Dziennik Sanne

1
Potrzebuję motywacji. I celu, a raczej kolejnych małych celów, które przybliżą mnie do tego największego, czyli skończenia tekstu, nad którym pracuję naprawdę od dawna. Wierzę, że tym razem się uda.
A że ta praca bywa często bardzo frustrująca, dla higieny umysłu postanowiłam wrócić do jednej z porzuconych powieści - "Kolarskich Wdów", do których chyba nigdy nie usiadłam naprawdę na poważnie. "Wdowy" są w sumie na tyle specyficznym tekstem, że kiedy już przebrnie się przez górę planowania, wymyślania nazw, nazwisk i ślęczenia nad mapami Francji, stają się bardzo przyjemne do pisania. Stąd pomysł, żeby zająć się nimi w ramach NaNoWriMo, poświęcić październik na przygotowania i od listopada pracować już nad samym tekstem. W międzyczasie cały czas mieć w głowie pierwszą powieść i starać się ją pisać regularnie.
Stan na dzisiaj (chociaż wstyd się przyznawać): 0 w pierwszym i 1201 w drugim (bo to co napisałam w pierwszym do tej pory jest, z różnych względów, w całości do wyrzucenia). "Wdowy" mają prolog, który wymaga poprawy, a skala tych poprawek zależy przede wszystkim od tego co zadecyduję w kwestii narracji. Planuję 27/28 rozdziałów, zależy mi na rozdziale na dzień akcji, ale też muszę jeszcze przemyśleć czy to na pewno dobry pomysł.
Rozleniwiłam się koszmarnie, utonęłam w researchu i planowaniu, ale koniec z tym. Czekają na mnie puste notesy <3 I chociaż pierwszego tekstu raczej tu nie opublikuję, to "Wdowy" może kiedyś...

Plan na dzisiaj:
1: napisać przynajmniej 3000 słów
Wdowy: zadecydować o kolejności Pirenejów i Alp i poszukać map do których mogłabym się odnieść. Tegoroczna byłaby dobra, ale nie chcę za mocno do niej nawiązywać. I muszę pogodzić się wreszcie z tym, że nie da się upchnąć wszystkiego w trzy tygodnie i zachować przy tym jako takiego realizmu, bo bez tego nie mam szans, żeby ruszyć dalej

Dziennik Sanne

4
Sanne, jaki sport? Wspinaczka, czy coś innego? Dopóki nie wrzucisz, to się nie przekonasz :wink:
Chociaż w sumie faktycznie - tutaj lepiej wrzucać opowiadania :)
Jak to mawia święta Ziuta - olej risercz, daj uczucia...

Dziennik Sanne

6
Sanne pisze: A że ta praca bywa często bardzo frustrująca, dla higieny umysłu postanowiłam wrócić do jednej z porzuconych powieści - "Kolarskich Wdów", do których chyba nigdy nie usiadłam naprawdę na poważnie.
Begied21, to na pewno będzie wspinaczka połączona ze slalomem gigantem i skokami narciarskimi :)
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy

Dziennik Sanne

7
Obyczaj sportowy. Pomysł fajny. Jeżeli uda Ci się zadbać o wiarygodność emocji postaci, to może wyjść coś ciekawego.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Dziennik Sanne

8
Sanne, oczywiście nie musisz się do tego stosować :D ale zwyczajowo urobek liczymy na Wery w ilości znaków. Tak tylko pisze, bo ile to jest 3k (czyli 3000 znaków) to wiem a 3000 słów nic mi nie mówi ;) W naszym małym światku jak być może zauważysz (zwłaszcza, gdy dołączysz do nas na czacie ) mamy taką symboliczną "normę" dzienna 1 Nav czyli 3k właśnie :lol: To tak informacyjnie. Poza tym trzymam kciuki! Jestem ciekawa tego Twojego obyczaju.
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski

Dziennik Sanne

9
Iris, jakoś tak odkąd pamiętam liczyłam słowa, a nie znaki. I w sumie jestem ciekawa jak by to wyszło tyle że... Piszę ręcznie :D Ledwo daję radę, żeby się nie zgubić przy słowach i trochę nie wyobrażam sobie tego przy znakach. Ale sprawdziłam ten stary prolog do Wdów, żeby mieć jakiś punkt odniesienia i przy 1200 słowach, znaków jest trochę ponad 7600. 3000 znaków wyszło przy około 480 słowach.
Martwi mnie trochę, że napisane właśnie 300 słów w moim notesie a5 zajęło stronę. Wprawdzie ma ich prawie 250 (w tym już połowę zapisałam), ale jeśli planuję codziennie pisać 10 razy więcej to trochę się boję, że nie na długo wystarczy (mam jeden w zapasie, ale i tak). Może czas przestawić się jednak na komputer... Albo wybierać tańsze/łatwiej dostępne notesy :D I dziękuję za kciuki :)

