Dziennik katamorion - podejście trzecie.

767
Nadszedł czas na zmierzenie się z demonami. Własnymi i tymi zaserwowanymi moim bohaterom. Piszę pierwszy scenariusz filmu pełnometrażowego. Wszystkie moje krótkie scenariusze były dramatami lub komediodramatami. A tu proszę. Komedia przygodowa. W dwa dni napisałam 28 stron z planowanych 90, pisząc po kilka godzin dziennie. Dzisiaj podskoczył trochę w górę teoretyczny budżet filmu, przez kolejną przygodę zaserwowaną bohaterom. Na razie fabuła się klaruje, ale jest przaśna. Będzie co poprawiać. Bawię się przy pisaniu świetnie i żałuję, że trzeba odłożyć pisanie na bok i iść spać. Dwie zarwane nocki w tym miesiącu wystarczą.
Kusi wprawdzie, żeby zaparzyć kawy i pisać do rana.... Rano miałabym gotowy scenariusz, albo lekkiego pierdolca. Napisanie 10 stron scenariusza zajmuje mi średnio 2-5 godzin. Zostały 62 strony. 12 - 30 godzin czasu. Teraz pytanie, czy być rozważną, czy romantyczną. Eh. Szaleństwo wygrywa. Idę parzyć kawę i piszę dalej :kawusia:

Added in 2 hours 5 minutes 8 seconds:
W dwie godziny dopisałam 6 stron. Misja niewykonalna, żebym do rana skończyła ten scenariusz. Liczy on teraz 34 strony.
Podjęłam tę próbę, ale mówię sobie pas i idę spać :)
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

768
Dzisiaj będę kontynuować w wolnym czasie pisanie. Dręczy mnie teoretyczny budżet filmu, który powinno się mieć w poważaniu, pisząc scenariusz. Postanawiam to jednak olać. Jest to scenariusz ćwiczebny, więc dorzucę jeszcze nie raz jakąś kosztowną scenę. Ciekawa jestem efektu końcowego. Wcześniej pisane scenariusze miały około 10 stron każdy. A tu 90 stron jest nagle celem.
Walczę z wątpliwościami. Może opanowałam trochę krótką formę, ale polegnę przy długim metrażu? Może to nie dla mnie?
Odganiam się od posępnych myśli. Pojawiają się następne.
Tłumaczę sobie, że brak wiary w moje możliwości powinien zaprzątać myśli innych ludzi, a nie moje. Ja, niczym fanatyk pisarski, powinnam brać od każdej osoby, która powie coś negatywnego na temat mojego pisania, haracz w postaci jednego grosika. Po kilku latach zapewne zostałabym milionerką.
Podsumowując: lubię proces pisania scenariuszy, więc będę kontynuować przygodę z długim metrażem, ale dopadł mnie sceptycyzm. Jak się pozbyć drania? Oto jest pytanie.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

770
Nie daj się demonom. Scenariusze Cię lubią. A jak ten Cię nie polubi, to go wyrzucisz i sobie napiszesz następny! A co! Niech wie! Niech sobie nie myśli! ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

771
Thana pisze: Nie daj się demonom
Dzięki Thana. Wczoraj wygrały. Spędziłam wolny czas na oglądaniu filmików, jak pisać scenariusz, a nie na pisaniu.
Moje zgrzytanie zębami było tak głośne, że zostało zanotowane przez NASA, z podejrzeniem próby kontaktu jakiejś dziwnej formy życia. Wyłapałam jednak swoje błędy i co nie gra w dramatyce scen.
Zostawię jednak poprawki na później.
Aktualnie mój maraton scenariopisarski wygląda następująco:
Dzień 1 ===> 17 stron
Dzień 2 ===> 17 stron
Dzień 3 ===> 0 stron
Dzisiaj dzień 4 ....
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

772
Spokojnie, przerwy też są czasem potrzebne. Bądź dzielna! :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

773
Thana pisze: Bądź dzielna!
Dzięki :)
Dzień 4 ---> 0 stron.
Za to dotarłam do super materiałów o pisaniu scenariuszy, autorstwa pana Karl'a Iglesias'a. Po odsłuchaniu jednego z nagrań stwierdziłam, że poprzednio napisane strony nadają się do wyrzucenia lub bardzo dużych poprawek. Dlatego zatrzymam się w tym punkcie, co jestem, wydrukuję to co mam i przekształcę wszystko scena po scenie.
Tak więc dzisiaj Dzień 5 - dzień poprawek.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

774
katamorion pisze: Tak więc dzisiaj Dzień 5 - dzień poprawek.
Dobrze. Ale napisz też choć jeden nowy znak. Dość terroru zer! Trzeba te zera czymś przedziurawić! ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

775
Dłuższy scenariusz leży odłogiem i kwitną na nim chwasty.
Z dobrych wiadomości :
Zakwalifikowanie się do półfinałów konkursu Eurasia International Monthly Film Festival (miesiąc Maj prawdopodobnie)
Zakwalifikowanie się do finałów konkursu Hollywood Just 4 Shorts - także chyba majowa edycja, scenariusz "Name of success"
Best Short Film Script Honorable Mention - czyli wyróżnienie w konkursie Lisbon Monthly Film Festival dla mojego najnowszego scenariusza "Matchmakers"
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

781
Adrianna pisze: Wow, zbierasz tych nagród mrowie! Gratulacje
Dziękuję. Te nagrody motywują, zwłaszcza gdy przedzieram się przez zlecenia. Znowu "wysiadła" mi ręka - uraz po wypadku. Mam ochotę pierdzielnąć wszystko, obrabować powiatowy i mało strzeżony bank, następnie za zdobyte pieniądze zatrudnić przystojnego i inteligentnego sekretarza. I tu pojawia się nieśmiertelna opcja karpacka (Bieszczady już są zbyt uczęszczane). Oczywiście te plany to moje dziwne poczucie humoru w akcji. Opcjonalny sekretarz zapewne poległ by też w akcji, ubity książką przy próbie zmieniania moich zdań i treści.
Po tym wirtualnym napadzie i morderstwie czuję się nieco lepiej. Czas zacząć uśmiercać bohaterów....To zawsze daje pewne doświadczenie katharsis pisarzowi :)
Postanowiłam wstawać wcześnie rano i zabrać się za swoją powieść. Nie wiem, czy jakościowo będzie dobra czy kiepska, ale domaga się swoich narodzin i męczy moją podświadomość. Po podjęciu tej decyzji poczułam napływ energii.
https://pisarzdowynajecia.com

Wróć do „Maraton pisarski”

cron