Raport nie-Sobotni
- no dobrze, nie ma żadnego podsumowania, bo zwyczajnie nic się nie działo. ;( Parę zdań raz na jakiś czas wpisane do zeszytu i tyle.
- opowiadania, które planowałam wysłać na konkurs nie skończyłam na czas, ale może to i dobrze, planuję dalej je męczyć.
Dylemat mam. Bo tak, zauważyłam, że mogę albo:
a) pisać codziennie, bez względu na to czy mam siły, czy myślę i tak dalej.
albo
b) pisać kiedy jest dogodny moment (nie chodzi mi tu o wenę, tylko o chwilę, kiedy spokojnie mogę usiąść i zabrać się do pracy)
Przy opcji
a) udaje mi się pisać regularnie, nie przerywam, nie mam przestojów, ale tekst nie zawsze jest tak dobry, jakbym chciała, bo czasami zwyczajnie już nie myślę. Z kolei
b) gwarantuje lepszą jakość moich wypocin, ale niesie za sobą niebezpieczeństwo coraz rzadszego pisania, odsuwania, aż do całkowitego zaprzestania, jak mi się to zdarzyło ostatnio.
W każdym razie, teraz chcę zabrać się znowu do pracy (aż sobie bitewną, epicką muzykę włączyłam dla kurażu). Na razie zdecydowałam się na opcję
b), aczkolwiek nie wiem, czy mi wyjdzie.
Dalsze plany
- pisać co dzień po trochu
Wróciłaś.
- raz na tydzień wrzucać coś na blog. Przez moment wychodziło, może teraz też da radę.

- sprawdzać ile stron na tydzień przybywa.
Następny Raport nie-Sobotni planuję w piątek.
