Wyznaczamy cele

1
Wyznaczamy sobie cele - co chcemy osiągnąć podczas maratonu - czy będzie to napisanie nowej powieści, korekta tej, która leży od kilku lat w szufladzie, czy też tylko szkic projektu.
Moim zamiarem jest napisanie drugiego tomu powieści (ok. 250 000 znaków).

3
Jak dla mnie cele są następujące:
1. Przeczytać wszystkie materiały żródłowe żeby bohaterowie drugiego tomu nie nurzali się w pustym świecie pozbawionym mieszkańców. Nie ma tych materiałów dużo, jeden, może dwa dni na ich czytanie i robienie notatek.
2. Sporządzenie solidnego planu akcji, wydarzeń, działań bohaterów itp. Żeby potem się nie okazało, że bohater zaciął się nożem w rękę, a potem nagle magicznie ozdrowiał i przestał przejmować się raną i żeby bohaterom nie zmieniały się kolory oczu. Taki plan akcji to w zasadzie szkic całej powieści jest i zwykle jest dość obszerny, więc jego stworzenie może zabrać do tygodnia.
3. Cel ostateczny - popełnienie drugiego tomu powieści. Pierwszy ma 305 000 znaków więc zadowolę się 250 000 do 300 000, jako że drugi tom jest nieco mniej fikcyjny i nieco bardziej oparty na... hmm... faktach.
4. Świętowanie. Z okazji napisania drugiego tomu, uściskam sobie prawicę, a w Sylwestra będę pił tak, jakby jutro miało nigdy nie nadejść.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

4
Dla porządku kopiuję z poprzedniego wątku (ładny rym).

Założenia:

1. powieść psychologiczna, tytuł roboczy: "Zegar";
2. razem 183 tys. znaków (w przybliżeniu, oczywiście);
3. 24 elementy (trudno to nazwać rozdziałami) po 6100 znaków plus wstęp i zakończenie po 18300 znaków;
4. średnio powinnam wyrobić te 6100 dziennie i mam jeszcze 6 dni na wstęp i zakończenie.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

5
Codziennie rozdział opowieści dla pań w wieku różnym. Będą czekać, pytać co dalej, więc mam motywację. Ile wyjdzie znaków - nie wiem, ale będę sie starać dobić do 7000.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

6
A ja sobie, jak rzeźbiłam na boczku swój cykl opowiadań o genetycznie modyfikowanych agentach, tak rzeźbię, w tempie po max 7-10k tygodniowo - i pozdrawiam maratończyków :D
U mnie jest plan na jakieś 580k (jest już ok. 300k), więc meta nawet nie majaczy jeszcze na horyzoncie.

8
Jeszcze mam założyć dziennik? I pamiętać żeby wpisywać? Nie za wiele tych znaków na raz?
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

9
W dziennikach będziemy bredzić dla odprężenia. A ostatecznie może się okazać, że jedyną wartościową pamiątką po maratonie będzie ów dziennik (jak znam złośliwość losu, to w moim przypadku dokładnie tak będzie, więc zaraz go entuzjastycznie założę).
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

10
Wiecie co? Ja się chyba wezmę się i zmobilizuję się jakoś się. Z wątku ogólnego wyczytuję, że nigdy człowiek nie ma tyle czasu wolnego, co gdy zakuwa na studiach. No to trza wykorzystać.

Cel?
Napisać jak najwięcej (vague!) powieści, która trwa i ewoluuje mi w łepetynie od wielu lat, dosłownie. Wszystko jest, a nie powstaje nic. Stwierdzam, że ten maraton to może być okazja.

O limicie znaków nie mam pojęcia, ile wyjdzie. Ale z moimi skłonnościami to i tak przedłużę i przekomplikuję, raczej niż w drugą stronę.

A z dziennością mojego dzienniczka może być różnie. Ale się zobaczy się się.
eworm pisze:
Babcia|Ewa2|Ex aequo|Genialne dziecko

11
eworm, miałam napisać w tamtym wątku, ale jakoś nie wiedziałam, gdzie się wstrzelić: to w sumie może być różnie, zalezy od pracy i studiów. Bo np. wydaje mi się, że wolnego czasu liczonego w godzinach można mieć więcej, pracując od 8 do 16 niż na trudnych i wymagających robienia samodzielnych projektów studiach (zwłaszcza, jeżeli się na nich też pracuje). Ale inna rzecz, że np. ja byłam tak umysłowo wypluta po tych 8-9 godzinach, że nie miałam żadnych pomysłów. A że je mam teraz, z pracą i dziećmi na głowie, to ja nie wiem, jak to nazwać :D

A skoro już offtopuje (już znikam, nie bijcie!): dorapa, strasznie mi się podoba twoja sygnaturka, ja chyba też mam takie podejście:
"Liczy się nie fabuła, ale próba charakterów – to emocje dyktują rozwój wydarzeń."

12
Ta sygnaturka to upomnienie dla mnie. Takie pogrożenie palcem, bo ja takiego podejścia niestety nie mam.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

13
A propos, czy dałoby się w jakiś prosty sposób włączyć tymczasowo ignorowanie wszystkich tematów na forum prócz "Maratonu Pisarskiego"? Przydałoby się - trollowanie na forach mnie rozprasza.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

14
A ja zrobię najpierw porządny pan wydarzeń i stworzę postaci zaludniające kartki, które będę wypełniał jakoś od 4-5 dnia jeśli wszystko dobrze pójdzie. Myślę, że z dobrym planem nie będzie tak ciężko ze znakami.
Nawet jeśli się nie uda dokończyć, to sukcesem będzie dla mnie sama systematyczność pracy;)

15
Zgłaszam się i ja. Co prawda, grudzień ma dla mnie, realnie licząc, trzy tygodnie - święta i wyjazd służbowy są pożeraczem czasu. 250 000 znaków w trzy tygodnie? Impossible.
Jednego długiego tekstu nie popełnię. Ale chcę zakończyć dwa mniejsze, a w tym najważniejszym - powieści - przepracować jeden wątek, retrospektywny. To odrębna całość ,więc powinno się udać.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”

cron