Ostatnie pożegnanie

1
Ostatnia droga Temeraire`a - William Turner
Na podstawie tegoż obrazu.


Zachodzące słońce tworzyło złotą, falującą wstęgę na powierzchni morza. I właśnie na tą ścieżkę wpływał majestatyczny okręt, kierując się do portu.
Nawet z tej odległości lady Blackboorn, stojąca na balkonie rozpoznała trzy smukłe iglice masztów, od tak dawna przez nią wypatrywanych i tak wytęsknionych. Serce podskoczyło z radości, mimo iż sam okręt wyglądem przypominał statek widmo, rozpływający się w skłębionych złotych odcieniach. Zamazane kontury nie pozwoliły jeszcze zobaczyć ogromu zniszczeń jakich dokonała bitwa.
Kobieta zamknęła oczy opierając dłonie na balustradzie, niemal słysząc nawoływania załogi przygotowującej się do wpłynięcia do portu. Myśli odpłynęły do dnia, kiedy zapach rumu, taniego cygara i potu stał się cenniejszy, bardziej pożądany niż wszystkie bogactwa świata. Niż wszystko co miała. Co kiedykolwiek będzie mieć.
Ten jeden moment, kiedy silne ramiona wyrwały ją ze szponów zimnego morza, pozwoliły złapać oddech, był jedynie iskrą rozpalającą ogień. Jedno spojrzenie orzechowych oczu sprawiło, że świat skończył się i zaczął na nowo.
Z zamyślenia wyrwało ją niecierpliwe cmoknięcie.
- Bagaże i powóz już gotowe. Czekamy tylko na ciebie. – Usłyszała i otworzyła roziskrzone od wspomnień oczy.
- Już idę – mruknęła w roztargnieniu, w skrytości serca ciesząc się, że ukochany bezpiecznie powrócił na ląd.
Starała się wyryć w pamięci każdy szczegół. To był ostatni raz, kiedy mogła choć na chwilę niemal dotknąć wspomnień, widząc wpływający statek. Potem będzie je pielęgnować w sercu, aż staną się wyblakłe, podobne do widma rozpływającego się w złotym słońcu. Nawet wtedy będą przywoływane, aż pochłonie je mrok i marazm.
Westchnęła ciężko, spoglądając na blade, nalane oblicze dużo starszego męża i podając mu dłoń.
- Jestem gotowa – skłamała, czując jak zimne szpony morza znów chwytają ją za serce. Ale czy na pewno jeszcze je miała? Czy nie zostawiła go dawno temu na tamtym statku.
„Ludzie myślą, że ból zależy od siły kopniaka. Ale sekret nie w tym, jak mocno kopniesz, lecz gdzie”. - Neil Gaiman

Ostatnie pożegnanie

2
Całkiem nieźle napisane - ładny styl, dopracowana poetyka. Taki jakby okruch dramatyczno-romansowy, ale nie do końca. Nie często czytam podobną tematykę, ale naprawdę napracowałaś się tu - dobrze się czyta.
Można poczuć smutek głównej postaci i jej nie do pozazdroszczenia sytuację.

Ostatnie pożegnanie

3
Trochę powycinałabym imiesłowów i uważała na to "pływanie" w najróżniejszych formach:
Iwonka pisze: (pn 22 kwie 2024, 20:31) rozpływający się w skłębionych złotych odcieniach. Zamazane kontury nie pozwoliły jeszcze zobaczyć ogromu zniszczeń jakich dokonała bitwa.
Kobieta zamknęła oczy opierając dłonie na balustradzie, niemal słysząc nawoływania załogi przygotowującej się do wpłynięcia do portu. Myśli odpłynęły do
Iwonka pisze: (pn 22 kwie 2024, 20:31) wpływający statek. Potem będzie je pielęgnować w sercu, aż staną się wyblakłe, podobne do widma rozpływającego
Wiem, że to nie są takie powtórzenia "wprost", ale wciąż przy lekturze się oko na nich potyka.

Niezbyt podoba mi się też zabieg z powtarzaniem określeń w stylu "zimne szpony morza" czy "rozpływanie się w złotym słońcu/odcieniach" na tak małej przestrzeni. W miniaturze liczyłabym na budowanie obrazów w bardziej zróżnicowany sposób. Ale tu się pewnie można kłócić.

Ogólnie z perspektywy takiego bazowego warsztatu, moim zdaniem, jest okej. Płynnie, plastycznie, zrozumiale. Historia się klei, ma jakiś swój dramatyzm, całkiem spoko zamyka się w krótkiej formie.
Co jest dla mnie problemem tej scenki to przesadna wzniosłość. Rozumiem potrzebę oddania emocji, ale kiedy każde zdanie brzmi jakby narrator poprzedzał je głębokim, omdlewającym westchnieniem, to te emocje się trochę rozwadniają. Jak wszystko jest dramatycznie podkreślone, to nic nie jest dramatycznie podkreślone. Uważałabym na przyszłość na to.

Tyle ode mnie, powodzenia w dalszej pracy :)
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Ostatnie pożegnanie

4
Adrianna, Teraz jak na to patrzę to faktycznie, za dużo tego pływania i patetyzmu, który poprostu przytłacza. Pierwszy raz, kiedy spojrzałam na obraz Turnera, to przytłoczył mnie takim poetyckim pięknem, wzniosłością co właśnie odbiło się w tej miniaturce.
Oczywiście popracuję nad powtórzeniami i słodkością w tym tekście.
Bardzo dziękuję za komentarze 🥰
„Ludzie myślą, że ból zależy od siły kopniaka. Ale sekret nie w tym, jak mocno kopniesz, lecz gdzie”. - Neil Gaiman

Ostatnie pożegnanie

5
Cześć!

Jest to solidnie napisana miniatura, która przyciąga przede wszystkim klimatem. Technicznie sprawnie, choć niektóre zwroty są nazbyt patetyczne.
Nie zmienia to faktu, że praca jest jak najbardziej warta uwagi.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron