Samotność w wielkim mieście + P

1
Noc zaczęła pożerać miasto szarych blokowisk. Z nadzieniem kruchych istot, posypane latarniowymi światłami. I znowu zostawi po sobie brud. Niepomyte ulice, resztki niezjedzonych istnień, powoli wkraczających w dzień.
Palę papierosa przy otwartym oknie. Ciemny dym przytula chłodny wiatr, a ja myślę nad definicją samotności. Nad definicją siebie. Setki niewypowiedzianych słów obijają się o ściany wspomnień.
Gdybym wtedy mógł zaplanować pierwsze rozmowy, żadna nie miałaby końca.
Gdybym mógł zaplanować je teraz, żadna nie miałaby początku.
W pokojach właśnie śpią cisze, które pozajmowały miejsca tamtych kochanek. Z jeszcze niedawnych czasów, kiedy seks był dla mnie synonimem dorosłości.
Jedynie zabłąkana ćma próbuje nieudolnie przejść przez szybę, wpatrzona w reflektory przejeżdżających samochodów.

Nie idź lepiej, zostań. W wielkim mieście czai się zło. Moje światło cię ochroni - tamto zabije.
Bądź samotna tutaj. Razem ze mną.

Buch marlboro.
Nim księżyc odejdzie, nim niebo wyłysieje od wypadniętych gwiazd, pospaceruję w mojej głowie wśród kwitnących myśli. Bywam tam często. Tak często, że znalazłbyś tam tysiące niedopałków papierosów i zbudowany przez myśli zamek.
Chodzę, zrywam je i wkładam do szuflad kolejnych dni. Gdy więdną, zasadzam nowe.
Wpatruję się w blok z naprzeciwka. Po ciemnościach okien skaczą jasne światełka. W jednym zauważam kontury zgrabnej kobiety. Stoi, a ja patrzę. Mam wrażenie, że jej wzrok utkwiony jest we mnie. Wychylam się. Prawie spadam w dół. Betonowe ulice ozdobione zostałyby szkarłatną krwią, a ja stałbym się pokarmem dla nocy.
Wypuszczam z dłoni niedopałek, który wpada w otchłań ciemności i znów kieruję wzrok na nieporuszającą się postać. Otwiera okno i siada na parapecie. Patrzy w dół.

Nie rób tego. Życie jest ciężkie. Tak samo samotność, ale dasz jakoś radę. Patrz na mnie. Jeszcze się trzymam.

Ćma z boku coraz bardziej szaleje. Chcę już krzyczeć, gdy nagle staje za nią mężczyzna. Całuje w usta. Śmieją się i wracają do mieszkania. Po chwili zapada ciemność.
Samotność to wszystkie nieprzespane noce. Samotność to wszystkie wypalone w pojedynkę szlugi. To cisza topiąca mieszkanie. To chęć na wysłuchanie kogoś innego niż siebie.
Wracam do środka. Kładę się na łóżku. Na przepoconej pościeli z kawałkami chipsów.
Gaszę światło. Ćma milknie. Muszę w końcu wziąć rozwód z samotnością. Zrobię to. Jutro już na pewno.
Zamykam powieki.

Samotność w wielkim mieście + P

2
Hmmm... Nie jest to złe, choć chyba trafiło na nieodpowiedniego czytelnika ;) Nie jestem fanką miniatur, które są de facto rozciągniętym opisem uczucia/doznania. I tutaj to będzie się odbijało w komentarzach. Przejdźmy więc przez nie najpierw, dalej będzie jeszcze krótkie podsumowanie.
Ania_Marzycielka pisze: (pn 16 sty 2023, 12:10) Noc zaczęła pożerać miasto szarych blokowisk. Z nadzieniem kruchych istot, posypane latarniowymi światłami. I znowu zostawi po sobie brud. Niepomyte ulice, resztki niezjedzonych istnień, powoli wkraczających w dzień.
To otwarcie mi się podoba. Poprawka drobna: "z nadzieniem z kruchych istot", ale poza tym mi się podoba. Ładnie ograny, konsekwentnie pokazany obrazek.
Ania_Marzycielka pisze: (pn 16 sty 2023, 12:10) Nim księżyc odejdzie, nim niebo wyłysieje od wypadniętych gwiazd,
Te "wypadnięte gwiazdy" niestety nie grają. Mimo że pomysł z "wyłysiałym niebem" ogólnie jest fajny, to na tym wypadaniu się rozbija. Widać, o co Ci chodziło w tej metaforze, ale gdzieś taka wewnętrzna zgrabność uciekła w moim odczuciu.
Ania_Marzycielka pisze: (pn 16 sty 2023, 12:10) pospaceruję w mojej głowie wśród kwitnących myśli. Bywam tam często. Tak często, że znalazłbyś tam tysiące niedopałków papierosów i zbudowany przez myśli zamek.
A to mi się znów podoba. W sensie, podobają mi się niedopałki papierosów wśród kwitnących myśli. Ładne przełamanie. Zamek już trochę mniej, ale może kwestia gustu.
Ania_Marzycielka pisze: (pn 16 sty 2023, 12:10) Wpatruję się w blok z naprzeciwka.
Tu raczej "wpatruję się w blok naprzeciwko".
Ania_Marzycielka pisze: (pn 16 sty 2023, 12:10) Betonowe ulice ozdobione zostałyby szkarłatną krwią, a ja stałbym się pokarmem dla nocy.
To mi się zdaje trochę zbyt egzaltowane. Ten pokarm dla nocy. Bohater wprawdzie przez cały czas balansuje między takim trochę przyziemnym myśleniem a wzniosłością porównań, ale tutaj to mi jakoś zazgrzytało. Jakby w tej zabawie jednak odrobinę zgubił równowagę.
Ania_Marzycielka pisze: (pn 16 sty 2023, 12:10) Ćma z boku coraz bardziej szaleje. Chcę już krzyczeć, gdy nagle staje za nią mężczyzna.
Uwaga na podmiot domyślny. Z tych dwóch zdań wynika, że mężczyzna staje za ćmą i całuje ją w usta. Trzeba w drugim zdaniu dodać tę kobietę jednak.
Ania_Marzycielka pisze: (pn 16 sty 2023, 12:10) To chęć na wysłuchanie
Lepiej by było "to chęć [potrzeba?] wysłuchania"
Ania_Marzycielka pisze: (pn 16 sty 2023, 12:10) Na przepoconej pościeli z kawałkami chipsów.
Podoba mi się, że pojawiają się takie detale jak te chipsy.

