Notatnik Maratończyka - MatMot

1
Panie i Panowie!
Wy - o zdecydowanie większym, po prostu zdrowym: rozsądku.

Mimo, że w najbliższym czasie czeka mnie wiele trudnych egzaminów, na które jeszcze nie czuję się i obiektywnie patrząc: nie jestem przygotowany, postanowiłem założyć ten "notatnik". Mam nadzieję, że dzięki niemu codziennie, w wolnej chwili, będę dokładał kolejne cegiełki do "rozpoczętych, lecz nie skończonych projektów". Tak, by zamknąć je wraz z zatrzaśnięciem tego notatnika. Uda się? Obym mógł wyrzucić ze słownika słowo "może" :).

Trzymajcie za mnie kciuki i... po prostu trzymajcie kciuki, wsparcie na prawdę się mi przyda ;).

Pozdrawiam!
MatMot

NOTATNIK uważam za otwarty.
<werble i fanfary>

3
A jakie plany? Ile dni? Ile znaków? Stron? Cegiełek? :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

4
Pozwólcie, że podziękuję po zamknięciu.
A jakie plany? Ile dni? Ile znaków? Stron? Cegiełek? :)
Och, zaczęły się trudne pytania ;).

Nie rzucę suchego X tysięcy znaków dziennie. Za 30 dni chciałbym mieć przynajmniej połowę "książki, którą zawsze chciałem przeczytać". Niezbyt obszernej powieści dla młodszych czytelników, może brzmi to śmiesznie ale "młodszych" definiuje jako 12-14 lat. Może troszkę niżej.
Pomysł na fabułę mam, tytuł roboczy również, postacie wydają się całkiem sympatyczne, tylko antagonista jest odrobinę mdły. Poza tym muszę uważać na "zapożyczenia" i "inspiracje", które głównie wyskakują w dialogach. Czasem jestem z siebie dumny, niezwykle zadowolony ze zgrabnej rozmowy, a kilka dni później słyszę podobne zdania w filmie, czy serialu ;). Siadam wtedy w kącie pokoju i mruczę coś pod nosem, takie tam zaburzenie psychiczne.

Planuję również poprawić dwa starsze opowiadania i w końcu domknąć dwa inne teksty leżące od pół roku w szufladzie.

WPIS WŁAŚCIWY:
Nauka nie idzie po mojej myśli. Oderwanie od mojego środowiska coraz bardziej mi dokucza, boję się, że za niedługo zacznę żalić się na forum, a nie pisać ;). Do rzeczy:
Projekt "Asper" (kryptonim "książki, którą zawsze chciałem przeczytać") ma się całkiem nieźle. Powstała już połowa pierwszego rozdziału i plan na 5 następnych. Krzywdzę głównego bohatera nakazując mu nosić śmieszną muszkę po dziadku, biedak...
Kategoria wiekowa zostanie chyba obniżona o rok, lub dwa. Zobaczę, ale jeszcze nie zanosi się na "krwawą łaźnie", a jedyną chlustającą na ściany cieczą jest atrament.
Obawiam się, że mimo wszystko zapomniałem już jak to jest być 12 latkiem ;) i jak zwykle mam problem z imieniem głównego bohatera. Otóż wszystkie inne postacie (dotychczas wymyślone) otrzymały odpowiadające mi imiona, a nad JEGO imieniem wciąż się waham. Tomek? Olaf? <werble> Bernard?

Do zobaczenia!

5
5 Czerwca


Dzień udany - pod względem przygotowań do egzaminów. Powieść powiększyła się o kilka tysięcy znaków, główny bohater w końcu otrzymał imię: Tomasz. W tak zwanym "między czasie" do głowy wpadły mi pomysły na dwa kolejne teksty, o których pewnie i tak zapomnę, gdy będę miał dość wolnego czasu by je spisać.

"Wywiad z Wampirem" jest świetną książką, szkoda tylko, że czytanie zabiera tyle czasu... W tym wieku nie powinienem narzekać na tempo upływającego czasu, ale... Narzekam. Narzekam. Narzekam...

6 Czerwca

Dzień pogodny, dzień wesoły, dzień lenistwa - odlotowy.
W ramach walki o jak najlepsze wypełnienie zobowiązań maratończyka... nie zrobiłem wiele. Podjąłem jednak decyzję, która całą moją dotychczasową pracę spisuje na skasowanie lub drastyczną redakcję. Otóż, zdecydowałem się na zmianę narracji na pierwszoosobową, podzieloną między dwie lub trzy postacie. W tym Tomek pozostałby "najważniejszym" narratorem, a mała irytująca i duża irytująca postać przejmą tylko niektóre rozdziały. Oby coś z tego było :).

6
7 Czerwca

Ale ten czas leci, galopuje, pędzi, mknie jak rakieta... Cytując pewną sympatyczną panią przewodnik "No nic nie zrobisz". Szkoda, że tak ciężko jest oddać jej akcent. Zaryzykuję: Kanciasty, choć nieco śpiewny.

Do rzeczy:

Teksty - jedno z opowiadań ruszyło z kopyta i zbliżam się do upragnionego końca. Mam nadzieję, że tym razem nikt nie stwierdzi, że "wydaje się pisane na siłę, na długość". Ta uwaga zabolała mnie chyba najbardziej ze wszystkich jakie otrzymałem. Nigdy nie pisałem, i nie zamierzam pisać, tekstów "dla samego pisania".

