Siadywał w fotelu i wypalał papierosa za papierosem. Rano budziła go i karmiła kawa i jeszcze więcej nikotyny. Gdy szedł do pracy pił małego drinka albo dwa czy trzy przed wyjściem z domu, a gdy miał dzień wolny drink rozlewał się liczony w butelkach. Chodził w czystych ciuchach, pasujących stylem do siebie, do niego, do czasów, do mody. Fryzura elegancka żadna szopa, od lat tak samo zaczesana na bok, na grzecznego chłopca mówili. Był czysty i zadbany, żaden tam brud za paznokciami czy niedoszorowane zęby, ogolony na gładko ewentualnie dwudniowe ‘mleko’ pod nosem, wiedział że ten zabieg oszpecał go i czynił mniej przyjaznym ale takie było jego nastawienie- odpychał ludzi od siebie i trzymał z daleka.
Autobusem dwa przystanki, na piechotę kilka papierosów drogi. Nie miał daleko do pracy a pracę swoją lubił wykonywać. Dawała mu satysfakcję, wykorzystywała jego umiejętności i talenty, pobudzała jego kreatywność była dla niego czymś w rodzaju odpowiedzialnej zabawy. Pieniądze były dobre lub bardzo dobre w zależności od wyników a te miał najwyższe od lat w całym jego dziale. Starzy pracownicy mieli respekt do jego pomysłów i decyzji dla młodych bywał mentorem i przewodnikiem na drodze do kariery.
Zarabiał dużo wydawał niewiele. Potrzeby miał w zasadzie minimalne jak nie minimalistyczne. Jego słabością były dobre alkohole tutaj lekką ręką wydawał okrągłe sumy na towary wysokiej i najwyższej jakości. Rzadkie wina, wieloletnie whiskey, koniaki. Zdarzyło mu się kupować butelki których ilość na światowym rynku to była kilkanaście lub kilka sztuk.
I wypijał je. Wypijał je sam przy zgaszonym świetle, przysłoniętych zasłonach w oknach, w absolutnej ciszy czterech ścian swojego apartamentu. Widzisz eleganckiego mężczyznę delektującego się smakiem aromatem bukietem, kosztującego i rozpływającego się w smaku?
Wypijał szklanki szybko, tak żeby się czym prędzej urżnąć a potem kolejnymi strzałami doprowadzić do jeszcze spotęgowania tego stanu, liczył się ten stan gdy czuł się trafiony.
Jakby alkohol był pistoletem który przystawia sobie do skroni w celu by przestrzelić umysł by trafić sumienie przestraszyć duszę.
Nienawidził siebie z wtedy, pamiętał wszystkie błędy, dokładnie słyszał słowa które padały z jego ust, jego głosem choćby wiele lat temu, choćby w pijackim marze. Dlatego strzelał sobie w głowę, dlatego katował swój organizm. W ramach zagłuszenia sumienia, w ramach rozrachunku z karmą. Karma ta suka nie wierzył już w nią, w końcu, myślał, za jego grzechy za jego winy nie zasłużył na życie które otrzymywał, na to jak dobrze sobie poradził i się ustawił na to co miał i na co mógł się pozwolić. Nie wierzył karmie a może już nie wierzył w karmę choć długo oczekiwał ciosu który go zniszczy nic takiego się nie działo sukcesy w pracy i powodzenie na polu towarzyskim. Zwątpił w sprawiedliwość więc postanowił że sam naprawi ten błąd, to przeoczenie i zajął się swoim przypadkiem. Zaczął się niszczyć- alkohol, nikotyna, używki. Kiedy inni pili on chlał, kiedy inni popalali on wypalał papierosa odpalając od papierosa i nie patrzył czy to ulica, dworzec czy biuro, kiedy inni próbowali kokainy on jak pudrowe cukierki łykał wszystko od najgorszych mentów z najpodlejszych melin. Łykał, wciągał palił i to nie marihuanę, nieraz budził się a na stoliku przed sobą znajdował zużyte, opróżnione strzykawki. Zwiększał dawki i łączył specyfiki. To robił by zniszczyć ten organizm który nosił jego przeklętą duszę, znienawidził swoją osobowość. W towarzystwie też zmienił nastawienie wierząc że nie zasługuje na towarzystwo ludzi a za kierunek obrał samotność i odrzucenie. Był inteligentnym człowiekiem znał się na emocjach i psychologii znakomicie zagrał gbura i dziwaka, chama i podlca tak by nikogo już nie skrzywdzić ale by odsunęli się ci którzy byli wokół niego.
