31

Latest post of the previous page:

padaPada pisze:Nie mogę znaleźć: do kiedy ma trwać ten maraton oficjalnie?
Teoretycznie miesiąc od 1 grudnia, tj. do końca roku. Ale idea jest "miesięczna", więc zaczynając dziś, miałbyś pewnie czas do 17 stycznia... A i tak idea nie ma na celu ograniczania, ale motywowanie. Czyli - staramy się, ale jak nie zdążymy, nie rozpaczamy, tylko cieszymy się, że podjęliśmy wyzwanie.
A właściwie, to moglibyśmy urządzić Nieustający Maraton Pisarski. I wtedy każdy sam ustalałby terminy...
Ugh, nie wiem, czy bym wytrzymał. Ale taki Nieustający Maraton Pisarski to pewnie norma dla takich Pilipiuków, Kosików i innych Dość Często Wydających. Byśmy się wdrażali w taki tryb życia... A dzienniczki zmieniłyby się w pasjonujące (dla przyszłych rzesz fanów także) zapiski... Ale nie wiem, czy by idea nie straciła na wyjątkowości. Może rzucajmy sobie wyzwanie tak co drugi miesiąc?
eworm pisze:
Babcia|Ewa2|Ex aequo|Genialne dziecko

32
Maraton miał trwać przez cały grudzień, lecz, jak mi się wydaje, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby go organizować częściej. Maraton Nieustający? Wtedy chyba straciłby swój wyjątkowy status, gdyż - o ile dobrze zrozumiałam - miał to być okres pisania bardziej intensywnego, niż zwykle, skupienia się na pisaniu kosztem innych zajęć. Poza tym, dla mnie liczy się jednak grupowy charakter tego przedsięwzięcia: świadomość, że inni też się męczą i rozliczają każdy dzień, jest niebagatelnym bodźcem, chociaż doba się od tego nie wydłuża. :) Ale mogłoby być tak, że w każdym miesiącu tworzy się nowa grupa maratończyków: kto nie spodziewa się jakiegoś nawału obowiązków różnych, ten się zgłasza. Dla mnie, na przykład, w przewidywalnej przyszłości luźniejszy powinien być styczeń, a potem marzec.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

33
rubia pisze:Ale mogłoby być tak, że w każdym miesiącu tworzy się nowa grupa maratończyków:
O czymś takim właśnie myślałam, ale żeby to niekoniecznie był miesiąc. Kto się chce zmotywować, ten zakłada dziennik, podaje termin i cel (np. powieść, tyle i tyle znaków, termin taki i taki) i potem się spowiada z postępów, a reszta podtrzymuje go na duchu. Tylko że wtedy odpada element rywalizacji, a dla niektórych to może istotne być.

Z drugiej strony - można utrzymać ideę "intensywnego miesiąca" i ustalać cele na właśnie na ten miesiąc np. trzy rozdziały. I w następnym wolnym terminie znów trzy. W ten sposób w kilka miesięcy można całkiem spore dzieło skończyć. I rywalizacja by mogła przez ten miesiąc być, jeśli komuś potrzebna.

W każdym razie chodzi o to, żeby każdy mógł przystąpić do maratonu wtedy, kiedy ma czas, cel i akurat potrzebuje wsparcia kibiców.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

34
Miesiąc to czas wystarczająco długi, żeby coś sensownego napisać, a równocześnie na tyle krótki, że można utrzymać stan mobilizacji. Tak więc może być całkiem użyteczną jednostką rozliczeniową. :) Byłabym zwolenniczką rozpoczynania jednak z początkiem miesiąca i właśnie w grupie. Nie mam szczególnie rozwiniętej skłonności do rywalizacji (właściwie wcale jej nie mam), ale jednak: 5 kilometrów mogę przebiec sama, kiedy tylko uznam, że mam na to czas i ochotę. Kiedy jednak zgłosiłabym się do takiego biegu, to całe przedsięwzięcie od razu nabrałoby innego ciężaru gatunkowego, nawet jeśli sukcesem byłoby samo dotarcie do mety. Grupa współuczestników to inna jakość, niż grupa wspierających obserwatorów. :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

35
Może rzucajmy sobie wyzwanie tak co drugi miesiąc?
Też byłbym raczej za tym - acz tylko przejrzałem temat, więc może wypowiadam się trochę od rzeczy - bo idea mogłaby spowszednieć. Plus to, że to nadal jest pisanie dla przyjemności, powiedzmy, i nie jestesmy sławni by składać swoje życia osobiste i zawodowe na ołtarzu literatury...

