Długi marsz

1
Maraton zapewne skończyłby się u mnie krótkim sprintem, więc postawiłem na wolniejsze tempo, ale dłuższy dystans. Planuję pisać codziennie przynajmniej 1 tysiąc znaków.

By się nie nudziło mam trzy projekty, a raczej grupy projektów, którymi chcę się zajmować:
- reaktywowany blog o kuchni japońskiej - tu przydałoby się publikować przynajmniej jeden wpis na tydzień. Mnie to interesuje, przynajmniej parę osób chce czytać i dopomina się o jeszcze, a to więcej niż mogę powiedzieć o zainteresowaniu tworzoną przeze mnie fantastyką ;) Do tego nawet taka forma pozwala ćwiczyć sprawne pisanie.
- opowiadania - pomysłów bez liku ale trzeba się na któreś zdecydować, zaczynać (i tu zaczyna się trudniejsza część), dokańczać.
- książka - miks fantasy z czymś innym. Jeśli mam kiedyś napisać pierwszą wersję, którą i tak trzeba będzie poprawiać, to równie dobrze mogę zacząć i teraz, gdy jeszcze nie umiem pisać książek.

Oczywiście nie planuję robić tego wszystkiego w te same dni, choć dzisiaj, po zaktualizowaniu bloga, mam ochotę posiedzieć nad jakąś fabułą :)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

4
Escort, nierealny cel warto mieć przed sobą, bo wyznacza kierunek, a tak to rzeczywiście: lepiej skupić się na stawianiu tych drobnych kroczków.

Melfka, dziękuję za miłe słowa, bo to właśnie ty mnie ostatecznie zmotywowałaś opowiadając o długodystansowych wyzwaniach pisarskich, w których brałaś udział :)

A samo pisanie? Jakoś idzie. Dziś wrzuciłem kolejny wpis na bloga, tym razem o natto. Zdążyłem już zapomnieć ile czasu zjada przygotowanie tych paręnastu linijek tekstu ze zdjęciami.
Fabuły idą wolniej, bo na dobrą sprawę jeszcze nie jestem pewien co chcę napisać. Ale to nie jest niczym niezwykłym skoro dotychczasowe, krótkie teksty często siedziały mi w głowie miesiącami przed spisaniem.
Dlatego teraz głównie czytam o kotach (opowiadania fantastyczne z tymi zwierzakami) i przymuszam się od czasu do czasu by napisać ten tysiąc znaków, nawet jeśli później okaże się to tylko wprawką, albo materiałem do pokrojenia andrzejową metodą "na frankensteina" :)
Dobre nawyki nie biorą się z powietrza.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

5
Pisanie trochę kuleje, ale za to blog kwitnie. Dziś poszedł dłuższy wpis o persymonach, to powinno się liczyć za parę skromnych (1k znaków) dni pracy.

Z opowiadaniem gorzej, bo pisanie bez konkretnego pomysłu mi nie wychodziło. Ale teraz pomysł już mam i zobaczymy, czy to przełoży się jakoś na wydajność.

Z rzeczy pozytywnych, zacząłem częściej biegać. Wcześniej biegałem raz na cztery dni, po pięć kilometrów, teraz przerzuciłem się na bieganie co trzeci dzień. Dystans raczej bez zmian, by mięśnie i ścięgna miały czas się przestawić, choć czasem biegam dłużej. Dziś zamiast zrobić standardowe kółko zboczyłem w bok i pobiegłem sobie na poldery za miastem. W sumie trasa ok ośmiu kilometrów, ale bardzo przyjemna. Dookoła zielono, ciepło, słońce wyglądało co chwilę zza chmur, tylko wiatr dawał się we znaki - gdy wracałem dął pewnie z 30km/h prosto w twarz, choć jak na holenderską pogodę to wcale nie tak źle. Na początku myślałem, że wszystkie owce hodowcy schowali już gdzieś na zimę, ale gdy zbliżyłem się do końca trasy zobaczyłem znajome szaro-bure kształty. Tyle, że było ich stanowczo zbyt wiele, a niektóre stanowczo zbyt małe. Okazało się, że na polderze razem z owcami wypasało się też stadko, czy dwa kaczek :)

Może następnym razem wezmę aparat, bo z chęcią wrzuciłbym tu jakieś zdjęcia.

Hm... To dział o maratonach, prawda?
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

6
Naciągactwo, ot co ;P
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

7
Sam bym pobiegał, ale w taką pogodę strasznie łatwo o chorobę w moim przypadku. Jakbym się nie ubrał to i tak by mnie coś dopadło. Często tak miałem i jeśli chodzi o trening, ograniczam się do warunków domowych ;).
BTW spacery i przejażdżki budują we mnie jakieś nowe pomysły, tak podczas biegania czuję się bardziej 'czysty' i nie mogę się skoncentrować na myśleniu o czymś innym.