Siedział teraz w swojej pustelni, w ciemnościach i katował się wspomnieniami chcąc zabić ostatniego sojusznika który mu pozostał. Siedział i robił wszystko by znienawidzić siebie. Jak mantrę powtarzał swoje winy i grzechy, obrzydzał się na temat tego człowieka ze wspomnień którym był i utwierdzał się w tym że dalej jest tym samym plugastwem.
Nie zasługujesz na życie słyszał w swojej głowie głos który go cieszył bo wiedział że nie zasługuje na życie, jednak jesteś słaby i wiedział że jest słaby gdy nie odważył się by się zabić choć myślał o tym do dziś co dzień to gardził sobą, że nie potrafi odejść tak jak powinien być zapamiętany, jako tchórz bez honoru jako ten który uciekł od życia i z dramatem samobójstwa zostawił bliskich na taką pamięć zasłużył oprócz wspomnień osób które znienawidziły go w przeszłości. Za miłość którą zabił, za nadzieje które rozbudził i brutalnie ostudził w tych którzy w niego wierzyli, za przyjaciół którzy cierpieli z jego winy.
Winny i skazany na wyrok w trakcie wykonywania. Choć wiedział co mówili nie potrzebował ich słów by być swym sędzią oskarżycielem i egzekutorem. Doskonale sprawdzał się jako własny kat. Co dnia porcja tortur dla ciała i ducha. Byle nie dać odetchnąć spokojem, byle bolało byle było na granicy śmierci ale trzymać przy życiu wszak dla takich typów życie jest najgorszą z tortur. Pragnął odejść ale obawiał się że to przyniesie ukojenie a spokój to nagroda więc karał się życiem w tej torturze. On swój własny kat. Podejrzewał że jest tylko doczesność więc nie miał na celu jakiegoś oczyszczenia win przed sądem tam po drugiej stronie uznał po prostu że należy mu się to wszystko bo..
.. oni cierpieli, bał się że i dziś jest raną i blizną na czyimś sercu, bolesną wyrwą w kogoś psychice, poszarpaną duszą dobrego człowieka. Postanowił że zgnije od środka że całą swą duchowość przemieni w garstkę i strzęp człowieka, śmierdzący trzęsący się bez resztek honoru i godności.
Jestem bagnem.
Jestem bagnem 2016
2Da się przeczytać. Jednak, moim zdaniem, zbyt długie i monotonne, jak na takie użalanie się nad sobą. Niczego konkretnego nie dowiadujemy się o tym gościu. Autodestrjkcyjnie pije drogie alkohole i to właściwie wszystko. Nic nie wiadomo o jego przeszłości i teraźniejszości. Coś tam przy końcu zaznacza o sprawianiu cierpienia. Czy może to seryjny morderca (na wzór American psycho) w kryzysie? A może skruszony i pokutujący zabójca do wynajęcia? Raczej nie. Bohater przeżywa kryzys egzystencjalny z powodu przewin znacznie mniejszego kalibru. Rzucił albo zdradził dziewczynę? I teraz narcystyczne ego nie może znieść tej plamy na "sumieniu" (wewnętrznym widealizowanym obrazie siebie)? Nie porywa to. Bohater jest sztuczny, papierowy, nawet nudny. Trzeba by mu bardziej zajrzeć w bebechy, dogrzebać się do prawdziwych emocji.
No i interpunkcja - brakuje wielu przecinków.
No i interpunkcja - brakuje wielu przecinków.
Jestem bagnem 2016
3Gdybym miała kupić książkę pt: "Jestem Bagnem", to po przeczytaniu kilku pierwszych zdań, odłożyłabym ją na półkę i zapomniała o istnieniu bo całe opowiadanko, można było sprowadzić do dwóch słów: jestem pijakiem.
W dobie gdy informacje są na wyciągnięcie ręki fajnie było by z nich skorzystać. Jest mnóstwo portali, gdzie byli alkoholicy opisują proces, który przeszli i to jest naprawdę mocne.
Od powtórzeń się roi. Jeśli chciałeś wzmocnić nimi tekst, no to niestety nie udało się. Zamuliłeś tylko.
Jakichkolwiek informacji o bohaterze brak, w związku z czym robi się bardzo miałki. Obojętny czytelnikowi. Protagonistę można kochać, nienawidzić, wkurzać się na niego, albo kręcić głową z politowaniem ale musi wzbudzić jakieś emocje i pociągnąć za sobą. Tu tego nie ma.
