Spór o nagrodę Zajdla

76

Latest post of the previous page:

Naturszczyk pisze: Maciej aby nie być zawalonym śmieciem internetowym należy stosować jedną zasadę: nie wpisywać się w newsletter byle gdzie.
Ale aby być przygotowanym do dyskusji na temat vanity press warto wiedzieć, co w trawie piszczy ;-)

Ja nie traktuję takich newsów jako śmieci, tylko jako istotną informację z rynku i staram się je czytać od czasu do czasu. Ten na przykłąd dowodzi, że nawet tam jest jakaś konkurencja i pokazuje, jak walczą między sobą o klienta... A poza tym - zapisałem się do kilku newsletterów zbierając materiały do jednego z numerów "Świtu ebooków", a teraz trudno się jest wypisać, bo ciężko znaleźć taką opcję :evil:
Navajero pisze: Ale tu nie ma mowy o żadnej popularności, chyba, że liczyć znajomych autora i ich rodziny :)
Jest w szesnastu innych, wcześniejszych, ale już nie będę nic wklejał, bo jeszcze ktoś się skusi i będzie na mnie potem :twisted:
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

Spór o nagrodę Zajdla

78
tylko khm... po co komu to vanity?

potrzebne są trzy rzeczy
-dzieło
-ktoś kto umie zrobić pdf (sami możemy jak umiemy)
- trochę kasy. (2-3 tyś).

idziemy do drukarni z pdf-em, (albo na meila wysyłamy) oni drukują, płacimy i wychodzimy (tj. po tygodniu) z paczką książek.

jak nasza mama ma np. sklep warzywniczy to można to w nim nawet legalnie sprzedawać!
- pewnie zejdzie więcej niż za ich pośrednictwem... :twisted:

Spór o nagrodę Zajdla

79
Ale odrzuceni przez normalne wydawnictwa autorzy twierdzą, że problem nie w jakości ich dzieł, a w wydawniczym, cytuję "nepotyzmie" i w związku z tym vanity jest w ich opinii zdrową reakcja na ów nepotyzm :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Spór o nagrodę Zajdla

80
Andrzej Pilipiuk pisze: tylko khm... po co komu to vanity?

potrzebne są trzy rzeczy
-dzieło
-ktoś kto umie zrobić pdf (sami możemy jak umiemy)
- trochę kasy. (2-3 tyś).

idziemy do drukarni z pdf-em, (albo na meila wysyłamy) oni drukują, płacimy i wychodzimy (tj. po tygodniu) z paczką książek.

jak nasza mama ma np. sklep warzywniczy to można to w nim nawet legalnie sprzedawać!
- pewnie zejdzie więcej niż za ich pośrednictwem... :twisted:
To ja już wolę bloga w tym układzie. Bo w sieci łatwiej zostać zauważonym przez potencjalnych czytelników. Nic nie kosztuje i podobnie jak w vanity, publikują tam grafomanii, ale to nie oznacza, że nie można trafić na perełki. Może po tym, jak zyskasz popularność na blogu, to może przy naprawdę wydanej książce w tradycyjnym wydawnictwie, łatwiej się sprzeda, jeśli czytelnikom podobało się to, co się pisało na blogu :twisted: :D

Spór o nagrodę Zajdla

82
Navajero pisze: Ale odrzuceni przez normalne wydawnictwa autorzy twierdzą, że problem nie w jakości ich dzieł, a w wydawniczym, cytuję "nepotyzmie" i w związku z tym vanity jest w ich opinii zdrową reakcja na ów nepotyzm :P
Odrzuceni przez normalne wydawnictwo autorzy twierdzą różne rzeczy, choć to, o czym piszesz, jest argumentem najczęściej używanym :twisted:

Inne to - "wydawnictwo się gówno zna na wydawaniu", "nie dorośliście do moich tekstów", "ja ortografię traktuję kreatywnie i taki mam styl pisania", lub "...." (tu musiałem wykropkować, bo słowa niecenzuralne) :oops:

Added in 57 seconds:
Andrzej Pilipiuk pisze: tylko khm... po co komu to vanity?
Vanity jest niezbędne. Ale wyłącznie dla firm w tym trybie wydających :evil:
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

Spór o nagrodę Zajdla

83
Swoje książki "robię" w InDesingu i bardzo sobie chwalę... A wielkość "inwestycji" zależy od objętości książki, zaangażowania w jej profesjonalne opracowanie [redakcja, korekta, grafik, itd] ale owe 2-3 tys. to kwota lekko zaniżona, z tym, że ja wszystko podporządkuję do opłacalności druku offsetowego - według mojej oceny druk cyfrowy jeszcze jest za drogi, gdyż cały czas funkcjonuje zasada "im więcej nakładu drukujesz, tym koszt druku jednego egz. jest mniejszy".
Zresztą można to wszystko teoretycznie sprawdzić korzystając z "kalkulatora druku" choćby z drukarni Sowa.

