Nulla dies sine linea!

1
Zmotywowany przykładem Wolhy Rednej, postanowiłem sam również się wreszcie wziąć do pracy. Dzisiaj, tak dla dobrego początku, tylko dwa akapity - ja wiem, że to śmiesznie mało, ale chodziło o to, by zrobić ten symboliczny początek. Od miesięcy wymyślam świat, układam historie, i wciąż w gruncie rzeczy nic nie mam. Zrobię więc inaczej - będę pisał i wymyślał na bieżąco. Zobaczymy, co z tego wyniknie.

Dzisiaj Bastian Kal Tarier, kapitan najemników, wychodzi na ulice Amzadraty, by poszukać okazji do bitki i wypitki. Już niedługo los wplącze go w sprawy, które odmienią całe jego dotychczasowe życie. Mam zamiar dzisiaj przerwać pisanie dosłownie w połowie zdania, przespać się z tym i zobaczyć, jak jutro będzie mi się kończyło.

A moje cele są bardzo skromne: sto tysięcy znaków do końca stycznia, zarys historii, cieniom bohaterów nadać imiona i ciała.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

2
No to jest nas więcej :) trzymam kciuki za owocne pisanie :)
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

Nulla dies sine linea!

6
Osiem tysięcy znaków ze spacjami. Po czym przejrzałem to, co napisałem, i z niesmakiem stwierdziłem, że całość brzmi jak w kiepskich tłumaczeniach romansów, z których niedawno się nabijałem.

Ale nic to, napiszemy pierwszy rozdział, to wrócimy i będziemy poprawiać. Uznałem, że wpierw trzeba się rozpisać i wrócić do rytmu.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

7
Pięć tysięcy plus poprawki tego, co napisałem wcześniej. Dziwna rzecz, ale kluczowy dialog, mający przedstawić sytuację -- w którym nasz dzielny kapitan ma zostać wynajęty do ochrony grupki zdesperowanych uciekinierów - napisał mi się tak, że kapitan w sumie powinien odmówić, wyjść i w ten sposób zakończyć opowieść. Całość do przeróbki.

Za dużo też "pan" i "pani" w dialogach, brzmi to strasznie sztywno, ale przecież nie mogą do siebie mówić "Wy", bo to nie średniowiecze, i nie per "ty", bo to ahysthokhacja...
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

8
Kiepsko. Zaciąłem się w trakcie pisania kilku scen. Za każdym razem w trakcie spisywania pomysłów uświadamiałem sobie braki w logice scen, luki w narracji itd. Zamiast tego wróciłem do tła historii: pozmieniałem detale, tak, by lepiej pasowały do tego, co chcę napisać.

Ogólnie tragedia, trzy tysiące znaków, i to w większości do napisania od nowa - piszę na takim poziomie, jak kilka lat temu, po przejrzeniu widzę wszystkie błędy, które starałem się wyrugować ze swojego warsztatu. Naprawdę miałem za długą przerwę.

Muszę przerwać, przemyśleć, i napisać wszystko od nowa. Część jest do wykorzystania, ale większość raczej do wyrzucenia.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

9
szopen pisze: Ogólnie tragedia, trzy tysiące znaków, i to w większości do napisania od nowa - piszę na takim poziomie, jak kilka lat temu, po przejrzeniu widzę wszystkie błędy, które starałem się wyrugować ze swojego warsztatu. Naprawdę miałem za długą przerwę.
Nie popadaj w perfekcjonizm. Napisz, popraw, daj komuś innemu do przeczytania i będzie dobrze :P.
Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie

Nulla dies sine linea!

10
Odpoczynek trochę pomógł. Zmieniłem nazwy bohaterów oraz ich koncepcję, wyrzucając jedną postać żeńską, która tylko pałętała się piszcząc i mdlejąc na widok krwi. Uspójniłem historię oraz tło, wymyśliłem przebieg początkowych perypetii oraz jak, mniej więcej, powieść powinna się zakończyć (aczkolwiek na razie zakończenie jest dość mgliste). Po czy wróciłem do poprzedniego tekstu, część wywaliłem, część poprawiłem, część napisałem od nowa.

