Nadgarstek już się męczył, troszkę zwolniłem obroty kamiennego wiertełka. Całe szczęście, to już ostatnia dziurka w kości. Piszczałka będzie z tego wspaniała. Słońce syzyfowo zbliża się do zenitu.
- Zagra Międzynarodówkę? - pyta współplemieniec z którym dziele wszystko, od żony, po cień pod drzewem. On bez kawałka czaszki, ja - bez piszczeli. Choć z piszczałką.
-Cokolwiek zechcesz - odpowiadam, wolną ręką sięgając po zebrane rano jagody.
Dzisiaj jest słonecznie. Jutro mogą być tygrysy, wczoraj może wydarzyć się za dwa tygodnie.
Śmierć mózgowa Marshala Sahlinsa
2Coś mi nie gra (nie piszczy?) w środku.
Dzielę z nim wszystko - od żony, po cień pod drzewem. Co się kryje pod wszystko? Bo ja rozumiem, że wieczność. Tak? Jeśli tak, to bym to wymieniła z imienia: dzielę z nim dni, noce, żonę i cień pod drzewem.
A końcówka piękna!
Dzielę z nim wszystko - od żony, po cień pod drzewem. Co się kryje pod wszystko? Bo ja rozumiem, że wieczność. Tak? Jeśli tak, to bym to wymieniła z imienia: dzielę z nim dni, noce, żonę i cień pod drzewem.
A tu drugie zdanie wydaje mi się niepotrzebne. To króciutki tekst. Nie sposób zapomnieć o tej piszczałce. Wiemy, jak brzmi słowo piszczel. Wiemy, co przypomina. A tu trochę łopatologia.Baribal pisze: (śr 07 cze 2023, 15:20) On bez kawałka czaszki, ja - bez piszczeli. Choć z piszczałką.
Dlaczego zbierał jagody?
A końcówka piękna!
Mistrzostwo świata!Baribal pisze: (śr 07 cze 2023, 15:20) Dzisiaj jest słonecznie. Jutro mogą być tygrysy, wczoraj może wydarzyć się za dwa tygodnie.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Śmierć mózgowa Marshala Sahlinsa
3Naniesione uwagi:
Nadgarstek już się męczył, troszkę zwolniłem obroty kamiennego wiertełka. Całe szczęście, to już ostatnia dziurka w kości. Piszczałka będzie z tego wspaniała.
Słońce syzyfowo zbliża się do zenitu.
- Zagra Międzynarodówkę? - pyta współplemieniec. Dzielę z nim żonę i cień pod drzewem.
Z naprędce zrobionej kościanej miseczki wybiera kilka jagód.
-Cokolwiek zechcesz - odpowiadam.
Uśmiechamy się, on bez piszczeli, ja bez kawałka czaszki.
Dzisiaj jest słonecznie. Jutro mogą być tygrysy, wczoraj może wydarzyć się za dwa tygodnie.
Nadgarstek już się męczył, troszkę zwolniłem obroty kamiennego wiertełka. Całe szczęście, to już ostatnia dziurka w kości. Piszczałka będzie z tego wspaniała.
Słońce syzyfowo zbliża się do zenitu.
- Zagra Międzynarodówkę? - pyta współplemieniec. Dzielę z nim żonę i cień pod drzewem.
Z naprędce zrobionej kościanej miseczki wybiera kilka jagód.
-Cokolwiek zechcesz - odpowiadam.
Uśmiechamy się, on bez piszczeli, ja bez kawałka czaszki.
Dzisiaj jest słonecznie. Jutro mogą być tygrysy, wczoraj może wydarzyć się za dwa tygodnie.
Śmierć mózgowa Marshala Sahlinsa
4Ja Ci bardzo dziękuję za tytuły, Bari, bo żadnego z Twoich ostatnich fidrygałów nie rozszyfrowałbym, nawet nie zbliżył się do znaczeń i kontekstu. I tak się zastanawiam nad diagnozą. Widać mniej więcej, z czego budujesz swoją wieżę z kości słoniowej. Ale żeby aż tak wejść w światy umowne, zostawiając w dole wszystko co na wyciągnięcie ręki, wszystko, co dostępne oczom, uszom, skórze?
Mam czasem wątpliwości co do znaczenia kultury. Teraz większe, niż kiedykolwiek. Nie pomagasz
Ale kunszt słowny i barwy skojarzeń doceniam. Niech będzie, że Twoje małe przyjemności wyższe są recepcji profana...
Mam czasem wątpliwości co do znaczenia kultury. Teraz większe, niż kiedykolwiek. Nie pomagasz

Ale kunszt słowny i barwy skojarzeń doceniam. Niech będzie, że Twoje małe przyjemności wyższe są recepcji profana...