Ekfrazy czy reinkarnacje

1
Nawet kustoszka przysypia zmęczona zbyt intensywnym wpatrywaniem się w dzieła sztuki.

"Con i veri maestri, l'unica differenza tra le persone e le loro immagini è il respiro".
U prawdziwych mistrzów bywa tak, że ludzi od ich wizerunków różni tylko oddech.


Stoję na Corso Vannucci, w Perugii. Niby obca, ale bez oglądania się, wiem − za mną pyszni się Fontana Maggiore, symbol miasta. Już po wykładach w Palazzo Gallenga, więc zaraz przysiądę na stromych stopniach Palazzo dei Priori, doleci mnie zapach pizzy od ulicznego sprzedawcy i poczekam, aż zza rogu wyjdzie Pietro Perugino w tej swojej czerwonej czapeczce. Ja, Chiara Fancelli, córka rzeźbiarza i architekta, współtwórcy Palazzo Pitti we Florencji jeszcze nie wiem, że daremnie go wypatruję na najwęższej uliczce − Vicolo Baciadonne, w jego rodzinnym miaście − Citta della Pieve. Właśnie w tym zaułku, gdzie pocałunek nie jest zabroniony, a wręcz wskazany i bezgrzeszny. Przecież zapewniali, że pojmie mnie za żonę. A może zapomniał i już wyjechał do Rzymu, by malować freski w Kaplicy Sykstyńskiej…
Chi lo sa?

Na Forum Romanum niezwykła jasność bije od umęczonego ciała Lukrecji − nie, nie tej papieskiej córki, a pohańbionej przez Sykstusa, najmłodszego syna Tarkwiniusza Pysznego. Ciało Lukrecji, córki rzymskiego patrycjusza, żony Tarkwiniusza Kollatyna, bratanka ojca gwałciciela stało się kamieniem węgielnym, drogą do powstania i chwały rzymskiej republiki. I kto jeszcze w wiecznym mieście pamięta, że owa republika wyrosła z krwi broczącej z boku dumnej patrycjuszki. Sięga po sztylet, bo śmierć lepsza od hańby, ale jej pokłosie – zemsta za wyrządzone krzywdy woła przez stulecia. Woła o pomstę. Choć Owidiusz włożył w jej usta słowa: "quam veniam vas datis, ipsa nego". Woła do dzisiaj. I nie tylko w sztuce i literaturze. Mówią, że to nie ja, więc dlaczego nadal boli, gdy spoglądam na zerwany sznur pereł, sekretnie przechowywany. Nawet przed tobą…
Chi lo sa?

W kawiarni Monte Testaccio na Zatybrzu kelner wpatruje się we mnie. Może sądzi, że przez ten żar w oczach (w migdał wyrojonych) dostanie większy napiwek? A ja, z wyniosłości klasztoru benedyktyńskiego i Bazyliki Czarnej Madonny w masywie gór Montserrat – symbolu Katalonii, widzę amfiteatr w Kartaginie. Na mojej szyi drżenie zimnego ostrza i te same oczy, ale jakby ze znakiem zapytania. Chwytam go za rękę i daję zgodę na cios. Czy kelner z Zatybrza też to pamięta...
Chi lo sa?

Jakoś nie chce goić się ta rana. Właściwie maleńka ranka, niby nic, ot… jakby karminem nakreślone odbicie na ręce kilku ostrych ząbków uroczego stworzenia. No, może nie odbicie, a wbicie się w skórę. Cecylia Gallerani martwi się, że pozostanie brzydka blizna, a przecież powinny być bez skazy. Mówią, że dłonie rywalki, donny Crivelli, wprawiały w podziw samego Il Moro. Więc pytam, dlaczego nie ma ich na jej portrecie „La Bella Ferroniere”, autorstwa naszego wspólnego malarza Leonardo da Vinci? A moje są. Do dzisiaj zastanawiam się, czy to mistrz Leonardo, czy też zamawiający portret − kawaler prestiżowego Ordine dell`Ermellino − postanowił, że symbolicznym znakiem przynależności do niego będzie sprawca tej nieustannie jątrzącej się rany…
Chi lo sa?

Dostojnie kroczy korytarzem przez Ponte Vecchio, byle jak najszybciej znaleźć się w Ogrodach Boboli, tuż za Pałacem Pittich, miejscem jakie wybrała na swój i jedenaściorga dzieci − spłodzonych z Cosimo di Medici – dom. Tam, za rzeką Arno, lepsze jest nie tylko powietrze, ale i atmosfera. Jaki los bywa przekorny! Przecież to Luca Pitti wzniósł ten ogromny, nieco pretensjonalny gmach, by dorównać, a nawet „utrzeć nosa” i przebić majestat wszechwładnie „panoszących się” Medyceuszy. Ja, pierwsza dama Florencji, nie jej córka, a raczej matka; przez ponad trzydzieści lat szczęśliwego małżeństwa ciągle w ciąży, ciągle w połogu, co w niczym nie przeszkadzało stać się ówczesną, toskańską bizneswoman, wysoko dzierżącą i podnoszącą splendor rządów męża. Ja, Eleonora z Toledo, córka wicekróla Neapolu, miejsce narodzin dawno pozostawiłam za sobą. Ciekawe, czy patrząc na mapę Europy tylko ja widzę łańcuch znakomitych kobiet: moje wnuczki, prawnuczki i praprawnuczki, by wspomnieć tylko o: Marii Medycejskiej królowej Francji; Marii Stuart, królowej Francji i Szkocji; Marii Teresie Austriackiej, księżnej Asturii, małżonki króla Francji Ludwika XIV; Elżbiecie Stuart, królowej Czech; Eleonorze Gonzaga, cesarzowej, królowej Czech i Węgier i wielu, wielu innych…
Chi lo sa?

Jak codziennie przechodzę przez muzealne sale, witając się z ulubionymi obrazami. Przystaję. Przechodzi mnie dreszcz, bo od dawna czuję chłód. Na nic zda się cienki pas muślinu i pocałunek amorka. Kilkukrotnie, bez względu na porę roku i temperaturę w atelier, proszona o pozowanie. Nago. Zaszczyt i podziw malarza, a może tylko niedostatek innych modelek…
Kto to wie?

Ekfrazy czy reinkarnacje

3
To w pełni zrozumiałe, że każdy ma prawo do własnego osądu; zamieszczając jakiś tekst z góry się na jego krytykę decydujemy. I jeżeli taka jest, to już powód do radości, że ktoś zechciał poświęcić mu chwilkę czasu. Dziękuję, przyjmuję do wiadomości, a ponieważ ja także mam prawo do własnego zdania – nie zgadzam się z powyższą opinią.
Może, choć w części objaśni mój zmysł spis dzieł, będących inspiracją do napisania tego drobiazgu:
Odsłona pierwsza.
1. Fontana Maggiore – główna fontanna, powstała w latach 1275-1278. Dzieło Nicoli i Giovanniego Pisano, wg projektu mnicha Fra` Bevignate. Ozdobiona 50 płaskorzeźbami i 24 posagami z marmuru i brązu.
2. W Palazzo Galenga w Perugii mieści się Włoski Uniwersytet dla Obcokrajowców.
3 Pietro Vannucci, zwany Perugino (1455-1523), Autoportret z 1500.
Odsłona druga.
1. Jacopo Tintoretto (1518-1594), Tarkwiniusz i Lukrecja (1578-1580).
2. Lucius Tarquinius Superbus (przełom VI/V wiek p.n.e.). Siódmy i ostatni król Rzymu.
3. Z łac. Waszego przebaczenia sobie nie udzielam. Publius Ovidius Naso (43 p.n.e.-17/18 n.e.), „Fasti. Kalendarz poetycki”.
Odsłona trzecia.
W 2 w.n.e. (za panowania cesarza Septymiusza Sewera) w kartagińskim amfiteatrze śmierć poniosła św. Perpetua. Mozaika ze św. Perpetuą znajduje się w Bazylice Czarnej Madonny w Montserrat w Hiszpanii.
Odsłona czwarta.
Lonardo da Vinci (1492-1519), Dama z gronostajem, ok. 1489.
Leonardo da Vinci(?), La Ferroniere”, ok. 1495.
Odsłona piata.
Angolo Bronzino (1503-1572), Eleonora z Toledo z synem, 1543.
Odsłona szósta.
Jan Massys (1509-1575), Wenus z Amorem, ok. 1561.

