Kilka razy w miesiącu Judyta miała dni niemal tak ciężkie jak rękę. Niegdyś Alan stawał na głowie, by niczym wtedy nie podpaść, lecz szybko zrozumiał, że i tak zawsze podpadnie, więc lepiej poddać się bez walki, niż beznadziejnym oporem pobudzać tylko jej instynkt drapieżnika. Choć po wszystkim nie potrafił nieraz ustać na nogach, nie narzekał - dostał za swoje (lub i nie swoje) i miał święty spokój - o wiele groźniejsze były "dobre" dni Judyty. Jej posągowe rysy ocieplał wtedy zjawiskowy, ledwie dostrzegalny uśmiech, a błękitne oczy płonęły przenikliwie i Alan wiedział, że za chwilę usłyszy jakieś szalone, niewykonalne polecenie, po niewykonaniu którego spotka go kara, w pełni już zasłużona.
Tego dnia usłyszał:
- Chcę mieć piec na PDF-y.
- Co? - wypalił, lecz natychmiast poprawił się - tak, pani.
Zszedł do piwnicy, gdyż tam znajdował się piec, jedyna poszlaka. Kolejną poszlaką był węgiel, stąd prosty wniosek, że potrzebuje PDF-a z węglem. Wyciągnął tablet w poszukiwaniu takowych plików, lecz nie znalazł niczego przydatnego. Skoro nie węgiel, to może drewno - pomyślał - a poza tym o ileż prościej byłoby zebrać łomot i mieć święty spokój.
PDF-ów z drewnem za to nie brakowało. W kącie stał stary przedpotopowy komputer - trzecia poszlaka. Alan uruchomił go w swoim pokoju, a po godzinie zniósł do salonu. Judyta obserwowała go w milczeniu; czekała na efekt końcowy, pozwalając ukochanemu zbłaźnić się - zawsze niezawodnie i spektakularnie.
- Gotowe. - Alan odpiął monitor i przysunął jednostkę centralną do kanapy.
- Co to za szopka?
- Piec na PDF-y - objaśniał - znalazłem w Sieci wyjątkowo drewnianą ramotę, skompilowałem ją do postaci binarnej, a następnie utworzyłem z tego obraz jpg i spójrz co wyszło. - Podał tablet ze screenem.
- Wygląda jak jakiś paździerz z drewutni.
- Dokładnie. Odpaliłem więc konwersję tych PDF-ów na obrazki, 600 razy. - Alan dotknął rzężącego komputera. - Już jest gorący, a nie skończy tego do rana.
- Czyli to grzejnik raczej.
- Piec, pani, bo jednocześnie wypala ten paździerz na płytę i może ci służyć jako cieplutki podnóżek.
- Niepotrzebny mi drugi. - Oparła stópkę na jego ramieniu. - Dobrze się spisałeś. - Wbiła mu w ucho paznokcie i przyciągnęła do swojej...
MOP 9
4Smoke, tekst dowcipny i umiarkowanie udany (tak w mojej ocenie na 4+), chociaż humor dość hermetyczny i zgryźliwy (podwójnie, boć i "pdfy", i "pdf-y" z drewnem na dodatek). Oczywiście, brak w nim powtórzeń (nie licząc dwóch, w tym jednego w drugim zdaniu), błędów itd, więc można skupić się na weryfikacji o poziom wyższej.
Nie podobają mi się długie zdania. Sam czasami takowe niestety popełniam i _prawie zawsze_ są one mi wytykane przez testowych czytelników. To nie znaczy, że długie zdania są złe; wbrew radom Marka Twaina, w językach odmiennych od angielskiego długie zdania są często naturalne i można od czytelnika oczekiwać, że sobie z nimi poradzi. Niemniej w Twojej miniaturce niektóre ze zdań można spokojnie, bez szkody dla sensu i jakości tekstu (A z korzyścią dla czytelnika) rozbić.
Przykład:
Powtórzeń jako samo samych w sobie nie uznaję za błędy, bo conajmniej razy można je uznać za tzw "środek artystyczny", chociaż w zdaniu brzmią mi osobiście tak sobie. Wolałbym te zdania przeedytować, by je się płynniej czytało i by uwypuklić, że powtórzenie nie jest przypadkowe.
Nie podobają mi się długie zdania. Sam czasami takowe niestety popełniam i _prawie zawsze_ są one mi wytykane przez testowych czytelników. To nie znaczy, że długie zdania są złe; wbrew radom Marka Twaina, w językach odmiennych od angielskiego długie zdania są często naturalne i można od czytelnika oczekiwać, że sobie z nimi poradzi. Niemniej w Twojej miniaturce niektóre ze zdań można spokojnie, bez szkody dla sensu i jakości tekstu (A z korzyścią dla czytelnika) rozbić.
Przykład:
Przez to, że zdanie jest długie, nie wiadomo, czy "niezawodnie i spektakularnie" oznacza "niezawodnie czekała', "niezawodnie pozwalała", czy też, na co rzecz jasna wskazuje logika tekst, niezawodne i spektakularne będzie zbłaźnienie się.
Powtórzeń jako samo samych w sobie nie uznaję za błędy, bo conajmniej razy można je uznać za tzw "środek artystyczny", chociaż w zdaniu brzmią mi osobiście tak sobie. Wolałbym te zdania przeedytować, by je się płynniej czytało i by uwypuklić, że powtórzenie nie jest przypadkowe.
MOP 9
5albo dodać, że kara też była szalona, albo "szaloną" wyciąć - by było symetrycznie, "niewykonaniu" można zastąpić np. "w efekcie czego" - można, ale nie trzeba
wypalił, lecz poprawił się natychmiast - brzmi płynniej
skoro wie, że tak czy tak dostanie, to po co ma to mielić w myślach i powtarzać info z pierwszego akapitu? lepiej dać tu nową myśl, zwłaszcza, że aż naprasza się, by przeżywał swój najświeższy postępek, bo która Piękna Domina puści płazem bezczelne: "Co?"
"w Sieci" to taki magazyn, poza tym sztywno brzmi, lepiej dać coś naturalniejszego, np. "na chomiku"
wiadomo, liczebniki słownie - chyba, że w postaci cyfr są wymowniejsze
obecność tych samych wyrazów w jednym zdaniu i połączonych ze sobą logicznie jest sama w sobie dostateczną rękojmią, że o przypadkowości nie może być mowy