Ogólnie... no mam pewien problem.
Z jednej strony jest ładnie i melancholijnie. A z drugiej no... jakoś tak błaho i jakbym czytała to już o dziesięć razy za dużo.
Mam wrażenie, że czytam tekst złożony z wypełniaczy, którymi zwykle uzupełnia się odczucia/myśli bohaterów pomiędzy scenami. Tylko sceny ktoś wyciął.
Tak dla przykładu, jak na to patrzę...
Ania_Marzycielka pisze: (pn 16 sty 2023, 12:10) Gdybym wtedy mógł zaplanować pierwsze rozmowy, żadna nie miałaby końca.
Gdybym mógł zaplanować je teraz, żadna nie miałaby początku.
Przemyślane powtórzenie, zgrabne zdania, tylko... ja przynajmniej nie czuję, o jakie rozmowy chodzi i szczerze mówiąc brakuje tu czegoś, co by sprawiło, że chciałabym sobie je wyobrażać, zgadywać.
I tak w wielu miejscach.
Po prostu lirycznych opisów samotności już się trochę naczytałam, a bez tła, bez kogoś, komu bym jej współczuła albo z kim bym ją współodczuwała, trudno mi się zaangażować. To może być mocno subiektywne, choć nie musi. Może kolejne komentarze tutaj rozwieją wątpliwości :)
Natomiast... Na poziomie takiego podstawowego warsztatu, moim zdaniem, jest spoko. Ocena trochę ostrożna, bo taki styl przeniesiony na dłuższą formę potrafi być zdradliwy i nie wiem, jak z tym sobie radzisz. tworzysz słowem plastyczne obrazy, więc jestem dobrej myśli. Na pewno jest na czym budować.

Powodzenia w dalszej pracy :D
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Samotność w wielkim mieście + P

3
Bardzo dziękuję za tak wnikliwą analizę i wskazanie błędów:) Jest to niesamowicie pomocne. Pozdrawiam :)

Dodano po 6 minutach 11 sekundach:
Noc zaczęła pożerać miasto szarych blokowisk. Z nadzieniem z kruchych istot, posypane latarniowymi światłami. I znowu zostawi po sobie brud. Niepomyte ulice, resztki niezjedzonych istnień, powoli wkraczających w dzień.
Palę papierosa przy otwartym oknie. Ciemny dym przytula chłodny wiatr, a ja myślę nad definicją samotności. Nad definicją siebie. Setki niewypowiedzianych słów obijają się o ściany wspomnień.
Gdybym wtedy mógł zaplanować pierwsze rozmowy, żadna nie miałaby końca.
Gdybym mógł zaplanować je teraz, żadna nie miałaby początku.
W pokojach właśnie śpią cisze, które pozajmowały miejsca tamtych kochanek. Z jeszcze niedawnych czasów, kiedy seks był dla mnie synonimem dorosłości.
Jedynie zabłąkana ćma próbuje nieudolnie przejść przez szybę, wpatrzona w reflektory przejeżdżających samochodów.

Nie idź lepiej, zostań. W wielkim mieście czai się zło. Moje światło cię ochroni - tamto zabije. Bądź samotna tutaj. Razem ze mną.

