Czyli ponowne starcie z własnymi słabościami, prokrastynacją i zwykłym lenistwem. Cel: napisać 90 stron w ciągu miesiąca. Jak na razie są trzy strony, ale dzień się jeszcze nie skończył. Mam nadzieję, że tym razem nic nieoczekiwanego się nie wydarzy (przy pierwszym maratonie panował spisek przedmiotów martwych, przy drugim wystąpiły pewne zawirowania w życiu osobistym). Jednak to tylko wymówki. Cel jest osiągalny. W trakcie poprzednich maratonów udawało mi się napisać po 60 - 50 stron. Publiczne ogłoszenie swoich zamiarów daje motywacyjnego kopa. A jak nie, to "Do trzech razy sztuka, lecz co gdy za czwartym razem wypłynie ta nauka". Trzymajcie kciuki
