Tak. U mnie decydują pojedyncze sceny - czasami wokół jednej sceny buduję całe opowiadanie. Lubię proste fabuły - dlatego tworzę dwie, trzy sceny główne, potem dopisuję resztę (opisy krajobrazu, tła, rekwizytów ). Dlatego nazywam to wypełniaczami - z mojego punktu widzenia są zupełnie nieistotne, lecz muszą być obecne w tekście w celu zachowania kompozycji (chyba, dokładnie nie wiem/nie potrafię tego opisać).
Wiem też, że taki sposób pisania to błąd, więc raczej go nie polecam - trudno wtedy napisać równy jakościowo tekst, pojawia się ta nieszczęsna filmowa narracja (scena, cięcie, scena, cięcie). Ogólnie, łatwo się wyłożyć - ale nie potrafię inaczej, i już chyba się nie nauczę.
Czyli, zgodnie z teorią Ecco, najpierw opisuję akcję a potem dokładam resztę: przejazdy samochodem, postoje na światłach, spacer, jazdę windą itd
