Z dziennika maratończyka - Natalia Szczepkowska

1
W obliczu rozpoczęcia ostatniego roku studiów naszła mnie pewna refleksja: trzeba zabierać się do pisania teraz, zanim pójdę do poważnej (już to widzę :P) pracy i czasu na prozę będzie już dużo mniej. Generalnie zazwyczaj dość kiepsko u mnie z motywacją, więc zdecydowałam się na ten dziennik, który z założenia powinien poprawić moją systematyczność. Co samo w sobie jest celem; podobno trzeba jakąś czynność wykonywać codziennie ok. 20 dni, żeby stała się nawykiem. Pisać zatem zamierzać minimum godzinę dziennie, konkretny tekst jest tu mniej ważny. Druga sprawa to syndrom wiecznego niedokończenia, na który cierpię od dłuższego czasu. Mam otwartych kilka większych projektów (choć wszystkie w ramach jednego, autorskiego uniwersum) i kolejnych kilka "luźnych" opowiadań w różnych settingach. Poprzeczkę zawieszam na wysokości dokończenia czegoś większego i minimum 3 opowiadań do końca roku kalendarzowego.

Zatem jeszcze raz. Cele:
- pisać codziennie;
- skończyć/zamknąć parę tekstów do 31.12 (duże x1, mniejsze x3).

Start: dziś.

Proszę o wsparcie w postaci trzymanych kciuków ;)
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

3
Druga sprawa to syndrom wiecznego niedokończenia, na który cierpię od dłuższego czasu.
Doskonale znam ten syndrom. Siły twórczej starczy mi raptem na dwie strony, a potem wszystko więdnie.

Trzymam kciuki! :)

4
Ja również trzymam. Powodzenia! :)
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero

5
Powodzenia!
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

7
Cześć.

Natalio nie wiem (nie pamiętam?), co studiujesz i jakie masz widoki na przyszłość, i nie chce się wymądrzać czy zniechęcać, ale jeśli:
a) nie ma wielkich nadziei na znalezienie pracy,
b) nie wisi nad Tobą konieczność pełnego zaangażowania się w wiązanie końca z końcem,
- to na Twoim miejscu przełożyłbym pisanie na później. :)

11
Humanozerca, w sumie nie do końca zrozumiałam (Eryt chyba też :P) o co Ci chodzi. Studiuję polonistykę i jestem freelancerem po to, żeby siedzieć w domu na tyłku i oszczędzać kupę czasu, który mogę przeznaczyć na pisanie. Zresztą, nawet jak będę miała problem ze związaniem końca z końcem to i tak pisania rzucać nie zamierzam, bo - jak wierzę - w dalszej perspektywie też się do poprawy sytuacji finansowej przyczyni. Jeżeli dobrze zrozumiałam Andrzeja Pilipiuka twórczość to długoterminowa inwestycja w przyszłość. Mam co jeść, więc pracuję na to, żebym miała za 10 lat :P A prościej:
Eryt pisze:Jeśli nie ma pracy i nie trzeba wiązać końca z końcem - pisz.
mniej więcej ;)
A studiów nie rzucam, nie po to przetrwałam tam tyle lat, żeby teraz rzucać wszystko i zostać gwiazdą rocka :P
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

12
Natalio, co to znaczy być "freelancerem"? Wybacz ignorancję. :)

Ja rozumowałem tak, jesteś zawalona studiami, po których nie musisz pracować na pełen etat, bo np. możesz siedzieć na garnuszku rodziny. A ponadto nie wiadomo, czy go znajdziesz, czy nie. Wobec tego, możesz wykorzystać czas nauki na rozszerzenie swoich horyzontów. To się w pisarstwie przydaje.

Teraz, gdy napisałem jasno, wygląda na to, że się bezczelnie mądrzę. :)

13
Humanozerca pisze:Natalio, co to znaczy być "freelancerem"? Wybacz ignorancję. :)
To ktoś, kto nie robi nigdzie w biurze na pełen etat i umowę o pracę, a raczej na zlecenie/umowę o dzieło. Ja się np. zajmuję redakcją i korektą tekstów (najchętniej literackich) i jestem zatrudniania do konkretnych projektów. Taki a taki tekst, za tyle i tyle, na wtedy. Zajęcie tylko z pozoru łatwe, trudno też przebić się w branży, ale daje dużo satysfakcji :)
jesteś zawalona studiami, po których nie musisz pracować na pełen etat, bo np. możesz siedzieć na garnuszku rodziny.
Chciałabym. Jak masz widoki na jakichś mecenasów młodych, zdolnych, ale leniwych to daj znać :P
możesz wykorzystać czas nauki na rozszerzenie swoich horyzontów. To się w pisarstwie przydaje.
Sama nauka jest dla mnie rozszerzaniem horyzontów. Podporządkowałam wybór studiów (i w dalszej perspektywie pracy) pisaniu, nie na odwrót :)
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

14
Chciałabym. Jak masz widoki na jakichś mecenasów młodych, zdolnych, ale leniwych to daj znać :P
Jestem szczęściarzem, który nie musi martwić się o to, że jak zabraknie mi dochodów z tytułu studiowania, nie będę miał, co włożyć do garnka, gdzie mieszkać etc. Ale niestety nie jestem na tyle bogaty, by uprawiać mecenat i wpływać na młodych artystów.

Niemniej, istnieje parę serwisów internetowych dla niespełnionych mecenasów i pomysłodawców, ale ja z nich nie korzystam i nie wiem, ile to warte. :)

Pozdrawiam.
\

15
Gadka szmatka, a ja tu czekam na jakieś sprawozdania, jak idzie maraton.
Natalia, przestań się lenić! Do roboty! :P


Powodzenia w maratonie :)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”