Added in 11 minutes 16 seconds:
A jeśli chodzi o wydawców - przyjmijmy jedno do wiadomości. Wydawca jako podmiot który angażuje swoje własne pieniądze w wydawaniu książek, ma całkowite prawo do wyboru propozycji które gwarantują mu zwrot inwestycji i jakiś zysk. Nikt nikogo do niczego nie może zmuszać, proszę mu zaproponować dobry tekst a na pewno zechce się z Autorem skontaktować i negocjować warunki. Jeśli nie poczuje w propozycji potencjału na zarobek, lub prestiżu - nic nic zrobimy...
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

Spór o nagrodę Zajdla

84
Naturszczyk pisze: A jeśli chodzi o wydawców - przyjmijmy jedno do wiadomości. Wydawca jako podmiot który angażuje swoje własne pieniądze w wydawaniu książek, /.../ Jeśli nie poczuje w propozycji potencjału na zarobek, lub prestiżu - nic nic zrobimy...
hmmm... nie do końca tak - tak jest w wydawnictwach niewielkich - zatrudniających kilku - max kilkunastu pracowników.
tam jest szef który jest właścicielem lub większościowym udziałowcem spółki, a zarazem naczelnym lub kolesiem który czyta i podejmuje ostateczne decyzje.

w dużych wydawnictwach jest jak w korporacji. sa gdzieś tam właściciele którzy oczekują zysków, od czasu do czasu zlecają audyt, przychodzi jakiś palant podlicza i stwierdza "debiutanci się nie opłacają - lepiej podkupić doświadczonych autorów konkurencji" albo: "trzeba wprowadzić karty maagnetyczne bo redaktorzy za długo siedzą w kiblu" albo...

Z tym że w takiej duuużej firmie gdzie sa tez duuuuże przychody są ogromne możliwości "skręcenia" kasy - np. wydajemy naszego kolesia i dzielimy z nim kasę z honorariów pod stołem. albo drukujemy bestselery zagraniczne które tłumaczył "nasz" tłumacz. Albo... A okładki może i gówniane ale robi je dla nas zaprzyjaźniony "wybitny" artysta. Obraca się cudzą kasę w przypadku dużych korporacji - anonimową kasę... Za często się nie da - bo ryzyko audytu - ale pokombinować można.

Zawodzi człowiek. Zawsze.

Czasem zawodzi właściciel który nie spostrzeże potencjału albo przegapi cały kierunek natarcia. Albo ma jakąś błędną wizję i się jej kurczowo trzyma. Zobaczcie "supervową" - byli monopolistą. Autorów do wykreowania było multum. Maszynopisów mieli zapas - około setki nieprzeczytanych. Wydawnictwo poniekąd jednego autora - trafili w samą dychę z Sapkowskim - ale mogli mieć takich kilku.

Czasem zawodzi marny redaktor który przegapi obiecujące dzieło, czy obiecującego autora. Było tak bodaj w Pruszyńskim i w Muzie - przegapili Harrego Pottera.

Czasem zawodzi autor - są tacy ludzie "jednego strzału" przynosi dobrą książkę, ale kolejne są już marne... Albo nie przynosi już żadnej. Są tacy którzy popracują pomarudzą a potem dają dyla do konkurencji. (mnie parę razy próbowano podkupywać... raz proponowano zaliczkę taką że kupiłbym za to samochód - i to nie na giełdzie).

Czasem zawodzi czytelnik - książka jest fajna - ale z jakiegoś powodu "nie chwyci" - i kompletnie nie wiadomo czemu. Można się domyślać...

*

Są i tragiczne przypadki losowe - tak sobie dziś wspomniałem Wojtka Świdziniewskiego "Cleritusa" - zmarł nagle w chwili gdy jego pierwsza książka była już w druku...

Spór o nagrodę Zajdla

85
Andrzej właśnie o tym piszę, choć w większym skrócie myślowym... Jedno pozostaje bez zmian, "wydawca" musi w tym czuć jakiś zysk - i nie wchodzę w szczegóły, czy dotyczy to właścicieli czy pewnych redaktorów.
Równie dobrze mogę napisać, że osobiście nie współpracuję z wydawcami [choć czasami próbujemy się jakoś dogadać], bo patologicznie nie znoszę traktowania "jako petenta" i nie odpowiadają mi warunki jakie mi proponują. Na ich [a może i swoje nieszczęście] wiem aż za dobrze jak się kształtują składowe książki i jaki % z tego powinien trafić do autora, aby i wydawca swoje zarobił. Dodatkowo nie zgadzam się ze strategią współpracy na linii hurt-wydawca i jej wpływu na cenę książki, dlatego wolę ciężej pracować osobiście, niż zgadzać się z czymś co nie jest zgodne z moją "filozofią pisania/życia". Co innego iż mogę sobie na to pozwolić i nie mam "parcia na półkę", "oraz misji do wykonania".
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dyskusje o literaturze”

cron