
Pierwszego dnia wpadł do naszego namiotu sam Owsiak, oczywiście nawalony. Sukinsyn naćpał nas marihuanenem (zapewne kupionym za kasę zbieraną do puszek przez biedne, marznące dzieci). :shhh:
Ocknąłem się w błocie i tak przeleżałem kolejne trzy dni, kopulując ze wszystkim, co tam właziło (punki, lezby, banderowcy...).

Wyciągnęła mnie dopiero banda agresywnych krisznowców. - Woodstock się kończy, ćpunie – krzyczał stary Kriszna - a ty jeszcze nie obraziłeś religii chrześcijańskiej!

Kiedy śpiewała Majka Jeżowska, przybili mnie za to do krzyża.
