuk znam jedynie z małego zbiorku opowiadań i na pewno sięgnę po więcej (Prawiek już czeka na swoją kolej).
Z Miłoszewskim jest ten problem, że on chyba mógłby napisać bardzo dobrą powieść, ale z niewiadomych przyczyn tego nie robi. Trylogia o Szackim jest ok (nie żeby zaraz "król kryminału", lecz powiedzmy, że wchodzi bez bólu), tymczasem Bezcenny to gniot jakich mało.
Tulli, Bator, Chutnik, Bargielska i Murek - ich nie czytałem.
Pisząc tego posta uświadomiłem sobie, że ze współczesnych polskich sięgam głównie po książki napisane przez mężczyzn. Nie mam pojęcia z czego to wynika, ale dla równowagi właśnie zamawiam polecane przez Was "Purezento"
Z Witkowskiego i Szczerka znam po jednej pozycji - obyło się bez przesadnych zachwytów, ale jednak na tyle ok, by dać im jeszcze szansę. Podobnie z Karpowiczem, choć jego Balladyn i romansów akurat nie dałem rady skończyć.
Żulczyka czytałem kilka rzeczy i mam nieco mieszane uczucia: np. Instytut to imo bardzo słaba książka, ale już Ślepnąc od świateł całkiem niezła (choć przewidywalna). Na mojej półce leży jego ostatnią powieść (wzgórze psów), od której odrzuca mnie rozmiar - jestem zdania, że trzeba mieć naprawdę dobry powód, by pisać książki na osiemset stron, a w tym przypadku nie mam pewności, czy autora po prostu za mocno nie poniosło.
Masłowskiej czytałem Kochanie, zabiłam nasze koty i mam w planach Wojnę polsko-ruską (kiedyś przy tym odpadłem, ale teraz jestem przecież starszy i mądrzejszy

Z Miłoszewskim jest ten problem, że on chyba mógłby napisać bardzo dobrą powieść, ale z niewiadomych przyczyn tego nie robi. Trylogia o Szackim jest ok (nie żeby zaraz "król kryminału", lecz powiedzmy, że wchodzi bez bólu), tymczasem Bezcenny to gniot jakich mało.
Tulli, Bator, Chutnik, Bargielska i Murek - ich nie czytałem.
Pisząc tego posta uświadomiłem sobie, że ze współczesnych polskich sięgam głównie po książki napisane przez mężczyzn. Nie mam pojęcia z czego to wynika, ale dla równowagi właśnie zamawiam polecane przez Was "Purezento"

