Zapomniałem jak się pisze. Dziura. /możliwe wulgaryzmy literackie/

31

Latest post of the previous page:

Zwiebel


Towary, które wożę różne mają klasy. Najwyższą reprezentuje papier toaletowy, a to z tego powodu, że wówczas nie jestem w pracy. Wtedy mam poczucie misji. Przecież społeczeństwo czeka. Potem, ze względu na wygodę albo bezpieczeństwo jest słoma, butelkowana woda, drewno, gwoździe, no i oczywiście płody rolne. Ziemniaki albo – no właśnie, cebula.

Swojski i bezpieczny towar, na który nikt się nie zasadza, dla którego nikt mi naczepy nie obrobi na postoju. Przynajmniej na razie, bo co pokaże przyszłość trudno wyczuć. Grupy rabusiów, często białosceptycznej karnacji, rozwijają się burzliwie i w sumie nie mam trudności z wyobrażeniem sobie gangu cebularzy z Bangladeszu. Zagrożenie może egzotyczne, ale pilnowania tyłów zamiast snu sprawiedliwego zupełnie mnie nie pociąga.

Cebula tu i tam może i podobna, ale miejsce załadunku już nie. Po różnych gospodarstwach się włóczyłem, od Holandii do Francji. Najczęściej były to okolice Groningen albo Dunkierki. Gospodarzy często tam trafiałem dziwnie zblazowanych i niemiłych. Machałem na nich ręką, nie było co rozpamiętywać. Droga leczyła kiepskie wspomnienia. 

Ważniejsi są w końcu dobrzy ludzie i ciekawe miejsca. No i zaniosło mnie w takie do Dolnej Saksonii.

Duża farma, mocny bauer. Kombajny, traktory, ciężarówki, kilka hal magazynowych, kilka obór z muczącym w środku inwentarzem, kury, kaczki, gęsi. W powietrzu stał zapach krowich kup, mokrej ziemi i cebuli. Swojskie klimaty, głęboko wsiursko. Na podwórzu mnóstwo kotów i jeden pies. Poczciwy, z siwym pyskiem, tak starusieńki, że ledwo dało się rozpoznać dobermana.

- Adolf! Adolf! Komm hier - zawołał gospodarz na zwierzaka, gdy już zamieniliśmy kilka słów powitania.

Zdołałem ugryźć się w jęzor, zawsze chętny do mielenia. No bo jak? Stereotyp szwaba jako człowieka pozbawionego poczucia humoru obowiązuje pod każdą szerokością geograficzną, choć nie jest prawdą. Miewają dystans do siebie i historii. Zrezygnowałem jednak z aluzji do austriackiego malarza. W sumie Adolf jest popularnym imieniem, coś jakby psa u nas nazwać Stefan czy Józef. Chociaż akurat za to drugie kilkadziesiąt lat temu można było wylosować one way ticket na Daleki Wschód.

Pies powoli przyczłapał do pana, który dał mu smaczka. Znowu gęba na kłódkę, bo już mi się wyrywało następne pytanie o koszerność kąska. Tym bardziej, że pół miasteczka, które minąłem chwilę temu oklejone było płachtami od AfD przy okazji nadchodzących wyborów. 

Czasami lepiej nic nie mówić, tylko patrzeć i słuchać.

No i tak: wysokie bigbagi z cebulą spina się pasami, a workowanej na paletach nie trzeba. Tyle w teorii, bo akurat przy tym załadunku był drobny problem z zasięgiem widlaka. Pomogłem, choć nie musiałem. Akt przyzwoitości i wcześniejsza dyplomacja w small talku zdecydowanie mi się opłaciła. Dostałem dwa wory cebuli i drugie dwa z ziemniorami. Liczyłem na kurę, ale to byłaby chyba przesada.

I tak sobie wracałem na polską stronę, do bazy, ze stosem na podłodze pod fotelem pasażera. Mobilny warzywniak. W kokpicie swojsko waliło cebulą. 

W bazie nie obyło bez rechotu koleżków. Nawet szefowa dorzuciła się ze stwierdzeniem, że z takim zaopatrzeniem dwa miechy mogę nie wychodzić z kabiny.

Obdarzyłem ich wszystkich wyniosłym spojrzeniem. 

Jebać biedę! To ja jestem teraz cebulowym baronem. Bangladescy piraci mogą mi skoczyć.
Uwaga! Spoiler!Obrazek

Zapomniałem jak się pisze. Dziura. /możliwe wulgaryzmy literackie/

32
Zajrzałem tu, żeby odkopać bezwstydnie swój maraton. I co widzę?
Forum w ruinie.
A raczej ruina w formie.
Do Francji uciekniesz, pod prysznicem na BP sie zatrzaśniesz, ale przed weną nie uciekniesz. Nie ma ona litości dla człowieka, oj nie ma.
Ja tam się na ocenianiu nie znam, ale czytać umiem. Będę czytał dalej.
Jako pisarz odpowiadam jedynie za pisanie.
Za czytanie winę ponosi czytelnik.

Zapomniałem jak się pisze. Dziura. /możliwe wulgaryzmy literackie/

33
Dzięki bracie_Seener, pamiętam Twoją Smieciarę, tekst zrobił na mnie ogromne wrażenie, jeden z lepszych jakie czytałem na Wery. Crème de la crème. viewtopic.php?t=21353
Później jeszcze popełniłeś kilka kawałków z którymi z przyjemnością się zapoznam w wolniej chwili (długo mnie nie było)
Zauważyłem jeszcze, że ostatni zamieściłeś trzy lata temu. Więc wiesz, wiatru w żagle...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”

cron