Mam nadzieję, że uchwycę atmosferę wyścigu, peletonu, tamtego prawdziwego etapu do którego Wdowy dość mocno nawiązują, emocje bohaterów i że lata oglądania kolarstwa w końcu przydadzą się do czegoś oprócz licencjatu :D

Dziennik Sanne

10
Jest fajna książka Wojtka Kurtyki http://lubimyczytac.pl/ksiazka/199455/chinski-maharadza. To, co prawda, o wspinaczce i górach, nie o rowerach, ale warto przeczytać, ze względu na podejście do sportu i do związanych z tym emocji.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Dziennik Sanne

11
W takim razie chętnie do niej zajrzę, ale najwcześniej chyba w listopadzie, bo w bibliotece uniwersyteckiej w ogóle jej nie ma, a z miejskiej wypożyczono kilka dni temu. Ale przypomniałaś mi, że muszę kupić tę http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4854004/ ... o-historii. Już widzę że bardzo mi się przyda, bo dotyczy kilku rzeczy, które chciałabym wykorzystać.

Wczorajszy bilans:
1: 1933 słowa o ile nie pomyliłam się nigdzie w liczeniu. 3000 trochę mnie przerosły, ale myślę, że to dobry start nawet jeśli to co napisałam to bardziej retrospekcja niż sama akcja
Wdowy: Tak się zajęłam pisaniem, że nie podjęłam żadnych decyzji, ale dzisiaj na pewno do tego usiądę. Koniecznie muszę z czegoś zrezygnować, zastanowić się na jakich rzeczach zależy mi bardziej, na jakich mniej (szczególnie na linii bruki - Alpy w trzecim tygodniu). Będzie ciężko, ale mam nadzieję, że w końcu wszystko ułoży mi się w jakąś sensowną całość

Dziennik Sanne

12
Nowy bilans:

1: pisanie zaskakująco... idzie i jest całkiem nieźle, nawet lepiej niż myślałam. Łącznie jest już ponad 3000 słów. Przez weekend trochę to zaniedbałam, za to udało mi się skończyć projekt mieszkania głównych bohaterów, które męczyło mnie już od jakiegoś czasu, a finalnie wyszło naprawdę bardzo fajnie. Teraz muszę się zabrać za rozwiązywanie problemów fabularnych i pisać dalej. Dzienny próg 1000 słów jest całkiem realny, a kiedy wyrobię sobie już nawyk, podniosę go na 1500.
Wdowy: fabuła jest, bohaterowie w miarę są (choć główna jeszcze bezimienna), kluczowe wydarzenia mniej więcej wpasowane w sekcje trasy też. Pireneje przed Alpami, dzięki czemu w pierwszym tygodniu mogą być pavés <3 . Przed rozpoczęciem pisania pozostało dopracowanie etapów i ułożenie peletonu. Poprzednim razem przerosło mnie właśnie tworzenie drużyn, ale teraz wiem, że jeśli przez to przebrnę, będzie już dużo, dużo łatwiej.

Dziennik Sanne

13
Pisz. Żeby nauczyć się pisać, trzeba pisać :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Dziennik Sanne

14
Staram się :D
Sanne pisze: Pireneje przed Alpami.
Oczywiście Alpy przed Pirenejami :D Te Alpy w trzecim tygodniu chyba naprawdę za mocno utkwiły mi w głowie :D

A plan na dziś to dokończenie sceny, którą piszę teraz i rozpoczęcie innej, już z fabuły, bo już od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie. I nazwanie głównej bohaterki Wdów. Nie lubię wybierać imion, ale te holenderskie fajnie wyglądają i brzmią, więc mam nadzieję, że szybko coś znajdę.

Dziennik Sanne

15
Powodzenia. ;) I weny plus przede wszystkim konsekwencji w dążeniu do celu! :)
„Words create sentences; sentences create paragraphs; sometimes paragraphs quicken and begin to breathe.” – Stephen King
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”