Wróciłam. Chyba. Oby.
imadoki, przepraszam, że dopiero odpisuję :oops: (mam nadzieję, że to przeczytasz :oops: ). Cały czas planowałam odezwać się na Wery, jak już się ogarnę trochę i cały czas byłam, pewna, że już zaraz, a potem dochodziłam do wniosku, że jednak jeszcze nie. Do kaczuszki było mi daleko, kaczuszki są słodkie. Ja przypominałam leniwca.
Raport Sobotni.
Jak już wspomniałam długo, długo nie robiłam nic. W sensie w domu siedziałam. Ewentualnie leżałam i pachniałam, bo gospodyni ze mnie marna. No, a im mniej działałam, tym mniej mi się czegokolwiek chciało. I tak w kółko.
Z pisaniem sama sobie niepotrzebnej presji narobiłam, która mnie bardzo bardzo zablokowała. Bo kiedy się okazało, że mam dużo wolnego od razu zaczęłam powtarzać, że jak nie teraz to kiedy, że muszę... Bardzo zły pomysł. Prawie mnie odrzucało od klawiatury. No to zamiast iść do przodu, próbowałam się cofnąć. Zacząć od małych rzeczy, luźnych notatek. Na początku nadal nie szło, bo brak jakichkolwiek atrakcji i aktywności w życiu skutkował brakiem tematów do pisania. A potem już trochę ruszyło i jest lepiej. Urwane zdania zaczęły przypominać opowiadania.
Od mojego ostatniego wpisu na Weryfikatorium udało mi się:
- napisać trzy miniaturki, z których tylko jedną uznałam za dobrą. Za to ta jedna
Zepnij swoje piękne, piękne włosy wylądowała na
Szortalu. Do pozostałych dwóch może kiedyś wrócę, ale mimo że od dawna tkwiły mi w głowie, nie byłam z nich zadowolona. :wink:
- uporządkować bloga
- napisać trzy miniaturowe opowiadania, które umieściłam na blogu:
Po drugiej stronie,
Listopad zapukał do drzwi,
Księżyc na podwieczorek
- od jakiś trzech tygodni codziennie wrzucam coś na Instagrama (chociaż talentu fotograficznego brak) ale już nie zdjęcia kawy i podpis, jak to się zbieram do pisania. Tylko (ok zdjęcia kawy) i opisy, które są urwanymi, krótkimi historiami. Dla mnie to bardo dobre ćwiczenie, a jeśli ktoś, chociaż parę osób to przeczyta, a nie tylko zerknie na wątpliwej jakości zdjęcie, to tym lepiej. :wink:
- znowu zobaczyłam swój tekst w Internecie, na Niedobrych Literkach pojawiło się opowiadanie
Granatowa jesień. Napisane i wysłane dawno temu, ale widać pasowało im lepiej na jesienne klimaty.
Dalsze plany? Aż się boję jakiekolwiek robić ;(
- dalej codziennie pisać kilka zdań przy moich zdjęciach na Instagramie
- wrzucać raz w tygodniu coś na bloga
- i coś za co bym się bardzo chciała zabrać, ale trudno mi zacząć. Pisałam kiedyś coś, co miało być trochę strasznym opowiadaniem (
Wróciłaś) Straszne to to tyle, co kot napłakał, ilość grozy znikoma. Ale samo opowiadanie chyba w miarę niezłe. Nie skończyłam, bo po pierwsze miało być na konkurs i nie zdążyłam. Po drugie coś tam mi się nie kleiło w dalszej części. A teraz się zastanawiam, czy nie ruszyć tego znowu, ale przemienić w większą formę. Chciałabym. No, ale cóż, od samego chcenia nic się nie zrobi. :wink:
No i to tyle. Następny raport, mam nadzieję, że w sobotę za tydzień.