Sama historia jest po prostu o niczym.
Jest jednak w tym wszystkim światełko w tunelu. Masz bardzo fajne porównania. Trzymaj się ich i pracuj nad nimi.
Np to: dwa przystanki autobusem albo kilka papierosów na nogach (nie wiem jak zacytować), bardzo mnie ujęło.
W dobie gdy informacje są na wyciągnięcie ręki fajnie było by z nich skorzystać. Jest mnóstwo portali, gdzie byli alkoholicy opisują proces, który przeszli i to jest naprawdę mocne.
Od powtórzeń się roi. Jeśli chciałeś wzmocnić nimi tekst, no to niestety nie udało się. Zamuliłeś tylko.
Jakichkolwiek informacji o bohaterze brak, w związku z czym robi się bardzo miałki. Obojętny czytelnikowi. Protagonistę można kochać, nienawidzić, wkurzać się na niego, albo kręcić głową z politowaniem ale musi wzbudzić jakieś emocje i pociągnąć za sobą. Tu tego nie ma.
Sama historia jest po prostu o niczym.
Jest jednak w tym wszystkim światełko w tunelu. Masz bardzo fajne porównania. Trzymaj się ich i pracuj nad nimi.
Np to: dwa przystanki autobusem albo kilka papierosów na nogach (nie wiem jak zacytować), bardzo mnie ujęło.
Jestem bagnem 2016
6Dziękuję i dziękuję komentującym ten jak się okazuje niezbyt dobry czy nawet gorzej kawałek tekstu. Dostaję po palcach które stawiały te litery ale jestem wdzięczny za poświęcony czas. Za możliwość bycia jakkolwiek odebranym wśród zbyt wielu kiepsko postawionych liter. Za konstruktywną krytykę. Biorę na siebie że pisanie jednak w euforii i podnieceniu nie jest w standardach czytelników i mój daemon dejmon mój duch w którym miałobyć genialnie zostało potraktowane oczami jakkolwiek Wasz czas-doceniam. Wasze oczy i gusta przepraszam za styl kiepski. Rady wybrzmiewają mi głośno i dotknięte problemy tego tekstu zaraz się biorę za przeczytanie tej historyjki pod kontem tej krytyki.
No i niesamowite i głośno niczym dzwon zygmunta uderza mi komplement od Pani jakoby było nawet okej moje porównywanie.
To coś niesamowitego być przeczytanym odebranym choćby w inny sposób. Mając się za autora autorów sprowadzony do pionu.
Brawa nie dla mnie. Warszatu szlifowanie zapewne i poprawki i wczytanie się w tekst bardziej. (w ogóle bo ogółem piszę jak czuję w stylu strumienia nieświadomości i bezkrytycznie się mam za geniusza genialnosci w związku z czym sam boję się ich czytać zakładając że czytelnicy muszą w zachwytach i ochach achach jak i ja czuć ten euforii stan w czasie pisania)
Krótkie podsumowanie tego co powyżej przekazać chciałem czyli po prostu znane z forów
tl:dr
To podziękowanie dla tych co komentarzem dali znać. I przeprosiny że jednak słowa lądują na półce pozalowanych chwil na przeczytanie.
