Myśliwy

1
Teitaro bezszelestnie przemykał od drzewa do drzewa, aż podszedł na tyle, by móc bezbłędnie trafić swą ofiarę. Napiął łuk i w tym momencie coś spłoszyło jelenia. Znowu się nie udało, ale tym razem zobaczył tego samca z ogromnym porożem, stojącego dumnie jak król lasu. Wcześniej słyszał tylko stukot jego kopyt, zwierzę wyczuwało go znacznie wcześniej. Trochę go to podbudowało, może następnym razem wypuści strzałę i trafi tego dorodnego jelenia. W drodze do domu zaczął się zastanawiać nad tym, czy ten zachwycający obraz, który na chwilę zaparł mu dech, nie był powodem, że zwierzę coś wyczuło? Następnym razem musi do końca zachować zimną krew i opanować najmniejszy odruch wrażliwości.
Przechodząc koło leśnej polany, dostrzegł młodego mężczyznę, strzelającego z łuku do małej tarczy. Przystanął i zaczął przyglądać się ćwiczeniom. Pierwszy strzał trafił w sam środek, drugi i trzeci również. Mężczyzna podszedł do tarczy, wyciągnął strzały i wtedy zauważył myśliwego.
- No całkiem nieźle, chociaż odległość niespecjalnie imponująca – stwierdził z lekkim uśmiechem Teitaro.
- Ale mi nie chodzi o cel, tylko o jedność strzelca i strzały – odpowiedział również z uśmiechem, młody mężczyzna.
- Hm… jedność? Co masz na myśli?
- Pustkę, kiedy mierzę do tarczy jest tylko ona. Jeszcze nie tak dawno za bardzo się starałem, czułem w sobie ogromny niepokój. Zacząłem więc skupiać się na swych rozproszonych myślach. No i odkryłem potęgę bezruchu. Zacząłem być skałą, drzewem, niewzruszonym Darumą. Napinając łuk przestałem myśleć o celu.
- Brzmi bardzo poetycko, czyli pięknie, acz trochę niezrozumiale. Ja długie lata byłem wojownikiem, służyłem swemu panu Sakumie, kiedy popełnił seppuku, po bitwie pod Shizugatake, uciekłem w góry. I od pierwszego wejrzenia je pokochałem, stając się częścią ich krajobrazu.
- Brzmi równie poetycko – odpowiedział młodzieniec. – Ale skoro jesteś myśliwym, to niestety, jesteś ciężką prozą dla tego lasu.
- No cóż… każdy drapieżnik jest istotną częścią przyrody, sprawia, że życie staje się najważniejsze – oznajmił z dumą Teitaro.
- Tak, nie sposób się z tym nie zgodzić, ale powiedz, co czujesz, kiedy z ukrycia obserwujesz dorodnego jelenia? – zapytał młodzieniec.
- Piękno! Chyba żadne zwierzę nie potrafi się tak dostojnie poruszać, jego poroże dodaje mu majestatu, kiedy kroczy między drzewami, wygląda jak prawdziwy król puszczy.
- Dlaczego więc pragniesz go zabić?
- Bo zaraz po zachwycie, pojawia się we mnie instynkt zdobywcy. Wtedy napinam łuk i wypuszczam strzałę. Każdy musi umrzeć, nie da się od tego wykręcić, a ja czuję wtedy ogromną satysfakcję z tego, że to ja go pozbawiłem życia, a nie jakiś inny drapieżnik, który chce się tylko nażreć.
- Bo masz świadomość piękna?
- Właśnie.
- Ja bym tak nie potrafił, świadomość mi mówi: Nie czyń nic a wszystko będzie dokonane.
- Znowu nie rozumiem?
Młodzieniec uśmiechnął się wyciągając z kieszeni czarną opaskę, następnie zasłonił nią sobie oczy, zawiązując z tyłu głowy.
Myśliwy spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem.
Młodzieniec napiął łuk, następnie, jakby od niechcenia wypuścił strzałę. Trafiła w sam środek tarczy.
- Niesamowite! - krzyknął Teitaro.
Młodzieniec ściągnął przepaskę z oczu i lekko się uśmiechnął.
- Jak ty to robisz!?
- Już ci mówiłem – młodzieniec odpowiedział spokojnym głosem.
- Nie czyń nic a wszystko będzie dokonane? – Teitaro pokręcił głową, nie mając pojęcia o czym mówi ten młody człowiek.
- Właśnie, to ćwiczenie pomaga mi zrozumieć harmonię ruchu i bezruchu – odpowiedział młodzieniec.
- Hm… znowu mówisz niezrozumiałym dla mnie językiem.
- Niezrozumiałym? – młodzieniec spojrzał na Teitaro, a potem lekko się zamyślił. – No cóż… może i trudno jest zrozumieć jedność strzały i strzelca? Ale czy twoja pasja odbierania życia, to nie iluzja? A tak naprawdę jesteś ofiarą jakiegoś demona? Zmysły pobudzają emocje, coś widzisz, coś słyszysz, podążasz za tym. Mówisz: zdobyłem, zwyciężyłem, doszedłem do celu. Twoje ja unosi cię coraz wyżej i wyżej i w pewnym momencie zaczynasz być ponad wszystkim. Niestety to tylko iluzja, której uległeś podążając za emocjami.
Teitaro trochę się zmieszał, nie wiedział co odpowiedzieć, zupełnie go zaskoczyły słowa młodzieńca.
Młody mężczyzna zauważył to i uśmiechnął się, mówiąc:
- Nie miałem nic złego na myśli, jeżeli poczułeś się dotknięty moimi słowami, przepraszam.
Teitaro teraz dopiero zwrócił uwagę na jego białoszafranowy strój i długie rozpuszczone włosy. Jego ubiór wskazywałby, że jest górskim mnichem Yamabuschi, no i to jego spojrzenie? Miał oczy starca, pełne spokoju i opanowania, które kłóciły się z jego młodzieńczą twarzą.
- Jesteś…
- Nie! Już nie jestem wędrownym mnichem, teraz jestem po prostu wędrowcem, doskonalącym się w sztuce strzelania z łuku. – odpowiedział tamten, wyprzedzając pytanie.
- No cóż, pierwszy raz widzę kogoś takiego jak ty – stwierdził myśliwy, drapiąc się po brodzie.
- Hahaha… zapewne, bo ja nie pasuję, do żadnego krajobrazu. Taki już ze mnie odmieniec.
- No cóż… mniejsza o to, czuje się zaszczycony, że miałem okazję poznać prawdziwego mistrza- powiedział myśliwy, robiąc lekki ukłon w stronę młodzieńca.
- Czas już na mnie – powiedział łucznik i poszedł w stronę tarczy, by ją ściągnąć z drzewa.
- Ja też będę się zbierał – stwierdził Teitaro i jeszcze raz ukłonił się na pożegnanie.