Mam 20.5k znaków i cały pierwszy rozdział. Do tego 3k znaków z poprzedniej wersji do wykorzystania i 1.5K luźnych fragmentów, które akurat mi podeszły po pióro i nie chciałem ich zgubić. W tym tempie niedługo wprowadzę wszystkich bohaterów i myślę, że niedługo zacznę się uśmiechać do kogoś o testowe przejrzenie pierwszej wersji (jeszcze nie oszlifowanej), żeby wiedzieć, czy idę w dobrym kierunku, czy też trzeba wrócić do pracy koncepcyjnej. Wciąż brzmi trochę jak wiktoriański romans ("pan mnie obraża, panie markizie! - powiedział oburzony baron Trelepele"), ale jest lepiej niż poprzednio.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

11
Dzisiaj, po przerwie, 10k znaków. Po raz kolejny przerobiłem pierwszy rozdział. Wyleciała kolejna bohaterka.
W drugim rozdziale wyszedł mi strasznie długi dialog, będę musiał chyba skracać. Dochodzę do wniosku, że mam straszny problem z tworzeniem opisów, prowadzeniem akcji przez opis. Co gorsza, przeglądając jedną postać, widzę, że mam także brzydką skłonność do głupkowatego humoru i tworzenia postaci, degenerujących się do etatowych klaunów.

Opracowałem za to zgrubny plan powieści, czyli fazę koncepcyjną mam odfajkowaną. Przy okazji poprawiłem kilka niespójności w świecie przedstawionym. W chwili obecnej mam zaplanowane mniej więcej 27 rozdziałów w 9 częściach, każda część ma się kończyć mini-szczytem. Oznaczałoby to 162 strony, czyli bardzo mało, jak na powieść, ale pamiętając, jak poprzednio przychodziły mi dodatkowe pomysły, i jak puchły mi rozdziały w czasie poprawiania, sądzę, że 250 stron 12tką powinno mi wyjść, czyli jakieś 90-150 tysięcy słów.

Jak na razie mieszczę się w swoim planie minimum na styczeń (sto tysięcy znaków do końca miesiąca) - wprawdzie znaków niby mniej niż powinienem, ale dużo czasu straciłem na opracowanie planu, poprawianie charakterystyk bohaterów, historii świata, wyszukiwaniu potrzebnych szczegółów i nawet rysowanie głupiej mapki - teraz powinno już pójść szybciej.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

13
Dałem pierwszy rozdział do przeczytania córce. Zrypała, że bohaterowie nudni, zero oryginalności. Za kompletnie niewiarygodne uznała także, że nasz drogi kapitan zostaje wynajęty z marszu przez innych bohaterów. 35k znaków do wyrzucenia lub przerobienia.

Może spróbuję w takim razie rozpocząć jakoś inaczej, z większym przytupem. Może cofnąć akcję i zacząć prologiem wyjaśniającym dlaczego Blonnid nie daje się nikomu dotknąć? Może wstawić opis zniszczenia Numeridanu? Pogromów Ekrale w Begherawidzie? Może zmienić bohatera w pijaka zniszczonego przez życie, ale przecież to też by nie było oryginalne... Może zamiast twardziela, powinienem wstawić żałosny strzęp człowieka?

Zależało mi na tym, by bohater uratował bohaterki, by stworzyć między nimi jakąś więź. Może ta więź powinna powstać wcześniej?
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

15
Może się przyda, ale zostawię na później. Dzisiaj przemyślę alternatywny początek, a jutro napiszę od nowa.

A wydawało mi się, że wstęp jak poniżej powinien w miarę wciągać i nie jest "typowy dla awanturniczych romansów" i nie zapowiada "sztampowego bohatera":
Będąc wzorowym oficerem, przed wyjściem na miasto Bastian Kal Ternet przygotował dokładną strategię działania. Plan obejmował picie na umór, zwiedzanie miejskich burdeli, a wszystko powinna rozpocząć rozgrzewająca ciało bójka. Nie chodziło przy tym o to, by komuś bez powodu, ordynarnie i po chamsku, za przeproszeniem natrzaskać po ryju. Bastian nie uważał się za awanturnika — za pijaka czy dziwkarza zresztą również nie. Nie chciał zaczepiać spokojnych obywateli. Wolał, by to jego ktoś zaczepił. Po prostu, musiał wyładować przepełniającą go frustrację, najlepiej w słusznej sprawie, w ramach udzielania miejskim rozrabiakom lekcji dobrego wychowania. Wiadomość przyniesiona rankiem przez Urquista wstrząsnęła wszystkimi w oddziale i każdy przeżywał ją na swój sposób, a sposób Bastiana na pewno nie był gorszy od, dajmy na to, bezmyślnego polerowania broni, urządzania awantury podwładnym czy też demolowania stołówki.
http://radomirdarmila.pl

Wróć do „Maraton pisarski”

cron