Ciche jęki przyszłości [psychologiczne]

1
Obudziłem się jako osoba strasznie zmęczona. Co prawda - spędziłem równe 8 godzin w obrzydliwym stanie snu, ale zrobiłem to na podłodze. Tak czy inaczej, wstałem, podniosłem głowę i... właściwie nic. Zdegustowany tym dniem zapadłem w ciszy. Cisza ta miała jednak swego rodzaju znamię, była nie do wytrzymania. Prawdą jest, że nie było wtedy zbyt wielu decybeli. Prawdą jest jednak też to, że dostrzegłem niesamowity brak. Czego? Miłości? Sensu? Zrozumienia rzeczywistości? Dorosłość, w którą dopiero wkraczałem, doprowadza mnie do depresji. Faktem jest jednak, że depresja ta daje mi jakąś siłę. Nikt mi jej nie zdiagnozował, nikt też nie mówił, że coś ze mną jest nie tak. Wręcz przeciwnie - słyszałem okrzyki wznoszone na cześć mojego rzekomemu optymizmu. Idiotyzm. Można było się domyśleć, że po prostu nie chciałem, aby inni czuli to samo co ja. Właściwie popełniam teraz spory błąd logiczny, - bo dało czy nie dało? Dawać to mogła moja sąsiadka, bez urazy oczywiście, nie jestem seksistą. W każdym razie postanowiłem w końcu wstać. Po chwili byłem już w łazience, sam nie wiem jak się tam znalazłem. Umyłem zęby, naniosłem na swoje gęste włosy żel, dokładnym wzrokiem zbadałem wszystkie swoje wypryski na twarzy, włożyłem na siebie swoją nijaką bieliznę i nijakie ubrania i usiadłem. Wokół mnie unosił się specyficzny zapach, nie znałem źródła jego pochodzenia. Ach, wiem! To wczorajszy żal, smutek, - ulatnia się wraz z moimi wczorajszymi marzeniami. Człowiek, taki jak ja, w dzień marzy, aby nazajutrz obudzić się bez tych marzeń, ale z depresją. Potem siedzę, tkwię w miejscu i znów marzę. Tak zawsze było, w jakiś sposób uwielbiałem chłonąć klasyki literatury. Dzisiaj padło na Hłaskę. Krótkie były jednak moje rozmyślenia, dystopijność uczuć literackich bohaterów uświadomiła mnie o tym, że naprawdę jestem niczym więcej niż zbiorem komórek. Tak więc rzuciłem książką (okładka chyba się lekko pogniotła? nie wiem, nie interesuje mnie to), stanąłem, zacisnąłem pięści i znów usiadłem.
"- Po co mi działać?" - Rzuciłem w myślach. Może powinienem zacząć pić, może ćpać, a może iść do psychiatry? Moje wybitne plany stoczenia się na margines społeczny po chwili jednak upadły. Wszystko dzieje się tak strasznie szybko. Kiedyś wierzyłem w takie rzeczy jak miłość, zaufanie. Teraz? Chyba też! Jestem w jakiś sposób naiwny. Wyszedłem z mieszkania, moja warszawska kamienica była w jakiś sposób nudząca, pozbawiona plastyczności. Zszedłem na dół po schodach, przy drzwiach spotkałem moją sąsiadkę, o której się tak źle wyrażałem. Na imię było jej, umm, nie pamiętam? Chyba Marcelina.
- Dzień dobry, drogi sąsiedzie! - Krzyknęła kobieta. Przeraziło mnie to, czy ona chce rozmawiać?
- Dobry...
- Dokąd się pan wybiera?
- Ja...? Wie pani, to dobre pytanie.
- Jest pan tak wybitnie dobrze wybrany i nie wie pan co ze sobą zrobić? Może teatr? Albo kawa... - sąsiadka położyła na mojej dłoni swoją dłoń, natychmiast ją jednak odciągnąłem. - Co Pan robi?
- Do widze... Żegnam - ja w całej swojej definicji! Nie chciałem jej już więcej widzieć, nie chciałem kogokolwiek widzieć. Chciałem zniknąć, wsiadłem do samochodu. Nieumiejętnie go włączyłem i ruszyłem! Na Śródmieście... Droga ta była krótka, tak mi się wydawała. To znaczy - chodzi o to, że gdy muszę kogoś zobaczyć to czas leci mi, na moje nieszczęście, szybko. A tam z pewnością będzie sporo ludzi... Zmieniłem więc kierunek, ruszyłem w nieznane mi strony. Na myśl o opuszczeniu Warszawy zrobiło mi się nie dobrze, tak jednak było trzeba! Zaparkowałem na nieznanym osiedlu, wyciągnąłem papierosa i usłyszałem zza pleców odgłos.
- Kocham Cię.

Ciche jęki przyszłości [psychologiczne]

2
Hm, mam mieszane uczucia. Z jednej strony widzę i czuję potencjał w tym tekście, w jego otwarciu i prowadzeniu, a z drugiej jest w tym jakieś "niedorysowanie". Albo wręcz odwrotnie - przerysowanie. To znaczy: odbieram początek tekstu jako ćwiczenie melodyczne, a nie samą melodię, już gotową do posłuchania. Taki rozbieg, podczas którego się zmęczyłam. ;) Zakończenie mi się podoba, daje spore pole dla wyobraźni. Fajny pomysł.
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Ciche jęki przyszłości [psychologiczne]

3
Głoguś pisze: (czw 31 sie 2023, 01:07) Obudziłem się jako osoba strasznie zmęczona
Dlaczego nie po prostu „zmęczony”? Celem było dodanie tekstowi inkluzywności?
Głoguś pisze: (czw 31 sie 2023, 01:07) Co prawda - spędziłem równe 8 godzin w obrzydliwym stanie snu
Dlaczego nie „spałem osiem godzin”?
Głoguś pisze: (czw 31 sie 2023, 01:07)Zdegustowany tym dniem zapadłem w ciszy
Chyba zabrakło „się”.

Dalej nie będę się czepiać, ale niestety wpadek jest sporo. Rozumiem chęć uczynienia stylistyki ciekawszą, ale niestety czasami przesadzasz, przez co tekst staje się mniej zrozumiały. Największą zaletą wydaje się próba skondensowania bardzo wielu emocji i przedstawienie depresji niestety moim zdaniem nie do końca udana — nie znalazłem w tej części tekstu niczego mniej oczywistego. Zakończenia chyba nie zrozumiałem — bohater po prostu udał się na randkę, a może słowa zza pleców podsuwa mu jego wyobraźnia?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”