Izabella - dziennik

61

Latest post of the previous page:

Raport Sobotni
- prawie codziennie coś pisałam, miniaturowe (bardzo miniaturowe) historie, którymi podpisywałam zdjęcia na Instagramie.
- na blogu pojawił się nowy wpis Zapach gwiazd

Niby niewiele tego, ale przy tym jak leniłam się wcześniej nie jest źle.

Dalsze plany
- tak samo jak teraz, codzienne wpisy na Instagramie, jeden post w tygodniu na blog.
- jeśli znajdzie się czas, to może zacznę myśleć o Wróciłaś

Następny raport, mam nadzieję w sobotę. :)
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

62
Raport Sobotni
- ten tydzień niestety kiepski ;) Zaczęłam go na tyle intensywnie, że mój organizm się zbuntował i chcąc nie chcąc musiałam zwolnić. I nie robić nic (okazuje się, że robienie nic, jak człowiek chce robić coś jest też dość męczące, ale to już inna sprawa)
- mam za to kilka nowych pomysłów, co jest miłą odmianą, bo ostatnio musiałam niemal wykopywać coś z głowy, a teraz w końcu coś samo przyszło. Nic tylko siadać i pisać, jak jeszcze trochę odsapnę. ;)
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

64
Bardzo opóźniony Raport Sobotni
- na blogu pojawiło się nowe, króciutkie opowiadanie Dwie garści szkła. Spotkało się z ciepłym przyjęciem od osób, które niekoniecznie czytają tego typu teksty, więc się cieszę. Tym bardziej, że jedna z czytających osób zapytała, czy to o niej. Nie, nie było to o niej, ale fakt, że ktoś mógł się utożsamić z tym co przelałam na klawiaturę, był naprawdę miły. :D (Dopiero w takich momentach do mnie dociera, że ktoś faktycznie czasem czyta, to co napisałam i jakoś wystukiwanie kolejnych znaków nabiera więcej sensu).
- w sumie nie wiem, czy to się nadaje do umieszczania w raporcie :D ale przy moim opowiadaniu (które już jakiś czas temu wylądowało na Szortalu, a teraz pojawiło się w Szortalu na wynos) ku swojej dzikiej radości zauważyłam ilustrację. Czyli coś, o czym zawsze marzyłam. W sensie o tym, że jakiś mój tekst zostanie ozdobiony rysunkiem. :D
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

65
Co prawda, dzisiaj nie sobota, ale ten dziennik zaczęłam pisać rok temu, więc pora na posumowanie. :D

Zacznę od tego, że prawie wszystkie moje teksty, które pojawiły się od tamtego czasu były krótkie, albo bardzo krótkie. No, ale się pojawiły, więc jednak za jakiś sukces można to uznać. :D

Na Szortalu przez rok przybyły moje dwie miniaturki.
Na Niedobrych Literkach przybył jeden opowiadanie.
Do Miniaturek na Wery wrzuciłam jeden tekst.

Na blogu pojawiło się osiem bardzo, bardzo krótkich opowiadań, cztery (hm, sama nie wiem co :D , luźne zapiski, urwane myśli), trzy urywki z życia.

Opowiadanie (jak na mnie, wyjątkowo dłuższe), które pisałam, kiedy zaczęłam ten dziennik zostało dokończone, ale na razie tyle. Nic z nim dalej się nie wydarzyło.

Zaczęłam dwa teksty, których nie skończyłam do tej pory. Jeden spokojnie sobie leży, nie mam co do niego konkretnych planów. Do drugiego mnie ciągnie, ale ciągle nie mogę się zebrać.

Przez ten rok pisałam na pewno więcej niż kiedyś, było to bardziej zaplanowane. Nie wyszło mi codzienne pisanie, ale już wiem, że to forma nie do końca dla mnie. Coś tam opublikowałam w Internecie, zaczęłam pisać więcej na blogu. Nie udało mi się dotrzeć na papier, ale też tylko raz próbowałam. ;)

Odkryłam, że pisze się dla ludzi. Niby takie oczywiste, ale póki przelewałam myśli na papier, to do mnie nie do końca docierało. Dopiero kiedy pojawiała się jakaś rekcja, uświadamiałam sobie, że przecież tam po drugiej stronie jest czytelnik.
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

68
O, nawet się załapałam na Raport Sobotni. Co prawda o jakiś miesiąc spóźniony, ale ciii. :lol:
Trochę pisałam. Nie do końca jestem zadowolona z efektów. Po raz setny uporządkowałam bloga. Wczoraj zaplanowałam wpisy na cały miesiąc do przodu.
Dalsze plany, to trzymanie się planu, pisanie ;)
Prawda taka, że z niczym się nie wyrabiam, za niecałe dwa miesiące ma się jakiś młody człowiek wykluć, a nic jeszcze niegotowe. Także tego, nic dziwnego, że z pisaniem też mi nie idzie. :D
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