Ekfrazy czy reinkarnacje

5
Przeleciałam sobie przez ten tekst. Rozumiem ideę - bohaterka odnajduje cząstki siebie w kobietach z obrazów. Przybliża też jakieś tam prawdy historyczne/ mityczne o nich.
Aczkolwiek trochę brakuje temu tekstowi tzw. trudnej do zdefiniowania duszy. Ciężko zobaczyć to własnymi oczyma, mało jest tu życia, choć wiele żyć tekst chce przedstawiać, a porywa się na wysoką poprzeczkę. Ambitny cel przerósł wykonanie.

Być może nie leży mi pewien manieryzm, zgodnie z którym, utwór został stworzony. Ów manieryzm daje odczucie suchości, wyniosłości, a także jakiejś bariery nie do pokonania między czytelnikiem a autorem.

Ekfrazy czy reinkarnacje

6
nebbia, no dobrze, ekfrazy, czyli literackie opisy/analizy dzieł sztuki. Rzeczywistych, a może wymyślonych — chi lo sa? Jak wskazują dyskusje wokół "Obrazów" Filostrata Starszego, nie jest to aż takie istotne, czy jego pinakoteka istniała naprawdę w Neapolu, czy była tylko wytworem wyobraźni filozofa. Ważne, ze w ekfrazie dzieło może stanowić punkt wyjścia do refleksji nad historią, którą pokazuje, może pouczać, sprawiać przyjemność albo poruszać, a coś z tych uczuć patrzącego i zarazem autora ekfrazy powinno udzielić się czytelnikowi.
Nie czuję tego w Twojej miniaturze. Fontanna Maggiore w Perugii w ogóle nie zagrała w pierwszym fragmencie, a mogłaby, zważywszy jej program ikonograficzny. Ot, jakiś tam element placu miejskiego, jest, bo jest. Lukrecja - wiele obrazów jej poświęcono, ale ciało, od którego niezwykła jasność bije na Forum Romanum, to dla mnie mylny trop. Kieruje myśli ku otwartej przestrzeni miejskiej, ku posągom, jakie tam stoją, a tymczasem na obrazach mamy zamkniętą przestrzeń komnaty, w niej sprzęty, tkaniny i różne akcesoria. Czytając zastanawiałam się: chodzi o marmurową rzeźbę? A może o obrzęd pogrzebowy, obraz ukazujący ciało Lukrecji niesione na marach i stąd to Forum Romanum? Tycjan, Tintoretto to najprostsze skojarzenia z Lukrecja, lecz jak dla mnie - obok tego, o czym piszesz (poza sznurem pereł u Tintoretta, lecz o tym szczególe nie pamiętałam). Eleonora z Toledo - jaki jest związek pomiędzy Twoją wersją jej biografii a pięknym portretem Bronzina? Dawno temu, jeszcze w liceum, czytałam pewną książkę, w niej zaś fragment o tym, że Bronzino, portretując Medyceuszy, stworzył specyficzny kanon florenckiego portretu dworskiego, nadając modelom gładkie maski zamiast twarzy. "Małżonka Kosmy, obojętna i o wzroku równie kamiennym co spojrzenie chłopczyka u jej kolan, dominuje wyrazem nad swym paradnym strojem, w którym za kilka lat zostanie pochowana". Wiele lat minęło, a ja ciągle pamiętam to zdanie, mimo że po obejrzeniu oryginału raczej się z nim nie zgadzam. Od Ciebie dowiedziałam się, ze Eleonora miała jedenaścioro dzieci i kazała przebudować Palazzo Pitti, ale czytając ten fragment, cały czas zastanawiałam się, czy na pewno miałaś na myśli ów portret Bronzina, tak niesłychanie odległy od tego, o czym piszesz. Gdyby trzymać się założenia, ze ekfraza jest dla Ciebie terminem wiążącym, powinien to być rodzinny portret zbiorowy z pejzażem w tle...
Jeśli przy lekturze tak bardzo rozmijałam się z obrazami, które dla Ciebie były źródłem inspiracji, to może z reinkarnacjami poszło mi lepiej? Generalnie, podoba mi się przechodzenie od narracji trzecioosobowej do pierwszoosobowej, jakby zmęczona pani kustosz przejmowała na chwilę osobowości protagonistek jej rozmyślań. Jednak
nebbia pisze: (ndz 21 maja 2023, 13:36) Ciało Lukrecji, córki rzymskiego patrycjusza, żony Tarkwiniusza Kollatyna, bratanka ojca gwałciciela stało się kamieniem węgielnym, drogą do powstania i chwały rzymskiej republiki.
zastawia pułapkę, w której daremnie się szamoczę. Ciało jako kamień węgielny i droga do chwały to retoryka bardzo pompatyczna, podobnie jak późniejsze wolanie o pomstę przez stulecia, ale niech będzie, tylko, po co tam jeszcze ten bratanek ojca gwałciciela? Bardziej skomplikować się nie dało?
Fragment o świętej Perpetui jest właściwie niezrozumiały. Zostawiasz pewne tropy, ze bohaterką jest męczennica z okresu wczesnego chrześcijaństwa, paralele pomiędzy nią i współczesną narratorką są zgrabnie rozegrane, lecz calosc - mocno enigmatyczna. No, chyba ze właśnie na tym Ci zależało.
No i znowu Eleonora w nużącej wyliczance pokoleń progenitury w liniach żeńskich. Czyżby to jednak był jej największy powód do dumy? Przypuszczam, ze Elżbieta Rakuszanka pokonałaby ją jako antenatka licznej rzeszy władców i władczyń, chociaż jej portret ani się umywa do arcydzieła Bronzina.
Właściwie tylko fragment o Cecylii Gallerani podobał mi się tak po prostu i bez zastrzeżeń.
Jako całość, Twój tekst był dla mnie rodzajem wielopoziomowej łamigłówki, czasem ciekawej, czasem irytującej. Dobrej, żeby przypomnieć sobie pewne dzieła, osoby i zjawiska, lecz pomimo kunsztowności stylu nie wciągającej jako tekst literacki.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Ekfrazy czy reinkarnacje

