Wreszcie się zjawia. I są już dwoje, on i ona, młodzi, o płynnych ruchach. Zza grubych zimowych ubrań trudno jest określić, czy pasują do siebie, jednakowo piękni lub jednakowo brzydcy, czy może to kolejna anomalia: ona prawie modelka, on wypłosz, i odwrotnie. We mnie ten mieszany wariant budzi niesmak, ale też nadzieję.
wwww Obejmują się, idą, ciekawe, ona nie robi mu awantury, pewnie niedawno zostali parą i jeszcze nie jest pewna, czy może. Albo jest odporna na mróz. Ciekawe, gdzie zmierzają. Na randkę, a może do mieszkania? Na wieczór pełen seksu. Widzę to. Nalewają sobie wina, rozbierają się powoli. Jeszcze nie rozgrzani, smakują najpierw ciepło łóżka, a potem własnych ciał. A może właśnie nie, zero celebracji, tylko rzucają się na siebie, spragnieni, chcąc jak najszybciej poznać i wchłonąć kształty tego drugiego. Żadnych trosk, tylko wzajemny podziw. A może właśnie gdzieś na obrzeżach czają się troski i to właśnie jest paliwem dla ich namiętności. Widmo wracających znienacka rodziców czy zbliżająca się rata kredytu?
wwwwZaciskam ręce na kubku, gdy budzi się moje własne pożądanie. Ale w moim łóżku będę dziś leżeć samotnie.
No to się państwo wypowiadają