Następnego dnia Teitaro wstał, skoro świt, czuł, że to ten dzień, w którym wreszcie zatriumfuje nad tym nieuchwytnym stworzeniem. Było chłodno, a las spowijała gęsta mgła. Drzewa sprawiały wrażenie, jakby co chwilę wyłaniały się z chaosu. Panowała niepokojąca cisza, jakby wyczekiwanie na czyjąś śmierć. Nagle myśliwy usłyszał stukot. - Musi być gdzieś niedaleko – pomyślał. Zaczął poruszać się bardzo ostrożnie, chowając się za drzewami. W pewnym momencie usłyszał potężny ryk, dziwnie brzmiał, jakoś tak nienaturalnie. Ale dzięki niemu myśliwy wiedział skąd nadszedł. Kilka bezszelestnych kroków i znowu go zobaczył. Wyciągnął strzałę z kołczanu, napiął łuk, wycelował. Przypomniał sobie o radach młodego łucznika, starał się o niczym nie myśleć, zjednoczyć ze strzałą i nagle poczuł, jak ogarnia go jakieś dziwne uczucie, jakby usłyszał oddech lasu i trudne do opisania zjawisko nieobecności, a zarazem jedności ze wszystkim co wewnątrz i na zewnątrz. Wyszedł zza drzewa, jeleń spojrzał na niego, potem spokojnym krokiem ruszył w głąb lasu.

Kiedy Teitaro doszedł do siebie po jeleniu nie było śladu, ale myśliwy wiedział, że tego dnia udało mu się upolować coś znacznie cenniejszego, świadomość jak niepojętą siłą jest życie.

Myśliwy

2
Zawilec pisze: (ndz 03 wrz 2023, 11:08)Następnym razem musi do końca zachować zimną krew i opanować najmniejszy odruch wrażliwości.
Nie do końca rozumiem, o co chodzi z odruchem wrażliwości...
Zawilec pisze: (ndz 03 wrz 2023, 11:08)Ale mi nie chodzi o cel, tylko o jedność strzelca i strzały – odpowiedział również z uśmiechem, młody mężczyzna.
Co powiesz na szyk: - również z uśmiechem odpowiedział młody mężczyzna. ?
Zawilec pisze: (ndz 03 wrz 2023, 11:08)Pustkę, kiedy mierzę do tarczy jest tylko ona. Jeszcze nie tak dawno za bardzo się starałem, czułem w sobie ogromny niepokój.
Średnik po "pustkę"? Jakiś mocniejszy znak od przecinka by się tu przydał. Uwaga ogólna - warto poszukać takich wzmocnień w interpunkcji, bo może to zmienić rytm i odbiór zdania. :)
Zawilec pisze: (ndz 03 wrz 2023, 11:08)Przypomniał sobie o radach młodego łucznika, starał się o niczym nie myśleć, zjednoczyć ze strzałą i nagle poczuł, jak ogarnia go jakieś dziwne uczucie, jakby usłyszał oddech lasu i trudne do opisania zjawisko nieobecności, a zarazem jedności ze wszystkim co wewnątrz i na zewnątrz.
Uczucie wchodzenia w trans (czy jak to inaczej nazwać, to zespolenie ze strzałą, rodzaj medytacji) warto opisywać jak najprościej, może jakimś porównaniem? Uczucie nieobecności i zarazem jedności wybija mnie z rytmu.
Masz czasy samurajów, jak sądzę. Dialogi napisane są jednak bardzo współcześnie z domieszką słów uznawanych za dawne, obecnie niemodne (głównie "acz"). Taki dobór farby słownej, jaką malujesz świat przedstawiony, budzi we mnie poczucie kontrastu między treścią a tekstem, sposobem podania treści. Popracowałabym na Twoim miejscu nad stylizacją, jej mocą i celem - zastanowiłabym się, na ile jest mi to potrzebne i istotne dla tekstu, dla historii, którą chcę opowiedzieć. Język to tylko zbiór farbek, obraz, który tymi farbkami namalujemy, zależy od autora. Ważne jest jednak wyczucie barw, aby nie było kontrastu między tym, co widać, a tym, co przekazuje kolor. Tutaj widzę historię z potencjałem namalowaną w odcieniach szarości i bieli, bez zbytniej głębi, jakby nie wystarczyło płótna i farby, żeby tę głębię uchwycić.
Zapewne nie wyrażam się jasno, ale mam nadzieję, że ten kontrast między historią a językiem jej opowiedzenia widzisz. Masz fajny szkic, teraz pora na kolorki... ;)
Powodzenia!
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Myśliwy

3
Wiesz... z tym współczesnym językiem, jest tak, że filmy o samurajach też się nim posługują ( polskie tłumaczenia). Bo niby jak inaczej to przedstawić. Ja nie znam japońskiego, tym bardziej starojapońskiego. Nie wiem jakim językiem miałbym to pisać. No mógłbym napisać słowo łuk po japońsku, ale nie wiem co by to zmieniło. Jak na filmie samuraj strzela z łuku to lektor nie mówi japońskiej nazwy tylko polską. To co chciałem przekazać w tym opowiadaniu to odrobina filozofii zen, związanej ze sztuką strzelania z łuku, kyudo.

Myśliwy

4
Zawilec pisze: (wt 05 wrz 2023, 17:37) To co chciałem przekazać w tym opowiadaniu to odrobina filozofii zen, związanej ze sztuką strzelania z łuku, kyudo.
Czyli masz fajny cel. :) Nie mam na myśli, że powinieneś znać starojapoński, żeby tekst o filozofii i kyudo napisać. Chodzi mi tylko o to, że skoro piszesz współcześnie, to IMO wrzutki typu "acz" oraz wysokie dywagacje o pięknie i zjednoczeniu ze strzałą kłócą mi się z "no, całkiem nieźle, chociaż odległość niespecjalnie imponująca". Ja tu widzę kontrast, jakbyś wziął dwa języki polskie i je trochę zmiksował. Moim zdaniem opowiadaniu dobrze by zrobiło oczyszczenie z nowoczesnej, młodzieżowej składni i sposobu wypowiadania się postaci. Można by śmiało pójść w odrobinę nadętości, patosu - wtedy filozofia w tekście może stać się jeszcze bardziej widoczna.
Być może marudzę, być może nie umiem wyjaśnić swojego wrażenia kontrastu między treścią a sposobem jej podania.
Na przykład Twoje:
Zawilec pisze: (ndz 03 wrz 2023, 11:08) Teitaro teraz dopiero zwrócił uwagę na jego białoszafranowy strój i długie rozpuszczone włosy. Jego ubiór wskazywałby, że jest górskim mnichem Yamabuschi, no i to jego spojrzenie? [kropka tutaj?] Miał oczy starca, pełne spokoju i opanowania, które kłóciły się z jego młodzieńczą twarzą.nie przystawały do jego młodzieńczej twarzy?
Zabrzmiałoby wg mnie ładniej, pełniej i mocniej bez pogrubionego fragmentu. No i oczy nie mogą się kłócić... ;)
Wlazłam, jak zwykle, na teren widzimisizmu, ale mam nadzieję, że do czegoś Ci się te moje "misie" przydadzą. :)
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Myśliwy

5
Mi się podobało to dzieło, jest ono z pomysłem, to jest najważniejsze. Lubię jak dzieło jest z pomysłem i autor wie co ma zrobić i jak wyrazić siebie. To dzieło potrafi zahipnotyzować czytelnika i ogólnie dobrze się czyta. Co do warstwy językowej, to trudno mi powiedzieć, dlatego też się nie wypowiem.

Myśliwy

6
Bardzo fajnie napisane, wciągające, wyczekuje się dalszego rozwoju sytuacji. Troszkę brakuje mi opisów miejsc, ale za to fajnie pokazane emocje, przemyślenia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron