Nie, u mnie bilety nie obowiązują. Czeka miejscówka. Stała. Przeznaczona tylko dla pani. Wiem, pani nic nie oferuje. Pani się nie targuje. Nigdy. Pani tylko pozwala na wybór – muza, albo kochanka, tertium non datur. Czy panią nie porusza moja wytrwałość, wierność i przywiązanie? A co, jeśli znudziło mi się kochać tylko platonicznie? Kiedy zaglądam w głąb siebie, już sam nie wiem, co bardziej mnie podnieca: zgrabne układanie wersów czy pragnienie stoczenia namiętnej, miłosnej potyczki z panią… właśnie z panią! Nie, nie z żadnym z jej ziemskich odpowiedników zwyczajnie, a nawet nadzwyczajnie i przepięknie cielesnokształtnym. To pani jak mgławica przytłacza, przyciąga, zmieniając kształty, kolory i temperaturę. Pulsuje we mnie niespełnieniem i żądzą posiadania tak mocno, że aż boli. To pani wina, że odsunąłem się od jej ziemskich substytutów.
Nikt inny, tylko pani może wypełnić ten żałosny wyłom w całym moim jestestwie.
A pani - z sardonicznym uśmiechem podsuwając łagodnie i słodko pachnące kropidło szafranowe - pyta o wynik naszego ewentualnego miłosnego pojedynku.
Proszę nie pytać, nieistotny.
Przecież i tak liczyć się będzie tylko ta chwila – Wielki Wybuch.
I kto mi pomoże odpowiedzieć na pytanie: czy dyskretnie, aczkolwiek niejednostajnie rozłożonego talentu twórcy, zamkniętego w wyizolowanych, pilnie strzeżonych punktach energii nieodwzajemnionej miłości, nie warunkuje temperatura stopnia jego utalentowania?
Muzeum Krzywej Boltzmanna
2Wrażeń z tekstu niewiele (jak to w miniaturach).
Z pozytywnych: ciekawa relacja miłosna w okolicach przełomu; kropidło szafranowe ładnie zabrzmiało.
Z negatywnych: mnóstwo tych "pani"; pytanie na końcu bełkotliwe (zakładam, że chodzi tylko o brzmienie); rozkład akapitów zastanawia, czy ma uzasadnienie, czy to już przemiana w wiersz, sądząc po tym, że sytuacja się komplikuje.
Tytuł pozostaje zagadką, którą zostawiam mądrzejszym. Pozostaje mieć nadzieję, że za wielkimi słowami, nie kryje się jakiś zwyczajny koncept, jak w programowaniu.
Z pozytywnych: ciekawa relacja miłosna w okolicach przełomu; kropidło szafranowe ładnie zabrzmiało.
Z negatywnych: mnóstwo tych "pani"; pytanie na końcu bełkotliwe (zakładam, że chodzi tylko o brzmienie); rozkład akapitów zastanawia, czy ma uzasadnienie, czy to już przemiana w wiersz, sądząc po tym, że sytuacja się komplikuje.
Tytuł pozostaje zagadką, którą zostawiam mądrzejszym. Pozostaje mieć nadzieję, że za wielkimi słowami, nie kryje się jakiś zwyczajny koncept, jak w programowaniu.

Muzeum Krzywej Boltzmanna
4Być może. jednak jestem typem czytelnika, który od prozy oczekuje sporej dawki dosłowności. Z tej perspektywy próbka wygląda na pisaną pod krytyków, tj. relacja pisarz-krytyk, z pominięciem innych odbiorców. Czy wspomniane oczekiwania lokuję w odpowiedni dział, to jeszcze kwestia we mnie nierozstrzygnięta.nebbia pisze: (sob 20 sie 2022, 11:57) A może nie tak wprost... i to próba opisania kryzysu twórczego.

Muzeum Krzywej Boltzmanna
5“Piekielny rycerzu”, nie mam zamiaru podważać Twojego zdania, wszak każdemu wolno tak, a nie inaczej odebrać ten tekst.
Niezbywalne prawo czytelnika, zresztą w myśl łacińskiej maksymy: de gustibus non...
Mnie cieszy, że mini spowodowało chęć odpowiedzi, a nawet dyskusji.
a kiedy mnie ponosi
galopuję co myśl przyniesie
przeskakując stacjonaty
zbyt wysokich wersów
czasami potykam się o pijane
oksery krzywo ułożonych
słów
Pozdrawiam
n
Niezbywalne prawo czytelnika, zresztą w myśl łacińskiej maksymy: de gustibus non...
Mnie cieszy, że mini spowodowało chęć odpowiedzi, a nawet dyskusji.
Ponieważ z tym stwierdzeniem się nie zgadzam, mój komentarz jest taki:Hellknight pisze: (sob 20 sie 2022, 13:34) próbka wygląda na pisaną pod krytyków, tj. relacja pisarz-krytyk, z pominięciem innych odbiorców.
a kiedy mnie ponosi
galopuję co myśl przyniesie
przeskakując stacjonaty
zbyt wysokich wersów
czasami potykam się o pijane
oksery krzywo ułożonych
słów
Pozdrawiam
n