Co prawda, dzisiaj nie sobota, ale ten dziennik zaczęłam pisać rok temu, więc pora na posumowanie.
Zacznę od tego, że prawie wszystkie moje teksty, które pojawiły się od tamtego czasu były krótkie, albo bardzo krótkie. No, ale się pojawiły, więc jednak za jakiś sukces można to uznać.
Na Szortalu przez rok przybyły moje dwie miniaturki.
Na Niedobrych Literkach przybył jeden opowiadanie.
Do Miniaturek na Wery wrzuciłam jeden tekst.
Na blogu pojawiło się osiem bardzo, bardzo krótkich opowiadań, cztery (hm, sama nie wiem co

, luźne zapiski, urwane myśli), trzy urywki z życia.
Opowiadanie (jak na mnie, wyjątkowo dłuższe), które pisałam, kiedy zaczęłam ten dziennik zostało dokończone, ale na razie tyle. Nic z nim dalej się nie wydarzyło.
Zaczęłam dwa teksty, których nie skończyłam do tej pory. Jeden spokojnie sobie leży, nie mam co do niego konkretnych planów. Do drugiego mnie ciągnie, ale ciągle nie mogę się zebrać.
Przez ten rok pisałam na pewno więcej niż kiedyś, było to bardziej zaplanowane. Nie wyszło mi codzienne pisanie, ale już wiem, że to forma nie do końca dla mnie. Coś tam opublikowałam w Internecie, zaczęłam pisać więcej na blogu. Nie udało mi się dotrzeć na papier, ale też tylko raz próbowałam.
Odkryłam, że pisze się dla ludzi. Niby takie oczywiste, ale póki przelewałam myśli na papier, to do mnie nie do końca docierało. Dopiero kiedy pojawiała się jakaś rekcja, uświadamiałam sobie, że przecież tam po drugiej stronie jest czytelnik.