Jak dla mnie - raz na pół roku coś takiego. Inaczej idea spowszednieje. Albo raz na rok nawet. Doroczny Maraton Pisarski. ;)
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

36
Dla mnie grudzień z zasady jest miesiącem straconym. Dwa tygodnie walki okołoświątecznej poza zabieraniem czasu zabijają we mnie wszelką kreatywność.

Dlatego podejmuję wyzwanie w tym miesiącu.

Moje cele?
Mam trzy pomysły na opowiadania i jeden tekst skończony, ale surowy. Na koniec miesiąca chcę mieć trzy opowiadania surowe i jeden tekst ślicznie poprawiony.
Proste? Proste.

Orientacyjny limit dzienny: 6 tys. znaków.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

38
To ja powracam i dołączam do maratonu. Niemal jak Rambo. Albo feniks. Albo może pleśń.

Oto moje założenia na ten miesiąc:
1. Przetrwać wszystkie 30 dni. :D
2. Wyklarować wszystkie swoje pomysły, bo na razie mam same strzępki, które mnie tylko irytują. Plan to konieczność. Bez tego ani rusz.
3. Pisać tygodniowo minimum 1-2 wiersze (najlepiej nie o miłości). Zatęskniłam do skondensowanej formy. Chcę też dokończyć swoją bajkę po angielsku i stworzyć coś po hiszpańsku/katalońsku. Na mur beton.
4. Napisać min. 30 stron scenariusza filmowego i min. 15 stron tekstu dramatycznego. Z widokiem na zakończenie.
5. Stworzyć minimum 3 shorty i 3 dłuższe opowiadania (ok. 30k każde). Przynajmniej jedno w gatunku sci-fi i jedno - kryminał/horror. Na surowo.
6. Zrobić porządny research co do mojej ledwo napoczętej powieści z Katalonią w tle. Czyli uzasadnienie dla wycieczek krajoznawczych, mieszkania w bibliotece, podrywania Hiszpanów, szlajania się po barach i intensywnej nauki języków. Żeby nie zarżnąć pomysłu, oczywiście. Może pojawi się inny/lepszy?

40
No to może ja się dołączę :)

Cele na ten miesiąc:

1. Wysłać co najmniej pięć maksymalnie dopracowanych aplikacji o pracę :)
2. Poprawić w całości opowiadanie, które leży odłogiem już od listopada.
3. Przelać na papier, choćby w stanie surowym, pomysł na dwa kolejne opowiadania.
4. Przygotować się merytorycznie i psychicznie na rozmowy kwalifikacyjne.

41
Jako niepoprawny leń obiecuję sobie nie za dużo:
1. Wysłać CV w sprawie praktyk, gdzie się da.
2. Dokończyć rozpoczęte opowiadanie. Zacząć opisywać następne buzujące w głowie.
3. Pisać dziennie minimum dwie strony

42
O, widzę (po pierwszych i niekiedy ostatnich punktach), że maraton z pisarskiego robi się "ogólnożyciowy". ;P
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

43
Ej! Pisanie CV i listów motywacyjnych to również pisanie i szlifowanie warsztatu. Wiesz jak twórcza musiałam być i jak dobrze posługiwać się językiem, żeby np. przekonać potencjalnego pracodawcę, że marzę o tym aby najbliższe lata spędzić na badaniu patogenów zbóż? (nie mówiąc o czasie spędzonym na zbieraniu i czytaniu artykułów o tychże patogenach coby być choć trochę w temacie):P

Więc mamy tu wszystko, co dobry autor powinien umieć: zebrać materiał, przemyśleć go porządnie, ułożyć w pomysłowy sposób i przelać na kartkę tak, aby przyciągnąć uwagę czytelnika. Idealne ćwiczenie na maraton w lutym :D Poza tym, ma szanse dać mi wymierne skutki szybciej niż pisanie powieści, a obiecałam Andrzejowi wycieczkę jachtem, więc muszę się brać do roboty :P
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”

cron