Zachwycam się że ktoś mnie odebrał jakkolwiek bym zepsuł im zabawę i przyjemność z czytania. Dziękuję jeszcze raz
niesamowita sprawa
być przeczytanym
i być odebranym jako ktoś komu jeszcze można dać rady
jest nadzieja dla nas
liczba mnoga bo chyba mam wiele twarzy
Nie rezygnuję z marzeń o wydaniu książki
tylko pisanie jej niezbyt mi wychodzi
Trzeba by mieć pomysł
ale to nie wszystko
wiedzieć że słowa znaczą więcej niż w słowniku im jest definicją
drugie dno
senne mary i tarota karty
los zapisany od początku od pierwszego słowa
po sam koniec historii
znają gwiazdy i pcha koleje losu
przez wszechświat światło
i ciemna materia
kwiat lotosu i mentalność buddy
jam człowiek mały i głupi
pokarm dla ropuchy
robal w rzeczywistości
Jam ten któremu nie przystoi
pozbawion godności
Skrzydeł mi nie dano a może zabrano
to przez muzykę i gadanie o sercu które niesie słowo które rzekomo jakoby miałoby być światłem
Moje twarze
kłamstwem
Gdy chciałem wielki sobie pomnik budować
wykopalem grób w którym bezimiennych chowa się (uwaga wulgaryzm jeśli jesteś wrażliwy omiń słowo po nawiasie i tłumaczę że to jedyne które mogłem użyć by było osadzone w faktach (taka prawda)) POJEBów bezimiennych
ja o sobie wiem mniej niż oni którzy wiedzą dobrze
w nieswiadomosci zatanczylem nad własnym grobem
Oto poje.. no dobrze człowiek
który mógł być i mieć
a jedynie szedł w las jak we śnie
odbijał się od drzew
palił ogniska tam gdzie były mosty kwiaty pola łaki jeziora i strumienie
pełne ryb niegdy ś
zamienił w pustynie
krzyczały znaki
GDZIE IDZIESZ
ale tak już jest
niestety
Bóg ustawia drogowskazy ale to człowiek wybiera drogę
Bóg otwiera bramy do raju na oscież każdemu
szatan je blokuje i pilnuje dostępu do życia w wiecznym szczęściu
A co jeśli to prawda że piekło dawno opustoszalo bo wszystkie demony i diabły są tu i pilnują byś na sumieniu wśród grzechów
nie trafił do raju
Co ja robię człowieku
Zwariowałem jak zawsze
po jednym drugim kieliszku
oprozniam flaszkę i walczę o uwagę
ścianę tekstu wymaturzam
i piszę dla pisania
by nic już nie gadać
mój styl dzisiaj to jednak grafomania
mialem się za diament
uważałem że błyszczę
a ze mnie jest kamień w próżni kosmosu
po prostu
mchem nie zasłużyłem obrosnac
i gdy już wiem
to nic nir wiem
i lepiej bym gadał sam do siebie
zniechęcę
i wkurzę znów parę dobrych dusz
Biega królik wolno kroczy złów
Jeden żyje szybko i krótko
drugi powolutku wie że ma czas
przeżyje wiele lat
niespiesznie
pośpiech nie jest wskazany
nie spiesz się ale skutecznie realizuj plany
Jestem nagi w ich oczach
Oni
Dodano po 2 minutach 41 sekundach:
Wybacz czyli sory za powyższe.
Miało być krótko i z wdzięcznością i zachwytem nad wami. A skończyło się ścianą tekstu która jednak nie ma sensu.
Chciałem lirycznie i romantycznie parę słów dodać
a wyszło jak wyszło
W polu szkoda
Pochować
No i niesamowite i głośno niczym dzwon zygmunta uderza mi komplement od Pani jakoby było nawet okej moje porównywanie.
To coś niesamowitego być przeczytanym odebranym choćby w inny sposób. Mając się za autora autorów sprowadzony do pionu.
Brawa nie dla mnie. Warszatu szlifowanie zapewne i poprawki i wczytanie się w tekst bardziej. (w ogóle bo ogółem piszę jak czuję w stylu strumienia nieświadomości i bezkrytycznie się mam za geniusza genialnosci w związku z czym sam boję się ich czytać zakładając że czytelnicy muszą w zachwytach i ochach achach jak i ja czuć ten euforii stan w czasie pisania)
Krótkie podsumowanie tego co powyżej przekazać chciałem czyli po prostu znane z forów
tl:dr
To podziękowanie dla tych co komentarzem dali znać. I przeprosiny że jednak słowa lądują na półce pozalowanych chwil na przeczytanie.
