O istocie dyskusji na bazie piosenek Jacka Kaczmarskiego

16

Latest post of the previous page:

Jason pisze: Jeśli naprawdę uda się zrozumieć czyjś punkt widzenia, albo i parę różnych spojrzeń na sprawę, to to paraliżuje. Uniemożliwia działanie i to zarówno pozytywne, jak i negatywne, bo co niby te pojęcia oznaczają? Komu ma być lepiej, a komu gorzej, w wyniku naszej decyzji?
Kogo paraliżuje? Mnie nie. Mnie uciesza. I jakie działania? Dlaczego wiedza na temat czyjegoś punktu widzenia miałaby mnie zobowiązywać do działań? Może, nie musi, IMO.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

O istocie dyskusji na bazie piosenek Jacka Kaczmarskiego

17
Thana pisze:
Kogo paraliżuje? Mnie nie. Mnie uciesza. I jakie działania? Dlaczego wiedza na temat czyjegoś punktu widzenia miałaby mnie zobowiązywać do działań? Może, nie musi, IMO.
Nie sama wiedza, ale zrozumienie czyjegoś punktu widzenia. Stan, w którym przyjmujesz, że tak, takie założenia wynikają z prawdziwej sytuacji i idąca za nimi akcja jest uzasadniona, jeśli przyjąć tę optykę. A potem widać kilka takich, sprzecznych ze sobą działań, dotyczących jednej rzeczy i każda racja ma sens dla danych założeń.
W takich warunkach trzeba czasem dołożyć gdzieś swoją cegiełkę, albo opowiadając się po którejś ze stron, albo nic nie robiąc.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

O istocie dyskusji na bazie piosenek Jacka Kaczmarskiego

18
Jason pisze: Nie powiedziałbym, że w "Balladzie wrześniowej" narratorem są Sowieci. Te parę "im", "ich" sugeruje, że to na pewno nie atakujący żołnierze, a raczej sarkastycznie nastawiony Polak.
Możesz mieć rację, "my" pojawia się na początku i na końcu, ale w opisach sowieckich wojsk, zwycięstw i przewag napisane jest "oni".
Ale nie sądzę by obserwatorem był Polak, bo w tekście o Polakach też jest mowa "oni" a nie "my":
Głowami polskich posiadaczy
polskich, nie "naszych"
Już nigdy więcej polska ręka
polska, nie "nasza"

Myślałem, że może Europa to my, ale ona też się pojawia w piosence w III osobie. Ja bym obstawiał cywilny lud radziecki.

Ale ad rem.
Nie chce specjalnie wchodzić głębiej w rozumienie postmodernizmu i mam wrażenie, Jason, że ty też. Bo, jak pisałem, filozof ze mnie żaden i zgłębiać tego nie mam ani czasu ani ochoty. Niemniej wdzięcznym za dyskusję, bo się co rusz czegoś nowego dowiaduję.

