katamorion pisze:Nigdy nie będzie idealnej sytuacji, a na pewno nie po skończeniu studiów:) Jesteś więc w komfortowej sytuacji w porównaniu z innymi osobami.
Potwierdzam. Wyobraź sobie, że musisz wstawać o 6.00, dojeżdżać do pracy na 8.00, w pracy siedzieć przed komputerem do 16.00 (nawet, jeżeli nie masz co robić i pracę na dany dzień skończyłeś w 4 godziny - musisz siedzieć. I nie myśl sobie, że popiszesz powieść, musisz udawać, że pracujesz bo co jakiś czas przychodzi szefowa "pogada" i cię sprawdza... książki, rzecz oczywista, też sobie nie poczytasz), potem wracasz do domu koło 18.00 i jesteś "lekko zmęczony"... a tu trzeba iść spać zaraz bo na 6.00 do pracy.
Tak wygląda dzień pracy kogoś, kto dojeżdża od biura - ja na szczęście nie dojeżdżam i mam znacznie luźniejszą pracę, ale i tak może być niewesoło. W porównaniu z tym studia są marzeniem, ewormiku.

Do tej pory się zastanawiam dlaczego tak głupio marnotrawiłem czas wolny podczas studiów i jakim cudem nie przeczytałem wszystkich lektur obowiązkowych - same klasyki literatury i to niezłe! - choć przecież książkę dziennie jestem w stanie obalić jak się sprężę...
Tyle tytułem wstępu, a w kwestii samego tematu.
1. Mam pracę polegającą na stukaniu w klawiaturę, więc mam w tym niejakie doświadczenie. W związku z tym 7000 znaków to dla mnie kwestia, nie wiem, godziny? Mimo tego odrzucam ten limit znaków oraz limit znaków dla całej powieści - napiszę powieść dokładnie taką, jak mi wyjdzie.

2. Pewnie będą dni, gdy na samą myśl o pisaniu czegoś na komputerze budził się we mnie będzie głęboki sprzeciw (mam duże tłumaczenie na 12. grudnia -> dziennie odwalam około 40 000 znaków -> mam ochotę odgryźć kawałek klawiatury jak potem muszę jeszcze napisać choćby malutkiego maila), więc poświęcę je raczej na zgłębianie źródeł...
Swoją drogą - polecam takie podejście wszystkim zainteresowanym. Znaczy - fajnie, że powieść napisana i w ogóle, ale dobrze by było, gdyby owa powieść nie była li tylko "krzykiem/śpiewem/wołaniem/popiskiwaniem duszy autora" i opowiadała o Czymś. O wyścigach samochodowych, o życiu żołnierza, o przygodach współczesnego pogromcy potworów itp. No research, no readers.

3. Alem się rozpisał... Tak czy siak - podejmuję wyzwanie, ale na swoich warunkach. Mam projekt do skończenia, od dłuższego czasu leży rozgrzebany i nie mogę się do niego zabrać.
Rękawicę podnoszę z ziemi i otrzepuję z pyłu, ale ostrzegam, że bez wahania ciapnę ją tam z powrotem, jeżeli okaże się, że tzw. życie ma wobec mnie pewne wymagania. Ach, gdybyż tak chodziło tylko o pracę - ale niestety, szermierki nikt za mnie ćwiczył nie będzie, a i na studia doktoranckie ktoś musi chodzić, by nie chodzić mógł ktoś.

4. Temat do chwalenia się postępami to dobry pomysły.
[ Dodano: Pon 28 Lis, 2011 ]
EDIT:
Słowo komentarza o podrzuconym przez kogoś linku do e-booków:
Tytuły takie jak "How to be a Writer" i "Guide to Self-Publishing" powinny natychmiast odrzucać. Raz, że sam sens takiego poradnika jest czymś podlegającym dyskusji, a dwa, że one nie tylko są po angielsku - one DOTYCZĄ języka angielskiego i realiów angielskich. Nie polecam.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?