69
No i znowu mnie sto lat nie było. W międzyczasie się rodzina powiększyła. Ale trochę, troszeczkę pisałam :D

Na blogu pojawiły się:
- 3 mini opowiadania
- 3 urywki z życia
- 2 opisy książek, które polubiłam
- 2 podsumowania przeczytanych przeze mnie książek (to nie wiem, czy się liczy, bo po prostu porównuję książki do jedzenia i picia :lol:)
-2 podsumowania wpisów, które zainteresowały mnie na innych blogach

Założyłam konto na Wattpadzie. I nic więcej, bo zapał opadł.Albo raczej czasu zabrakło. Ale najpierw coś napisałam
- prolog

I tyle na razie. Rozdrabniam się na milion rzeczy (jeszcze dochodzi Instagram, gdzie przy każdym wrzuconym zdjęciu staram się coś napisać, nawet jeśli nikt nie czyta, to dobre ćwiczenie :D). A tak naprawdę chciałabym się zebrać za coś jednego, większego. Tylko ciągle nie mogę. I powoli zaczynam tracić nadzieję, że kiedyś mi się uda. :shock:
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

71
Navajero po pierwsze myślałam, że mnie zmotywuje do regularnego pisania czegoś konkretniejszego. Jak widać na razie nie wyszło. :lol:
Po drugie chciałam dotrzeć do większej ilości osób. Lubię jak ktoś mnie czyta, tak po prostu. :) To znaczy wiem, że jakbym napisała jakąś powieść i ktoś by to wydał, to bym dotarła (może :P), ale na razie się nie zanosi. :wink:
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

72
Zerknąłem swego czasu na to, i tam chwalą taki badziew, że nie warto nawet próbować. Chyba, że zależy Ci tylko na głaskaniu ;) A do powieści to trzeba małymi kroczkami: wprawki -> opowiadania -> powieść.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Izabella - dziennik

73
Nav mnie wyprzedził, mam wrażenie że Wery->wattpad to krok w tył.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Izabella - dziennik

74
Navajero, Na głaskaniu nie, jak widzę komentarz "świetny tekst"(i koniec, kropka, nic więcej), to raczej mi opada zapał, bo odbieram to tak, że czytelnik nie nie znalazł nic co go poruszyło, ani pozytywnie, ani negatywnie. I, że w ogóle może nie przeczytał, tylko skomentował
A teorię, najpierw opowiadania, potem powieść znam. Próbuję się tego trzymać. Tylko czasem mam zryw, chcę się porwać z motyką na słońce, a potem zapał opada. I tak naprawdę, na razie to jestem na etapie miniaturek, czyli w sumie jeszcze przed opowiadaniami. :wink:
Navajero, Misieq79, chciałam po prostu żeby ktoś zwyczajnie czytał i może czekał na kolejne części. Licząc, że mnie to zmotywuje do regularności. Ale na razie nie wyszło. :D Muszę poszukać jeszcze jakiegoś innego sposobu na siebie. :)
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

75
Jako, że miałam dzisiaj pięć, a nawet dziesięć minut dla siebie (smoczek, to jednak genialne urządzenie jest :lol: ) doszlifowałam w głowie pomysł, który dawno temu się pojawił, ale ciągle coś mi w nim nie leżało. I teraz plan jest następujący: przemyśleć jeszcze kilka szczegółów. I pisać. Tytuł roboczy (niestety tylko roboczy, kojarzę minimum dwa w podobnej formie, więc wypadałoby coś innego wykombinować): Lustrzane.
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

76
I znowu wieki mnie tu nie było. Trochę pisałam, ale tak tyci, tyci.
Dwa urywki z życia wrzucone na bloga.
Pół rozdziału czegoś co kiedyś nazwałam Wróciłaś, a potem zmieniłam na Lustrzane, a potem znowu na Wróciłaś. Ale w sumie to ciągle jeden projekt, którego nie porzuciłam (i którego mam całe półtora rozdziału w sumie, bo pierwszy napisałam dawno, dawno temu).
Poza tym jedna scena, która miął być erotykiem, a wyszła obyczajem
Poza tym nic.
Od tygodnia zbieram się, żeby coś ruszyć przy Wróciłaś. Tkwię przy opisie kloszarda, który nie jest kloszardem:
I nie śmierdział.
Do tego wszystko wyglądało za gładko, za dobrze. Miał dziury w ubraniu, plamy. Zgoda. Ale każda wydawała się idealnie odmierzona i umieszczona tak, żeby ładnie komponowała się z całością.

Niedługo wracam do pracy. Dziecko, praca, pisanie. O ile zakład, że nie ogarnę, skoro teraz nie ogarniam? Sama przez siebie. O dziwo czas na pisanie jest. W środku nocy co prawda, ale jest.
A, i w głowie mętlik. Ciągnie mnie do fantastyki, a najlepiej chyba mi wychodzi prawdziwe życie, odbijanie rzeczywistości.
Tyle.
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”