Izabella - dziennik

46

Latest post of the previous page:

Raport nie-Sobotni
- no dobrze, nie ma żadnego podsumowania, bo zwyczajnie nic się nie działo. ;( Parę zdań raz na jakiś czas wpisane do zeszytu i tyle.
- opowiadania, które planowałam wysłać na konkurs nie skończyłam na czas, ale może to i dobrze, planuję dalej je męczyć.

Dylemat mam. Bo tak, zauważyłam, że mogę albo:
a) pisać codziennie, bez względu na to czy mam siły, czy myślę i tak dalej.
albo
b) pisać kiedy jest dogodny moment (nie chodzi mi tu o wenę, tylko o chwilę, kiedy spokojnie mogę usiąść i zabrać się do pracy)

Przy opcji a) udaje mi się pisać regularnie, nie przerywam, nie mam przestojów, ale tekst nie zawsze jest tak dobry, jakbym chciała, bo czasami zwyczajnie już nie myślę. Z kolei b) gwarantuje lepszą jakość moich wypocin, ale niesie za sobą niebezpieczeństwo coraz rzadszego pisania, odsuwania, aż do całkowitego zaprzestania, jak mi się to zdarzyło ostatnio.

W każdym razie, teraz chcę zabrać się znowu do pracy (aż sobie bitewną, epicką muzykę włączyłam dla kurażu). Na razie zdecydowałam się na opcję b), aczkolwiek nie wiem, czy mi wyjdzie. :P

Dalsze plany
- pisać co dzień po trochu Wróciłaś.
- raz na tydzień wrzucać coś na blog. Przez moment wychodziło, może teraz też da radę. :)
- sprawdzać ile stron na tydzień przybywa.

Następny Raport nie-Sobotni planuję w piątek. :)
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

48
Raport nie-Sobotni
- dobra, jestem oficjalnie z siebie niezadowolona, :( w pracy zrobił się luz, odpadł mi angielski, ale i tak nie umiem wykorzystać tego, że mam więcej czasu
- przybyło pół strony, ale przynajmniej moja droga beta-czytelniczka (siostra ukochana) powoli zaczyna odczuwać niepokój w trakcie lektury
- wrzuciłam coś na bloga, niestety nie jakieś opowiadanie, tylko opis książki, która mi się spodobała. Mało.
- udzielam się na Instagramie jak głupia, robiąc zdjęcia kawy, którą planuję pić w trakcie pisania, po czym piszę jedno zdanie, albo dwa. Gdzie sens, gdzie logika? :(

Dalsze plany
- minimum dwie strony dziennie
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

50
Escort, No właśnie powoli idzie, nie-idzie. Niestety. Opowiadanie utkwiło w miejscu. Nie wiem za bardzo, czy to kwestia tego, że się rozleniwiłam, czy może potrzebowałam ogólnie zwolnić tempo (wszystkiego). Teraz niby warunki mam, czas mam. Ale ciężko wrócić do regularnego pisania. Ale dziękuję, że pytasz, :D czuję się zmotywowana. :D

Raport Sobotni (nieregularny)
- opowiadanie nieruszone od wieków
- na blogu są dwa nowe teksty. Z ostatniego (Usta czerwone), jestem nawet zadowolona
- moje opowiadanie Granatowa jesień pojawi się na Niedobrych Literkach za czas jakiś :)

Dalsze plany
-ech, nie wiem, sama nie wiem. To znaczy wiem, ale nie chcę robić deklaracji bez pokrycia, co mi się ostatnio często zdarza.
- trzymajmy się wersji, że ciągle ładuję baterie (czego bardzo potrzebowałam)
- mam nadzieję, że coś pojawi się na blogu
- i, że opowiadanie drgnie
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

54
Miało być od dzisiaj, ale upał i problemy z komunikacją miejską mnie pokonały. :roll: Dlatego (oby) zaczynam, a jakże od nowa w dniu jutrzejszym. Zmieniła mi się organizacja dnia, pojawiło się więcej czasu, w związku z czym na razie zostawiam wszystkie wcześniejsze projekty i zabieram się za jeden większy. Wyjątkowo elementów fantastycznych, magicznych, nierealnych brak. Czysty obyczaj, tudzież romansidło, jak zwał tak zwał.
Czy to dobry pomysł, czy sobie poradzę z większą formą, czy dam radę pisać regularnie? Nie mam zielonego pojęcia. Ale słońce świeci, jest lat i ogólnie jestem pozytywnie nastawiona do świata i wszystkiego i tak dalej. :mrgreen: 8)
Relację planuję zdawać co piątek - jutro pierwsza.
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

56
ithilhin dziękuję :oops:

Raport Piątkowy:
- zaczęłam pisać Solone pierniki, pojawił się początek początku :lol: pierwszego rozdziału

Dalsze plany
- pisać sześć dni w tygodniu. Przeznaczyć dwie godziny w sobotę i cztery godziny dziennie w dni robocze na klepanie w klawiaturę (czas przeznaczony na pisanie może ulec zmianie, jeśli powstanie zadowalająca liczba znaków - aczkolwiek jeszcze nie wiem, jaka to zadowalająca, ciągle nie umiem w znaki :oops: :cry: )
- składać raport co piątek
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

58
katamorion, i jak się okazuje, kompletnie niezrealizowane. :( Nic, zero.