Buch marlboro.
Nim księżyc odejdzie, nim niebo wyłysieje, pozbawione gwiazd, pospaceruję w mojej głowie wśród kwitnących myśli. Bywam tam często. Tak często, że znalazłbyś tam tysiące niedopałków papierosów i zbudowany przez myśli zamek.
Chodzę, zrywam je i wkładam do szuflad kolejnych dni. Gdy więdną, zasadzam nowe.
Wpatruję się w blok naprzeciwko. Po ciemnościach okien skaczą jasne światełka. W jednym zauważam kontury zgrabnej kobiety. Stoi, a ja patrzę. Mam wrażenie, że jej wzrok utkwiony jest we mnie. Wychylam się. Prawie spadam w dół. Betonowe ulice ozdobione zostałyby szkarłatną krwią, a ja stałbym się pokarmem dla nocy.
Wypuszczam z dłoni niedopałek, który wpada w otchłań ciemności i znów kieruję wzrok na nieporuszającą się postać. Otwiera okno i siada na parapecie. Patrzy w dół.

Nie rób tego. Życie jest ciężkie. Tak samo samotność, ale dasz jakoś radę. Patrz na mnie. Jeszcze się trzymam.

Ćma z boku coraz bardziej szaleje. Chcę już krzyczeć, gdy nagle staje za kobietą mężczyzna. Całuje ją w usta. Śmieją się i wracają do mieszkania. Po chwili zapada ciemność.
Samotność to wszystkie nieprzespane noce. Samotność to wszystkie wypalone w pojedynkę papierosy. To cisza topiąca mieszkanie. To chęć na wysłuchanie kogoś innego niż siebie.
Wracam do środka. Kładę się na łóżku. Na przepoconej pościeli z kawałkami chipsów.
Gaszę światło. Ćma milknie. Muszę w końcu wziąć rozwód z samotnością. Zrobię to. Jutro już na pewno.
Zamykam powieki.

Samotność w wielkim mieście + P

4
Choć nie uniknęłaś błędów, twoja proza zatrzymuje, wprowadza czytelnika w stan refleksji.

Tutaj jeszcze trochę poprawek bym zasugerowała:
Ania_Marzycielka pisze: (wt 17 sty 2023, 09:33)
Chcę już krzyczeć, gdy nagle staje za kobietą mężczyzna.
Szyk niezbyt poprawny. Lepiej: Chcę już krzyczeć, ale nagle, za kobietą staje mężczyzna.
Ania_Marzycielka pisze: (wt 17 sty 2023, 09:33) Wracam do środka. Kładę się na łóżku. Na przepoconej pościeli z kawałkami chipsów.
Gaszę światło. Ćma milknie. Muszę w końcu wziąć rozwód z samotnością. Zrobię to. Jutro już na pewno.
Zamykam powieki.
Staraj się unikać nagromadzenia czasowników w tej samej formie. Możesz zastąpić niektóre frazy w ten sposób: gaszę światło - światło gaśnie; muszę wziąć rozwód z samotnością - trzeba w końcu wziąć rozwód z samotnością.
Ania_Marzycielka pisze: (wt 17 sty 2023, 09:33)

Ćma milknie.
Nie do końca do ćmy pasuje "milknięcie". bo ona przecież nie mówi. Ćma cichnie/ przestaje się szamotać.
Ania_Marzycielka pisze: (wt 17 sty 2023, 09:33) Noc zaczęła pożerać miasto szarych blokowisk. Z nadzieniem z kruchych istot, posypane latarniowymi światłami.
Drobna kosmetyka: Noc zaczęła pożerać szare blokowiska z nadzieniem kruchych istot, posypane światłami latarni.
Ania_Marzycielka pisze: (wt 17 sty 2023, 09:33) Setki niewypowiedzianych słów obijają się o ściany wspomnień.
Też drobna kosmetyka: Setki niewypowiedzianych słów odbijają się od ścian wspomnień.
Ania_Marzycielka pisze: (wt 17 sty 2023, 09:33) Nim księżyc odejdzie, nim niebo wyłysieje, pozbawione gwiazd, pospaceruję w mojej głowie wśród kwitnących myśli.
Nim księżyc odejdzie, nim niebo przygaśnie, pozbawione gwiazd, pospaceruję w mojej głowie wśród kwitnących myśli.
Ania_Marzycielka pisze: (wt 17 sty 2023, 09:33) Bywam tam często. Tak często, że znalazłbyś tam tysiące niedopałków papierosów i zbudowany przez myśli zamek.
Bywam tam tak często, że znalazłbyś tysiące niedopałków papierosów i zamek, dla którego, każdą kolejną cegłą stawała się nowa refleksja.

Podsumowując, tekst ma głębię, zatrzymuje, pozwala zajrzeć w świat narratora, w jego samotność, musisz jednak uważać, wyważyć to, zbalansować, patetyczność/podniosłość, bo z nią jak z przyprawą, trzeba ostrożnie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”