Napisał. Skończył. Nareszcie! Umysł, wiedziony euforią zwycięstwa nad słowem, każe pokazać tekst światu.
Szuka, czyta, przycina, dostosowuje. I oto – wysłał. Czeka, drży.
Tekst pochłania milczenie; lepkie, ssące. Czasami brzęknie autoresponder: „Dziękujemy… Jeśli nie odpowiemy, to znaczy, że nie jesteśmy…” Innymi słowy: pocałuj się w…
Nadzieja przygasa we wszechobecnej ciszy.
Nic się nie dzieje. Bardzo niedobre dialogi są. Bardzo niedobre. I te opisy mogłyby być, wie pan, lepsze. Bo, wie pan, ja lubię czytać teksty, które już znam. Jak nie znam, to mi się nie podoba. I proszę nie silić się na Osobowość.
A przecież nawet tego nie powiedzą.
Bo milczą!
Szuka, czyta, przycina, dostosowuje. I oto – wysłał. Czeka, drży.
Tekst pochłania milczenie; lepkie, ssące. Czasami brzęknie autoresponder: „Dziękujemy… Jeśli nie odpowiemy, to znaczy, że nie jesteśmy…” Innymi słowy: pocałuj się w…
Nadzieja przygasa we wszechobecnej ciszy.
Nic się nie dzieje. Bardzo niedobre dialogi są. Bardzo niedobre. I te opisy mogłyby być, wie pan, lepsze. Bo, wie pan, ja lubię czytać teksty, które już znam. Jak nie znam, to mi się nie podoba. I proszę nie silić się na Osobowość.
A przecież nawet tego nie powiedzą.
Bo milczą!