7
Taką krytykę; merytoryczną, rzeczowo, spokojnie wyjaśniającą i wytykającą błędy, nieścisłości, niejasności oraz inne uchybienia - to ja lubię. Istotnie, wybiegam poza wyznaczone ramy ekfraz, ale przecież już na wstępie zaznaczyłam, że to tylko błądzenie po obrzeżach dzieł, będących podstawą tych osobistych i - jak się tutaj w odbiorze okazało - pompatycznych (ja tego nie czuję, ale to ja) impresji. W moim zamierzeniu raczej sennych majaczeń zmęczonej kustoszki. A sny rządzą się swoimi prawami, nieprawdaż? No cóż, z komentarzy wygląda... że raczej “na tarczy, niż z tarczą”.

Rubia, bardzo dziękuję.

Przeklejając ten drobiazg, pominęłam (niestety, moje przeoczenie) coś w rodzaju motta czy uwertury, stanowiacej integralą część tekstu.

Brzmi tak:

Kiedy nawet niebo zmęczyć się może swoim
błękitem, nadal zmuszasz do biegu; niereformowalny
w kalejdoskopie nastroju i zdarzeń.
Pędzimy przez zapomniane zauki miast i kolorowych
miasteczek. Potykam się o nierówny bruk wspomnień,
zaprzeszłych i nie o tobie. Nie lubisz tego.
A ja zapomieć nie chcę tamtych zapachów,
dzwięków, smaków...


A o Perpetui (ciekawa, historyczna postać) można i tak:

Sen Perpetui

w amfiteatrze krzyknęła tylko raz
czerwone krople nieśpiesznie spływały
na piasek który zapomniał swojej barwy

podnosła oczy
wystraszone spojrzenie było nie takie
jak we śnie
tu nie chciała z nim walczyć

ostrze drżało łagodnie
przyciągnęła je do szyi -
to nie ty jesteś szatanem
uderz masz moją zgodę

umilkła Kartagina
w dalekim Rzymie Septymiusz Sewer
westchnął obracając się na drugi bok


Luiza Lamparska, także dziękuję za podzielenie się swoim odbiorem.

Ps. oczywiście, zamieszczone powyżej wiersze są mojego autorstwa.