8
Wolha.Redna, niby trochę tak, ale bieganie pomaga myśleć, planować sceny i fabuły. Mózg jest lepiej dotleniony, ciało zdrowsze itp ;P

Escort, przy odpowiednim stroju i wcześniejszym treningu pogoda nie powinna być problemem. Ja teraz tylko unikam mocno zacinającego deszczu. Ale fakt, zima nie jest najlepszym czasem, by zacząć biegać. Ja w domu nie lubię trenować. Do biegania też ciężko było mi się przekonać, ale w końcu polubiłem.
Też miałem problem ze skoncentrowaniem się na wymyślaniu różnych rzeczy podczas biegania, ale to przeszło po kilku/kilkunastu treningach. Musiałem się oswoić z ruchem nóg i oddychaniem, by te rzeczy nie zajmowały pamięci operacyjnej :)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

10
Szczepko, pozwoliłem sobie odpowiedzieć w dziale sportowym, bo jakkolwiek z chęcią porozmawiam tu wpływie ruchu na wenę, czy porannej przebieżce, tak obawiam się, że temat biegania jako takiego mógłby nam się wyrwać spod kontroli ;)

A tak przy okazji: zrobiłem dziś parę notatek do następnego wpisu na bloga i widzę, że już mam 1,2k znaków z rana. Wcześniej po prostu liczyłem sobie blog jako jeden dzień w podsumowaniu tygodniowym, a teraz widzę, że tysiąc znaków to mało i nie starczy mi ich na beletrystykę. Będę musiał sobie podnieść dzienny cel.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

11
Jason pisze:jakkolwiek z chęcią porozmawiam tu wpływie ruchu na wenę
Dajesz, to też mnie interesuje :) Zauważyłam, że coraz częściej pisarze biegają, a przynajmniej zaczęli o tym ostatnio często mówić. Podobno trening pomaga uporządkować w głowie pewne rzeczy, znaleźć rozwiązania fabularne itd., jak to jest u Ciebie?
Będę musiał sobie podnieść dzienny cel.
Zawsze lepiej tak niż na odwrót ;) Trzymam kciuk za realizację każdego dziennego limitu.
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

12
Szczepko pisze:Dajesz, to też mnie interesuje :) Zauważyłam, że coraz częściej pisarze biegają, a przynajmniej zaczęli o tym ostatnio często mówić. Podobno trening pomaga uporządkować w głowie pewne rzeczy, znaleźć rozwiązania fabularne itd., jak to jest u Ciebie?
U mnie to działa podobnie jak długi spacer, albo jazda pociągiem. Mam trochę czasu dla siebie, który mój mózg stara się wypełnić myśleniem o różnych rzeczach. Czasem są to sprawy codzienne, rzeczy do załatwienia, a czasem nowe fabuły/poprawianie starych.
Bieganie ma tę przewagę nad komunikacją publiczną, że mózg jest lepiej dotleniony, zazwyczaj nic mnie wtedy nie rozprasza, no i w ruchu nie da się czytać książek ;)
Gdy już przyzwyczaimy się do tej formy treningu, to jest ona naprawdę mało wymagająca psychicznie, więc te pół godziny, godzinę (albo i więcej) można jeszcze ciekawiej wykorzystać.
Szczepko pisze:Zawsze lepiej tak niż na odwrót ;) Trzymam kciuk za realizację każdego dziennego limitu.
Dziękuję, będę się starał :)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

13
Jason pisze:Mam trochę czasu dla siebie, który mój mózg stara się wypełnić myśleniem o różnych rzeczach.
Podziwiam. Dla mnie bieganie to jedyny taki moment w ciągu dnia (o ile godzinę można nazwać momentem), gdy wreszcie nie muszę o niczym myśleć . Za nic w świecie bym z tego nie zrezygnowała.

Powodzenia w maratonie... to jest tego, marszu ;)

14
olla, coś mi sie wydaje, że dobrze cię rozumiem. Nie tak dawno temu miałem tyle na głowie, że gdy jechałem do pracy to kiedyś opracowywałem fabuły, potem już tylko czytałem książki, a nawet i na to nie miałem ochoty, więc jedynie słuchałem muzyki.
Ale przy czymś takim nawet w domu nie mogłem się skupić na pisaniu. Coś trzeba było pozmieniać.


Marsz idzie tak sobie. Kilka rzeczy mi wypadło i na razie postęp jest bliski zeru. Ale przynajmniej blog kwitnie, wpisy regularnie się pojawiają, a z przeglądania archiwalnych notek wyszło mi, że styl też się poprawił delikatnie. Z nowych rzeczy poskładałem w jednym miejscu starsze wpisy konkretnie o robieniu sushi od A do Z, popełniłem też tekst o wasabi imbirze i sosie sojowym, który trochę mi w głowie leżał i mam parę rozgrzebanych: zdjęcia do jednego, parę zdań do drugiego, a w kolejności wypadałoby mi się zabrać za trzecie :)

Tyle, że zaraz urlop świąteczny i nie wiem jak wtedy będzie z pisaniem. Bloga jakoś ustawię, by pojawiały się nowe wpisy. Poza tym pozostaje mi tylko pisanie na papierze, a bardzo tego nie lubię. Poczekamy, zobaczymy czy będzie jakiś postęp z opowiadaniami. W każdym razie wygląda na to, że ponownie zgłoszę się tu dopiero za parę tygodni.


A tędy sobie czasami biegam:

Obrazek
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Długi marsz

15
Urlopy jakoś nie służą mojemu pisaniu. Po każdym wypadam z rytmu i robię sobie dłuższą przerwę :P
W każdym razie wróciłem do publikowania na blogu. Na razie głównie o nożach, ale mam jeszcze 6 zaczętych wpisów na inne tematy i plany na kolejne kilkanaście. Będzie co robić :)

Jako bonus zdjęcie zroszonej wodą bocznej uliczki w Wenecji.
Obrazek
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”

cron