Zachwycam się że ktoś mnie odebrał jakkolwiek bym zepsuł im zabawę i przyjemność z czytania. Dziękuję jeszcze raz
niesamowita sprawa
być przeczytanym
i być odebranym jako ktoś komu jeszcze można dać rady
jest nadzieja dla nas
liczba mnoga bo chyba mam wiele twarzy
Nie rezygnuję z marzeń o wydaniu książki
tylko pisanie jej niezbyt mi wychodzi
Trzeba by mieć pomysł
ale to nie wszystko
wiedzieć że słowa znaczą więcej niż w słowniku im jest definicją
drugie dno
senne mary i tarota karty
los zapisany od początku od pierwszego słowa
po sam koniec historii
znają gwiazdy i pcha koleje losu
przez wszechświat światło
i ciemna materia
kwiat lotosu i mentalność buddy
jam człowiek mały i głupi
pokarm dla ropuchy
robal w rzeczywistości
Jam ten któremu nie przystoi
pozbawion godności
Skrzydeł mi nie dano a może zabrano
to przez muzykę i gadanie o sercu które niesie słowo które rzekomo jakoby miałoby być światłem
Moje twarze
kłamstwem
Gdy chciałem wielki sobie pomnik budować
wykopalem grób w którym bezimiennych chowa się (uwaga wulgaryzm jeśli jesteś wrażliwy omiń słowo po nawiasie i tłumaczę że to jedyne które mogłem użyć by było osadzone w faktach (taka prawda)) POJEBów bezimiennych
ja o sobie wiem mniej niż oni którzy wiedzą dobrze
w nieswiadomosci zatanczylem nad własnym grobem
Oto poje.. no dobrze człowiek
który mógł być i mieć
a jedynie szedł w las jak we śnie
odbijał się od drzew
palił ogniska tam gdzie były mosty kwiaty pola łaki jeziora i strumienie
pełne ryb niegdy ś
zamienił w pustynie
krzyczały znaki
GDZIE IDZIESZ
ale tak już jest
niestety
Bóg ustawia drogowskazy ale to człowiek wybiera drogę
Bóg otwiera bramy do raju na oscież każdemu
szatan je blokuje i pilnuje dostępu do życia w wiecznym szczęściu
A co jeśli to prawda że piekło dawno opustoszalo bo wszystkie demony i diabły są tu i pilnują byś na sumieniu wśród grzechów
nie trafił do raju
Co ja robię człowieku
Zwariowałem jak zawsze
po jednym drugim kieliszku
oprozniam flaszkę i walczę o uwagę
ścianę tekstu wymaturzam
i piszę dla pisania
by nic już nie gadać
mój styl dzisiaj to jednak grafomania
mialem się za diament
uważałem że błyszczę
a ze mnie jest kamień w próżni kosmosu
po prostu
mchem nie zasłużyłem obrosnac
i gdy już wiem
to nic nir wiem
i lepiej bym gadał sam do siebie
zniechęcę
i wkurzę znów parę dobrych dusz
Biega królik wolno kroczy złów
Jeden żyje szybko i krótko
drugi powolutku wie że ma czas
przeżyje wiele lat
niespiesznie
pośpiech nie jest wskazany
nie spiesz się ale skutecznie realizuj plany
Jestem nagi w ich oczach
Oni
Dodano po 2 minutach 41 sekundach:
Wybacz czyli sory za powyższe.
Miało być krótko i z wdzięcznością i zachwytem nad wami. A skończyło się ścianą tekstu która jednak nie ma sensu.
Chciałem lirycznie i romantycznie parę słów dodać
a wyszło jak wyszło
W polu szkoda
Pochować
Jestem bagnem 2016
7Cóż, trochę mnie zatkało, czytając to
. Tekst lepszy niż poprzednio.
Dwie sprawy tylko mam do tego:
1. Pisanie ma to do siebie, że poprawia się w trakcie pisania. (Taki myk)
2. Kiedy piszesz w euforii i podnieceniu, to jesteś w niej tylko ty. Czytelnik widzi slowa zdania i nie zawsze, a czasem rzadko odbiera to jak piszący.
Jedyny sposób to albo pisać na chlodno, albo w eufori i zostawić na jakiś czas, aż zapomni się o tekście. Dopiero potem sobie spojrzeć świerzym okiem. Rezultaty mogą być zaskakujące, ale to chyba nic odkrywczego.
Dwie sprawy tylko mam do tego:
1. Pisanie ma to do siebie, że poprawia się w trakcie pisania. (Taki myk)
2. Kiedy piszesz w euforii i podnieceniu, to jesteś w niej tylko ty. Czytelnik widzi slowa zdania i nie zawsze, a czasem rzadko odbiera to jak piszący.
Jedyny sposób to albo pisać na chlodno, albo w eufori i zostawić na jakiś czas, aż zapomni się o tekście. Dopiero potem sobie spojrzeć świerzym okiem. Rezultaty mogą być zaskakujące, ale to chyba nic odkrywczego.
Jestem bagnem 2016
8Cóż jak mawia klasyk
pisz myśli nietrzeźwe aby w trzeźwości jednak je poprawić
że użyje parafrazy
pisz myśli nietrzeźwe aby w trzeźwości jednak je poprawić
że użyje parafrazy
Jestem bagnem 2016
9pomijając błędy podoba mi się takie coś.Jakub2024 pisze: (pn 24 mar 2025, 11:02) Jakby alkohol był pistoletem który przystawia sobie do skroni w celu by przestrzelić umysł by trafić sumienie przestraszyć duszę.
A co z tym zrobisz to już Twoja sprawa. Czy weźmiesz się na poważnie za robotę czy dalej będziesz puszczał "strumienie"...