Ekfrazy czy reinkarnacje

8
nebbia, dzieła sztuki, nie tylko zresztą obrazy, są bardzo wdzięcznym tematem pisania, gdyż prowadzą w rozmaite strony. Również i do marzeń sennych, czemu nie? Założyłam jednak, ze skoro w tytule pojawiają się ekfrazy, to pozostawione w tekście ślady pozwolą na rozpoznanie dzieł, nawet jeśli nie był to główny cel autorki :)
Tak przy okazji: sprawdzałam, kim była Chiara Fancelli. Żoną, kochanką, modelką Perugina? Pamiętałam tylko, ze podobno Perugino nadawal malowanym przez siebie Madonnom rysy własnej żony. Legenda to czy prawda - chi lo sa? Nie wnikając w detale, przyjmowałam więc, ze małżeństwo było trwałe i szczęśliwe, tymczasem słowa Twojej bohaterki sugerują raczej związek przelotny, a może jedynie planowany? Układany przez rodziny? Nie polemizowałam jednak, gdyż Madonny Madonnami, relacje tej pary mogły natomiast przechodzić najróżniejsze fazy.
Podoba mi się Twój wiersz o Perpetui. Niewiele o niej wiem, kojarzę głównie z obrazem z Wróblewa, gdzie stoi obok Matki Boskiej, taka śliczna i pięknie ubrana, cala w klejnotach, z mieczem w dłoni, razem ze świętą Felicytą, która wygląda jak jej siostra bliźniaczka. No i ten napis Felicitas Perpetua, w jaskrawym kontraście z ziemskim zamieszaniem u ich stóp. Ale to początek XVI wieku, rzeczywistość bardzo odległa od realiów wczesnego chrześcijaństwa... I przeniesienie historii w sferę niebiańską :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Ekfrazy czy reinkarnacje

9
Chciałabym napisać, ze mi się podoba, albo nie podoba. Serio, ale jedyne co mogę napisać to wszystko mi jedno. Tekst nie budzi we mnie zadanych uczuć. Nadmiar patosu zabija wszystko inne. nebbia, rozumiem, że taki był zamiar, ale wszystko w nadmiarze szkodzi. Pod moim tekstem pojawił się pojawiło się stwierdzenie, że rzucanie suchymi nazwami nie ułatwia "poruszania się" po miejscu w, którym się nie było. Ciężko jest sobie wyobrazić cos czego się nie widziało mając sucha nazwę. Piszesz o sztuce, o rzeźbach, a ja tego nie widzę. Jeśli muszę googlować, bo przyznaję czasem nazwy z obrazem nie łączę, to chyba oznacza problem, zgodzisz się? Zamysł rozumiem, ale w ogóle nie wzbudza we mnie uczuć. Myślę, ze lepszy efekt osiągnełabyś w sześciu dłuższych mniej patetycznych, ale dłuższych odsłonach.
nebbia pisze: (pn 22 maja 2023, 10:43) Na Forum Romanum niezwykła jasność bije od umęczonego ciała Lukrecji − nie, nie tej papieskiej córki, a pohańbionej przez Sykstusa, najmłodszego syna Tarkwiniusza Pysznego. Ciało Lukrecji, córki rzymskiego patrycjusza, żony Tarkwiniusza Kollatyna, bratanka ojca gwałciciela stało się kamieniem węgielnym, drogą do powstania i chwały rzymskiej republiki.
A to, to jest majstersztyk w najgorszym wydaniu.
nebbia pisze: (ndz 21 maja 2023, 13:36) A ja, z wyniosłości klasztoru benedyktyńskiego i Bazyliki Czarnej Madonny w masywie gór Montserrat – symbolu Katalonii, widzę amfiteatr w Kartaginie.
kolejne cudo, w mojej ocenie.
nebbia pisze: (ndz 21 maja 2023, 13:36)Chi lo sa?
No machnij gwiazdkę chociaż i tłumaczenie pod tekstem. Wiem, ze nie wszystko jest dla wszystkich, ale nawet niewszyscy znawcy sztuki mówią po włosku. Zamieszczenie tłumaczenia to, moim zdaniem, kurtuazja ze strony autora.
Alicja dogoniła Białego Królika... I ukradła mu zegarek.

Ekfrazy czy reinkarnacje

10
Już powyżej napisałam - każdy ma prawo do subiektywnej oceny oraz krytyki tekstu.
I to jest ok. Chociaż “de gustibus... ” itd.