W sobotę napisałam tylko tyci, tyci post na bloga. Miniaturowy urywek z codzienności. I tyle.
Cały tydzień - błogie lenistwo. Nie mogę powiedzieć, żebym uważała ten czas za zmarnowany, spędziłam go z bliskimi, dla których nie miałam wcześniej czasu. Z książkami, które w końcu mogłam na spokojnie poczytać. Oglądając odcinek za odcinkiem serial, do którego przymierzałam się przez pół roku. I dobrze było mi z tym nic nie robieniem, ładowaniem baterii.
Ale do regularnego pisania chcę wrócić jak najszybciej, chociaż jak widać mam z tym problem. A konkretnie z samym rozpoczęciem pracy - posadzeniem tyłka na krześle i zabranie się za pisanie, a nie na przykład przeglądanie Facebooka.
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

59
Izabella, nie miej do siebie żalu. Wiem, że stan błogosławiony to nie żadna zakaźna choroba i że fakt posiadania potomka nie czyni mnie autorytetem w sprawach ciążowych, niemniej jednak gdy była w ciąży dość szybko miejsce mojego mózgu zajęła mała żółta kaczuszka, która była bardzo mało oryginalna bo chciała:
a) jeść
b) spać
Ponadto, gdy była zainteresowana spaniem, nie interesowało jej nic innego, ani lecący w telewizji film, ani czytana książka, ani czy ktoś coś do niej mówi. Po prostu przekazywała sygnał w rodzaju "zrób mądrą minę, żeby pomyślał, że rozumiesz, co powiedział, podnieś zada i idź spać"
Everything happens for a reason

Izabella - dziennik

60
Wróciłam. Chyba. Oby.

imadoki, przepraszam, że dopiero odpisuję :oops: (mam nadzieję, że to przeczytasz :oops: ). Cały czas planowałam odezwać się na Wery, jak już się ogarnę trochę i cały czas byłam, pewna, że już zaraz, a potem dochodziłam do wniosku, że jednak jeszcze nie. Do kaczuszki było mi daleko, kaczuszki są słodkie. Ja przypominałam leniwca.

Raport Sobotni.
Jak już wspomniałam długo, długo nie robiłam nic. W sensie w domu siedziałam. Ewentualnie leżałam i pachniałam, bo gospodyni ze mnie marna. No, a im mniej działałam, tym mniej mi się czegokolwiek chciało. I tak w kółko.
Z pisaniem sama sobie niepotrzebnej presji narobiłam, która mnie bardzo bardzo zablokowała. Bo kiedy się okazało, że mam dużo wolnego od razu zaczęłam powtarzać, że jak nie teraz to kiedy, że muszę... Bardzo zły pomysł. Prawie mnie odrzucało od klawiatury. No to zamiast iść do przodu, próbowałam się cofnąć. Zacząć od małych rzeczy, luźnych notatek. Na początku nadal nie szło, bo brak jakichkolwiek atrakcji i aktywności w życiu skutkował brakiem tematów do pisania. A potem już trochę ruszyło i jest lepiej. Urwane zdania zaczęły przypominać opowiadania.

Od mojego ostatniego wpisu na Weryfikatorium udało mi się:
- napisać trzy miniaturki, z których tylko jedną uznałam za dobrą. Za to ta jedna Zepnij swoje piękne, piękne włosy wylądowała na Szortalu. Do pozostałych dwóch może kiedyś wrócę, ale mimo że od dawna tkwiły mi w głowie, nie byłam z nich zadowolona. :wink:
- uporządkować bloga :roll:
- napisać trzy miniaturowe opowiadania, które umieściłam na blogu: Po drugiej stronie, Listopad zapukał do drzwi, Księżyc na podwieczorek :D
- od jakiś trzech tygodni codziennie wrzucam coś na Instagrama (chociaż talentu fotograficznego brak) ale już nie zdjęcia kawy i podpis, jak to się zbieram do pisania. Tylko (ok zdjęcia kawy) i opisy, które są urwanymi, krótkimi historiami. Dla mnie to bardo dobre ćwiczenie, a jeśli ktoś, chociaż parę osób to przeczyta, a nie tylko zerknie na wątpliwej jakości zdjęcie, to tym lepiej. :wink:
- znowu zobaczyłam swój tekst w Internecie, na Niedobrych Literkach pojawiło się opowiadanie Granatowa jesień. Napisane i wysłane dawno temu, ale widać pasowało im lepiej na jesienne klimaty. :D

Dalsze plany? Aż się boję jakiekolwiek robić ;(
- dalej codziennie pisać kilka zdań przy moich zdjęciach na Instagramie
- wrzucać raz w tygodniu coś na bloga
- i coś za co bym się bardzo chciała zabrać, ale trudno mi zacząć. Pisałam kiedyś coś, co miało być trochę strasznym opowiadaniem (Wróciłaś) Straszne to to tyle, co kot napłakał, ilość grozy znikoma. Ale samo opowiadanie chyba w miarę niezłe. Nie skończyłam, bo po pierwsze miało być na konkurs i nie zdążyłam. Po drugie coś tam mi się nie kleiło w dalszej części. A teraz się zastanawiam, czy nie ruszyć tego znowu, ale przemienić w większą formę. Chciałabym. No, ale cóż, od samego chcenia nic się nie zrobi. :wink:

No i to tyle. Następny raport, mam nadzieję, że w sobotę za tydzień. :)
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html

Izabella - dziennik

61
Raport Sobotni
- prawie codziennie coś pisałam, miniaturowe (bardzo miniaturowe) historie, którymi podpisywałam zdjęcia na Instagramie.
- na blogu pojawił się nowy wpis Zapach gwiazd

Niby niewiele tego, ale przy tym jak leniłam się wcześniej nie jest źle.

Dalsze plany
- tak samo jak teraz, codzienne wpisy na Instagramie, jeden post w tygodniu na blog.
- jeśli znajdzie się czas, to może zacznę myśleć o Wróciłaś

Następny raport, mam nadzieję w sobotę. :)
http://smakpapieru.blogspot.com/2019/10/wysza.html
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”

cron