Ale bez wchodzenia w znaczenia postmodernizmu. Moje zdanie jest takie, że plujący na niego (w tym przypadku Kaczmarski) w przeintelektualizowany sposób atakują rzeczy i sprawy, które są sprzeczne z ich poglądami. Pisałem wyżej o tradycyjnych wartościach Jacka a Thana podniosła, że pił. Miałem napisać, zapomniałem - a co to ma do rzeczy? Picie to tradycyjne wartości przecież :)
Tu z cytatu Jasona widać, ze Kaczmarski sam tak o sobie myślał - tradycyjnie wychowany (litościwie pominę, ze niezbyt dobrze wykształcony). Tak, Kaczmarski, mimo zdolności do szerszego spojrzenia na niektóre zagadnienia (polecam "Żródło wszelkiego zła", tekst w którym stawia ciekawie kwestie wiary w ogóle, stosunku do Żydów i relacji z Bogiem) był, nie boję się tego sformułować wprost, prawicowym kołtunem. Bo tak jak było, to było dobrze i po co to zmieniać.
Podajesz przykłady, Jasonie.
- poprawność polityczna - wg mnie to raczej sposób na takie wypowiadanie się, by nie ranić innych. A to co opisujesz to równe traktowanie i w twoim opisie jest przewrotność ukryta.
Jason pisze: by wszystkie mniejszości były podobnie wspierane przez państwo, jak silna większość
Po pierwsze, a czemu nie? Po drugie, a co to znaczy, ze Państwo ma kogoś wspierać, za co, dlaczego, za silną większość?
Przecież w tym chodzi o to, by ludzi traktować tak samo, by mieli takie same prawa, by jakakolwiek inność nie oznaczała, że ktoś jest gorszy, że wolno mu mniej, że ma większe obowiązki, bo tych nieinnych (normalnych) jest więcej.
Ludzi nie powinno się traktować lepiej lub gorzej dlatego, ze są inni albo dlatego, że są kimś innym, co najwyżej za to, jak się zachowują.
- feminizm - a co z nim nie tak? A może by tak zauważyć wreszcie, po tylu latach, ze kobiety to są ludzie tacy sami jak mężczyźni, ani lepsi, ani gorsi (na gruncie płci) i że przez wieki były naprawdę gorzej traktowane i tak naprawdę trwa to do dzisiaj a feminizm jest ruchem, który walczy o prawa kobiet i próbuje kłuć w oczy tą niewygodną prawdą?
- ateizm - a co jest złego w ateizmie? Kiedyś wierzący kolega powiedział mi, ze ateista nie ma moralności, że gdyby Boga nie było, ludzie nie wiedzieliby co jest złe i wszyscy mordowaliby na potęgę. WTF? Tak trudno wyobrazić sobie, ze bez Boga i jego przykazań moralność istnieje i tak, że bez tego wiemy co jest złe?
To się wiąże z relatywizmem moralnym, tym straszakiem biskupów, nie ma gorszej obelgi jak - relatywista moralny!
Łał. Brak pomyślunku. Dylemat wagonika poproszę. Zaraz się okazuje, ze moralność, nawet najsilniejszego wierzącego, jest relatywna. A co tam, dylemat niepotrzebny, wystarczy na niektóre przykazania popatrzyć i wyobrazić sobie sytuację, gdy po prostu nie działają. Ale nie, opoka i skała, moralność prehistoryczna najważniejsza.
A świat się zmienia, ludzie się zmieniają, wszystko się zmienia i moralność również relatywizuje się, nie ma na to siły.
- mieszanie myśli kultur - podobnie, a czemu nie? czy refleksyjnie czy bez, jak można być przeciw gdy się zna sytuację na świecie?

Dla mnie ta konserwatywna reakcja to stanie na stanowisku - było dobrze. Nie ważne, że komuś nie było dobrze, że tysiącom ludzi nie było dobrze, mnie było, moim przodkom było i tak ma zostać. A IMHO to nie jest obraz ani wpływu postmodernizmu ani nawet postępu, po prostu świat się zmienia a myśl ludzka musi się do tego dostosowywać.

Żeby jeszcze bardziej do ad remu.
Jason pisze: Thana pisze:Source of the postKogo paraliżuje? Mnie nie. Mnie uciesza. I jakie działania? Dlaczego wiedza na temat czyjegoś punktu widzenia miałaby mnie zobowiązywać do działań? Może, nie musi, IMO.Nie sama wiedza, ale zrozumienie czyjegoś punktu widzenia. Stan, w którym przyjmujesz, że tak, takie założenia wynikają z prawdziwej sytuacji i idąca za nimi akcja jest uzasadniona, jeśli przyjąć tę optykę. A potem widać kilka takich, sprzecznych ze sobą działań, dotyczących jednej rzeczy i każda racja ma sens dla danych założeń.W takich warunkach trzeba czasem dołożyć gdzieś swoją cegiełkę, albo opowiadając się po którejś ze stron, albo nic nie robiąc.
Jeśli rozumiem czyjś punkt widzenia (albo kilka), jeśli rozumiem i uznaję rację, który nim (nimi) kieruje, to znaczy, że w jakimś sensie, stopniu, też je uznaję. Nie odrzucam.
Cóż stoi na przeszkodzie, by wypracować (uaaaah, będzie postmodernistycznie) kompromis?
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dyskusje o literaturze”