WeryFoma(t) nr 10/11

1
Obrazek
"KINO"

Weryforma(t) z biletem na literacki seans kinowy.
Jak pokazać film poprzez literaturę?
Jak pokazać istotne formy dialogu tych sztuk? Oto jest pytanie!


ZAPRASZAMY!




Obrazek
_________________________

od redakcji

Jak pokazać film poprzez literaturę? Jak pokazać istotne formy dialog tych sztuk?
Film obdarzano nieraz skrajnymi epitetami: od „wolnej przestrzeni eksperymentu estetycznego” po „śmietnik sztuk”. Może dlatego Kino, jako temat WeryFomatu, okazało się być wyzwaniem nie lada – oddziaływanie sztuki filmowej na literaturę jest bardzo trudne do unaocznienia. Bo nie chodzi tylko przecież o aluzje i cytaty wzajemne, ale o powinowactwo struktur i tworzywo.
Intuicyjne i meandrami wędrowaliśmy do Kina w Weryformacie. Poza oczywistością ekranizacji opowieści literackich szukaliśmy pokrewieństwa filmu z literaturą. Szukaliśmy obszarów wzajemnej „przekładalności”, barier translacji i docieraliśmy być może nawet do samego Rubikonu.
Efektem jest kinowy WeryForma(t) niby mapa prostych, oczywistych traktów w recenzjach, nawiązaniach czy kontekstach, ale i nie brak też u nas krętych ścieżek pośród chaszczy i wykrotów osobistych interpretacji.
Ostatnio zmieniony czw 19 mar 2015, 21:58 przez Natasza, łącznie zmieniany 4 razy.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

3
Dedykuję Kinowy WeryForma(t) Gosi – z wyrazami szczerego podziwu za uratowanie numeru od katastrofy niebytu ontologicznego (w Adobe InDesign). I dziękuję całej Redakcji, że nie ciskała brzydkimi słowami, gdy marzenia diabli wzięli.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
Aneta, nie Anna. Aneta Modelska.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

6
Poprawimy ! Przepraszam. Błąd jest mój!
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

7
Miejsce na moim prywatnym podium dla Małgorzaty Sochoń. Dwa miejsca. Te niższe. Najwyższe tym razem dla Leszka. Za postawienie tego pytania:
Na poziomie racjonalnej refleksji rozumiem, że bycie artystą (tu: poetą) może być niełatwym doświadczeniem. Wrażliwość pozwalająca więcej wiedzieć i więcej czuć, depresyjna z natury, wypruwająca z siły, pewnie może przypominać uporczywe popijanie lodowatej coli przy odsłoniętym paradontozą korzeniu trzonowca. Jednak na poziomie emocji ciśnie się na usta krzykiem ostatecznym pytanie - czy naprawdę trzeba, nawet cierpiąc, być tak beznadziejnym dupkiem?
Dobry temat do dyskusji. Bo myślę, że trochę chyba jednak trzeba. Tylko jak mocno, jak daleko? I w ogóle na ile owa "dupkowatość" jest skutkiem, a na ile przyczyną? Albo inaczej: czy "dupkowatość" i poezja (czy inna sztuka) nie płyną czasem z tego samego źródła?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
ODPOWIEDZ

Wróć do „WeryForma(t)”

cron