Skrócona instrukcja czytania postów: przed każdym zdaniem wstaw IMHO.
Literacki mainstream
8Poniosło i to właśnie ostro. Straszna megalomania przez tę książkę przebija, ciągnące się refleksje o życiu w stylu paulokoejlo. Już w "Ślepnąc od świateł" jak wchodziły te przemyślenia odnośnie miłości i retrospekcje z byłą dziewczyną, to było ciężko, a we "Wzgórzu psów" jest jeszcze grubiej;D
Literacki mainstream
9Andrzej Sapkowski kiedyś trzeźwym okiem popatrzył na to co "się" czyta i stwierdził, że to fantastyka jest obecnie mainstreamem, a wszystko co poza fantastyką to literatura niszowa. Oczywiście od poczytności i sprzedajności ważniejsze jest znaczenie i miejsce w rozwoju kultury, ale mimo wszystko nie sposób obok tak postawionej tezy przejść obojętnie. Najchętniej to bym odrzucił ten podział, bo najbardziej lubię właśnie te rzeczy, które nie dadzą się przyporządkować do żadnego z tych wyznaczonych zbiorów, co najwyżej na nie nachodzą w jakiejś części (taki "Lód" Dukaja na przykład - trochę fantasy, a trochę powieść niemal XIX wieczna, rosyjska).
Co do wymienionych na początku autorów to niewiele z nich znam tak lepiej, a większości nie znam w ogóle - nie jestem dzisiaj szczególnie oczytany. Dorota Masłowska - ostatnio poszła w trochę "nie mój klimat", wolałem jak robiła się na dresiarę, aczkolwiek niezmiennie jestem pod wrażeniem jej języka i skojarzeń. - Jak w ogóle można być tak utalentowaną? - czasami pytam się retorycznie, smakując co bardziej cięte z jej fraz. Prawdę mówiąc to nie wiem czy od czasów Gombrowicza był w polskiej prozie ktoś bardziej utalentowany.
Bargielską też mogę polecać w ciemno, w sumie podobny przypadek do Masłowskiej, choć bez aż takiej mocy. Nienawidzę płciowych stereotypów i "tradycyjnych ról społecznych", ale w tym akurat przypadku zaryzykuję stwierdzenie, że twórczość Masłowskiej jest płciowo uniwersalna, zaś Bargielskiej jest bardziej "babska" (ja akurat lubię, ale przypuszczam, że lubiłbym bardziej gdybym miał jajniki).
"Michaśka" Witkowski - "Lubiewem" byłem swego czasu zachwycony, powinien był po nim albo popełnić samobójstwo albo zamilknąć (oczywiście obie te opcje w sensie czysto literackim, bo człowiekowi jako takiemu życzę bardzo dobrze:)). Chodzi mi o to, że w ogóle się nie rozwija. Każda jego książka jest summa summarum powtórzeniem rozwiązań z poprzedniej - jest dar opowiadania, jest dowcip, jest koloryt - ale wszystko to jakby puste.
Added in 1 hour 3 minutes 4 seconds:
Kiedy "Michaśka" postanowił zostać "bloggerką modową" miałem nadzieję, że stanie się takim sabotażystą, rozsadzającym system od środka - ale jednak to system zaczął pożerać jego. Potem miałem nadzieję, że wykreuje się na kogoś w rodzaju "narodowego błazna" - czyli, że pod pozorem tandetnych wygłupów i czczej szydery, będzie miedzy wierszami przemycał pod strzechy jakieś trafne podpowiedzi. Niestety, ostatnio mam wrażenie, że on naprawdę jest bloggerką modową.
Co do wymienionych na początku autorów to niewiele z nich znam tak lepiej, a większości nie znam w ogóle - nie jestem dzisiaj szczególnie oczytany. Dorota Masłowska - ostatnio poszła w trochę "nie mój klimat", wolałem jak robiła się na dresiarę, aczkolwiek niezmiennie jestem pod wrażeniem jej języka i skojarzeń. - Jak w ogóle można być tak utalentowaną? - czasami pytam się retorycznie, smakując co bardziej cięte z jej fraz. Prawdę mówiąc to nie wiem czy od czasów Gombrowicza był w polskiej prozie ktoś bardziej utalentowany.
Bargielską też mogę polecać w ciemno, w sumie podobny przypadek do Masłowskiej, choć bez aż takiej mocy. Nienawidzę płciowych stereotypów i "tradycyjnych ról społecznych", ale w tym akurat przypadku zaryzykuję stwierdzenie, że twórczość Masłowskiej jest płciowo uniwersalna, zaś Bargielskiej jest bardziej "babska" (ja akurat lubię, ale przypuszczam, że lubiłbym bardziej gdybym miał jajniki).
"Michaśka" Witkowski - "Lubiewem" byłem swego czasu zachwycony, powinien był po nim albo popełnić samobójstwo albo zamilknąć (oczywiście obie te opcje w sensie czysto literackim, bo człowiekowi jako takiemu życzę bardzo dobrze:)). Chodzi mi o to, że w ogóle się nie rozwija. Każda jego książka jest summa summarum powtórzeniem rozwiązań z poprzedniej - jest dar opowiadania, jest dowcip, jest koloryt - ale wszystko to jakby puste.
Added in 1 hour 3 minutes 4 seconds:
Kiedy "Michaśka" postanowił zostać "bloggerką modową" miałem nadzieję, że stanie się takim sabotażystą, rozsadzającym system od środka - ale jednak to system zaczął pożerać jego. Potem miałem nadzieję, że wykreuje się na kogoś w rodzaju "narodowego błazna" - czyli, że pod pozorem tandetnych wygłupów i czczej szydery, będzie miedzy wierszami przemycał pod strzechy jakieś trafne podpowiedzi. Niestety, ostatnio mam wrażenie, że on naprawdę jest bloggerką modową.
"Naucz się, że można coś innego roznosić niż kiłę. Można roznieść światło, tak?"
Robert Brylewski
Robert Brylewski
Literacki mainstream
10Z racji, że siedzę w tym właśnie fantastycznym getcie, rzadko czytuję cokolwiek spoza niego. Z wymienionych miałem kontakt z:
Joanną Bator - jestem zachwycony "Piaskową górą" i "Chmurdaliami". "Ciemno prawie noc" też mi się podobało, nieco mniej.
Zygmunt Miłoszewski - co napisał przeczytałem, ze sporą przyjemnością, ale dupy nie urywa.
Dorota Masłowska - "Wojna..." to ciekawa książka, walor potoku myśli dresa zawsze cenny, choć nieco już ograny. Nie zrobił na mnie wrażenia eksperyment językowy tej pozycji, rozumiem sens, rozumiem zamysł, ale jakoś mimo to nie wiem po co.
U żony parę Tokarczuk i Chutnik stoi, może sięgnę. Planowałem też coś Twardocha, ale pieśń przyszłości.
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy
Literacki mainstream
11Co do wymienionych, to część znam tylko z nazwiska, reszty w ogóle. Może to wstyd, może nie. 
Ja po prostu czytam to, na co mam ochotę. Czytam dla przyjemności, nie zawsze musi być to lektura wybitna i się tego nie wstydzę.
Przez lata nastoletnie czytałam głównie fantastykę i horrory, a od 2-3 lat czytam głównie kryminały, ale i fantastyka się zdarza.
Z takich bardziej znanych autorów, których czytałam jako nastka, mogę wymienić Kinga, Mastertona, Ziemiańskiego (i szczerze, za pierwszym razem jakoś bardzo nie uderzyły mnie rzeczy, które teraz krążą jako zarzuty wobec serii Achai), Sapkowskiego, Rowling i Anne Bishop i jej cykl Czarnych Kamieni, do którego wracałam kilka razy i do tej pory mam duży sentyment. Jako piętnastolatka nawet Zmierzch przeczytałam i do teraz zastanawiam się jakim cudem przez to przebrnęłam i co ja wtedy myślałam.
No i całe stosy książek innych autorów, których dokładnie już nie pamiętam.
W chwili obecnej - jak już napisałam - kryminały. Różnych autorów, co mi wpadnie w ręce i zaciekawi na tyle, żebym przeczytała do końca. Z ostatnich miesięcy: Camilla Lackberg, R. Mróz, w tej chwili czytam książkę Charlotte Link.