Ponadto uporządkowałem opowiadania, oddzieliłem zwykłe teksty od tzw. "Azorowych" i scenariuszy. Jest dobrze, choć wciąż pozostaję wielkim, spasionym leniem :(.

Przygotowania do egzaminów - niestety nie mogę i nie chcę komentować swoich "postępów".

7
MatMot pisze:Jest dobrze, choć wciąż pozostaję wielkim, spasionym leniem
Ej no, czego marudzisz?! Piszesz, robisz porządki, no... Uczyć się pewnie też trochę starasz (tylko na kujona nie chcesz wyjść, cwaniak :P).
Ja wczoraj spędziłam cały dzień na nic nie robieniu, w poniedziałek mam egzamin, a do niedzieli włącznie na działkę wybywam leżeć do góry brzuchem... To jak Ty jesteś leniem, to jak ja mam się czuć? :P
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

8
Ej no, czego marudzisz?! Piszesz, robisz porządki, no... Uczyć się pewnie też trochę starasz (tylko na kujona nie chcesz wyjść, cwaniak :P ).
Ale wszystko to tonie w jednym wielkim marnowaniu czasu ;). Czasem tak mam, chcę zrobić więcej a... beznamiętnie przewijam 9gag. A gdy pojawia się coś "ważnego" (np. nakarmić psa ;) ) do zrobienia to do głowy wpadają mi pomysły. Ok, ok, postaram się już nie narzekać. Czas wrócić do pracy, jakiejkolwiek ;).

Co do leżenia do góry brzuchem to trzeba jakoś wypocząć, prawda? Szczególnie przed egzaminem :P. Powodzenia w poniedziałek.

Co do twojego podpisu: Jest tak prawdziwy, że aż człowiekowi może zrobić się przykro ;).

9
Muszę przyznać, że podziwiam, że akurat teraz zdecydowałeś się na maraton. Ja bym nie dał rady. Podziwiam i będę kibicował.

P.S. To ile już tych znaków czy słów masz?
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

10
Mam w sobie już coś takiego, co każe mi jednocześnie nienawidzić i kochać mieć wiele na głowie ;). Zauważyłem, choć to chyba oczywiste, że wydajniej pracuję, gdy mam więcej do zrobienia. Paradoks? Pewnie tak, dodatkowo od lat podejrzewam się o cyklofrenię ;).

Co do ilości znaków... Łącznie z porzuconym pierwszym rozdziałem (zmiana narracji wymusiła napisanie go od nowa) i dopisywanym właśnie zakończeniem pewnego opowiadania powinienem już przekroczyć 50 tysięcy znaków.

Ciekawostka: Przy małym sprzątaniu, szukałem starych notatek, znalazłem <werble> dwa niedokończone, a raczej: "tylko rozpoczęte" opowiadania :).

Dzień (8 Czerwca) uważam za udany - walczę o stałe pozytywne nastawienie ;).

PS. Klasycznie - podziękuję po zakończeniu maratonu!

11
Powinienem pisać regularnie. Zyskałbym przynajmniej 30 nowych postów ;), a teraz pozwólcie, że zaśmieję się opętańczo. <MatMot śmieje się opętańczo.>

Ok, wystarczy.

9 Czerwca - Opowiadanie prawie sięgnęło końca. Prawie. Wieczorna "sesja z klawiaturą" nie została zrealizowana tak jak chciałem. Nauka - nie mogłem narzekać (cokolwiek to znaczy).

10 Czerwca - Jeżeli dziś jeszcze nic nie dopiszę, będę bardzo, bardzo niezadowolony. Serial kusi. Książki kuszą. Znajomi do momentu, aż się do nich odezwę. Teraz nie mają czasu...
Ok, wracam do wykonywania planu miesięcznego. Za co się zabiorę po zakończeniu tekstu? Może w końcu dokończę pewien, mam nadzieję, że dowcipny, scenariusz :).
Powieść - niestety, utknąłem przy 2 rozdziale.

I właśnie zorientowałem się, że 1/3 maratonu za mną... Ciekawe jak wyjdzie mi podsumowanie :).

12
11 Czerwca - Pierwszy tekst przeszedł poważną korektę. Rozwinąłem (trochę) scenariusz, a nauka... Udało mi się zgromadzić materiały. Powiedzmy, że to bardzo dobry wynik ;).

Powieść stoi w miejscu.

I tak oto rozpocząłem drugą "dziesiątkę" maratonu. Wracam do pisania, muszę odrobinę podbić dzisiejszy wynik.

ra

13
Dam tobie tytuł ,,Nieśmiertelny 13 Mag cz.l- Ostatnia misja" dopisz fabułę do tytułu bo mi się znudziło a mam już z 10 części tego tylko leń mnie ogarnął i za dużo w tym.zabijania;-)

14
Podziękuję Ci mefisto35, ale ostatnio przeżywam klęskę urodzaju i nie mogę znaleźć czasu na spisanie własnych pomysłów. Z tytułami raczej nie mam problemów, kłopotem jest wybrani odpowiedniego.

Powodzenia z twoimi tekstami, wytrwałości życzę!


MARATON:
Dzień "idzie" całkiem, całkiem... Zobaczymy czy mecz wpłynie na moje nastawienie :).

Wróć do „Maraton pisarski”