MOP 9
6Miniatura błyskotliwa, pomijając małe drobiazgi mogę powiedzieć, że jest dobra. Męczy mnie tylko jedno zdanie:
Nie dlatego, że jest długie, ale z powodu braku konsekwencji logicznej. Najpierw napisane jest, że Alan w przeszłości starał się nie podpaść, a więc niejako starał się albo załagodzić sytuację, nie dopuścić do konfrontacji. Potem zrozumiał, że lepiej poddać się bez walki. Ok, ale na koniec to zachowanie przeciwstawiasz oporowi, którego wcale Alan nie przejawiał i nijak ma się do reszty. Opór raczej nie równa się niepodpadaniu, bo wiąże się z niepodporządkowaniem czyjejś woli. Więc summa summarum błąd logiczny się wkradł. Nie wiem czy wyraziłam to jasno, ale moim zdaniem to zdanie zgrzyta.
Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.
W. Szymborska
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.
W. Szymborska
MOP 9
7szopen - dzięki za opinię
mam nadzieję, że użyłeś skali szkolnej, a nie np. 0-10
Panno Lawendo, różne są opory; od biernego po zbrojny, a z podpadnięciem zawsze wiąże się jakiś pretekst (Judyta wyznawała zasadę: dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie
), więc Alan z początku próbował wykazywać, że pretekst jest lipny, ale szybko nauczył się, że im lipniejszy pretekst, tym lepszy (dla niego gorszy), bo wtedy nie byłby pretekstem
dzięki za komentarz 


Panno Lawendo, różne są opory; od biernego po zbrojny, a z podpadnięciem zawsze wiąże się jakiś pretekst (Judyta wyznawała zasadę: dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie



MOP 9
8Jak widać diabeł tkwi w niedopowiedzianych szczegółach
Chociaż dla mnie kwestią dyskusyjną jest to czy opór może stanowić formę starań, aby nie podpaść. Opór to sprzeciw wobec czyjejś woli (nawet bierny). Próba niepodpadnięcia, wbrew przeciwnie - podporządkowywanie się jej, wychodzenie naprzeciw oczekiwaniom. Ale w tym kontekście to wystarczy zmienić wyrażenie " by niczym wtedy nie podpaść" i sens zostanie zachowany

Chociaż dla mnie kwestią dyskusyjną jest to czy opór może stanowić formę starań, aby nie podpaść. Opór to sprzeciw wobec czyjejś woli (nawet bierny). Próba niepodpadnięcia, wbrew przeciwnie - podporządkowywanie się jej, wychodzenie naprzeciw oczekiwaniom. Ale w tym kontekście to wystarczy zmienić wyrażenie " by niczym wtedy nie podpaść" i sens zostanie zachowany

Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.
W. Szymborska
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.
W. Szymborska