Jedynie muszę zaprotestować przeciwko temu zarzutowi:
silva.silvera pisze: (śr 24 maja 2023, 20:11) No machnij gwiazdkę chociaż i tłumaczenie pod tekstem. Wiem, ze nie wszystko jest dla wszystkich, ale nawet niewszyscy znawcy sztuki mówią po włosku. Zamieszczenie tłumaczenia to, moim zdaniem, kurtuazja ze strony autora.
Silva.silvera, między innymi zarzucasz mi brak kurtuazji wobec czytelników, a przecież w tekście jest tłumaczenie tej włoskiej frazy - Chi lo sa? Spójrz uważniej, pod szóstą odsłoną (napisaną w całości w 1 os. l.p.) jest jej polski odpowiednik - Kto to wie? Czy to jest aż tak trudne do wychwycenia?
A tak na marginesie, to łatwo jest wyjąć fragment jakiegoś tekstu i... wyśmiać go.

Rubia, w wielkim skrócie - św. Perpetua w ikonografii zawsze występuje razem ze św. Felicytą. Perpetua była szanowaną rzymską patrycjuszką, a Felicyta niewolnicą. Obydwie - za przyjęcie chrześcijaństwa - zostały aresztowane i skazane na śmierć w kartagińskim amfiteatrze. Perpetua w więzieniu doznawała snów, a raczej wizji swoich zmagań i walki z szatanem. Na arenie miała zostać rozszarpana przez dzikie zwierzęta, które jednak łasiły się do jej stóp. Wtedy wyznaczono młodego gladiatora do jej uśmiercenia. Kiedy się wahał i nie potrafił zadać ciosu... dała mu pozwolenie na dekapitację.
Niestety, nigdy nie byłam w kościółku we Wróblewie, a wspomniany przez Ciebie obraz znam tylko z fotografii. Czy on przypadkiem nie trafił do zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie? Natomiast w zbiorach BJ znajduje się brewiarz z początku XVI w. z żywotami św. św. Felicyty i Perpetui.

Miłe Panie, dziękuję i wdzięczna jestem za trud poczytania i odczytnia na swój sposób tego drobiazgu. Dobrej reszty dnia.

Ekfrazy czy reinkarnacje

12
nebbia pisze: (czw 25 maja 2023, 11:19) Spójrz uważniej, pod szóstą odsłoną (napisaną w całości w 1 os. l.p.) jest jej polski odpowiednik - Kto to wie? Czy to jest aż tak trudne do wychwycenia
troszkę racji silva miała. To nie było bardzo trudne do wychwycenia ale umieszczenie polskiego tłumaczenia dopiero w szóstej odsłonie MOŻE być odebrane (choćby podświadomie) w ten sposób: "no dobra, skoro wciąż nie wiecie, to wam wyjaśnię". 😜
To takie moje luźne skojarzenie.

Ekfrazy czy reinkarnacje

13
silva.silvera, zgadzam się z twoją oceną. Przepraszam nebbia, może wydaje się że nie powinniśmy się wypowiadać, ale trafiamy tu bo nigdy nie wiadomo, co tam się kryje za tytułem, a potem wypada odmeldować, że jednak przeszło się przez treść, która wywarła jakieś tam wrażenie.
Po pierwszym akapicie czuje, że dalsze czytanie będzie ciężkie, bo brzmi jak przewodnik napisany przez jakąś celebrytkę na podstawie dziennika z wakacji, sponsorowanej prze biuro podróży - tak to sobie wyobrażam, bo nie czytuje takiej literatury. W sumie wyobrażam sobie, że tak powinna wyglądać stylizacja pretensjonalnej modelki, pretendującej do znawczyni Włoskiej sztuki (podkreślam że to w moim odbiorze, nie ma na celu okpienia postaci albo utworu, tylko odwzorowania wrażenia jakie wywołało u osoby w ogóle nie-obeznanej i nie-zainteresowanej takimi tematami) i wtedy to oddaje jakąś wartość, bo faktycznie mogę sobie taką wyobrazić na podstawie utworu. Rozumiem że ona przeszła przez część galerii w drodze na miejsce pracy artysty - ale to wcale nie jest takie oczywiste i mam pewne wątpliwości. To nagromadzenie opisów sztuki i dygresji, za którymi ciężko nadążyć bez szukania, opisane z takim patosem - gubi trochę główny sens po co to się czyta i co właściwie się dzieje. Jako wstęp do czegoś- mogłoby ujść, ale jeżeli dalsza część byłaby prowadzona w taki sposób, to nawet jakby tam była intryga na miarę KoduDaVinci, albo erotyk czy obyczaj - to nie przetrawiłabym.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”