Ja po prostu czytam to, na co mam ochotę. Czytam dla przyjemności, nie zawsze musi być to lektura wybitna i się tego nie wstydzę.

Przez lata nastoletnie czytałam głównie fantastykę i horrory, a od 2-3 lat czytam głównie kryminały, ale i fantastyka się zdarza.
Z takich bardziej znanych autorów, których czytałam jako nastka, mogę wymienić Kinga, Mastertona, Ziemiańskiego (i szczerze, za pierwszym razem jakoś bardzo nie uderzyły mnie rzeczy, które teraz krążą jako zarzuty wobec serii Achai), Sapkowskiego, Rowling i Anne Bishop i jej cykl Czarnych Kamieni, do którego wracałam kilka razy i do tej pory mam duży sentyment. Jako piętnastolatka nawet Zmierzch przeczytałam i do teraz zastanawiam się jakim cudem przez to przebrnęłam i co ja wtedy myślałam.

W chwili obecnej - jak już napisałam - kryminały. Różnych autorów, co mi wpadnie w ręce i zaciekawi na tyle, żebym przeczytała do końca. Z ostatnich miesięcy: Camilla Lackberg, R. Mróz, w tej chwili czytam książkę Charlotte Link.
„Words create sentences; sentences create paragraphs; sometimes paragraphs quicken and begin to breathe.” – Stephen King
Literacki mainstream
12Chcielibyśmy z całego serca odwołać słowa napisane w poście z 20 maja, które w sposób nieuprawniony dyskredytują postać Michała Witkowskiego jako autora, szczególnie za chybiony zarzut rzekomego braku rozwoju. Fatalne nieporozumienie wynikło z faktu, iż znaliśmy tylko jego dorobek wydany w oficjalnych wydawnictwach, nie mając wtedy pojęcia, że równolegle pracuje on nad innymi powieściami, o jakości znacznie przewyższającej te wydane w ostatnim okresie. To tylko częściowe usprawiedliwienie, bo bardzo dobrą powieść "Margot" znaliśmy już wtedy, nie mamy pojęcia, dlaczego nie została wtedy uwzględniona w naszym poście.Jim Skalniak pisze: "Michaśka" Witkowski - "Lubiewem" byłem swego czasu zachwycony, powinien był po nim albo popełnić samobójstwo albo zamilknąć (oczywiście obie te opcje w sensie czysto literackim, bo człowiekowi jako takiemu życzę bardzo dobrze:)). Chodzi mi o to, że w ogóle się nie rozwija. Każda jego książka jest summa summarum powtórzeniem rozwiązań z poprzedniej - jest dar opowiadania, jest dowcip, jest koloryt - ale wszystko to jakby puste.
Serdecznie przepraszamy samego autora. Jeśli kiedykolwiek zajrzałby w ten wątek tegoż forum i zażądał satysfakcji, gotowiśmy starym zwyczajem wejść pod stół i odszczekać. Innych użytkowników tego forum też przepraszamy za wprowadzenie w błąd, informując, że pan Witowski jest jedną z najciekawszych postaci współczesnego, polskiego pisarstwa.
Tak, jesteśmy beznadziejni, to raczej my powinniśmy popełnić samobójstwo, nawet jeśli tylko literackie.
J.S.
"Naucz się, że można coś innego roznosić niż kiłę. Można roznieść światło, tak?"
Robert Brylewski
Robert Brylewski