Dziennik maratończyka - Escort

227
Już kończę, jeszcze 250-300k i mam zamknięty swój cykl, na którego punkcie zwariowałem :).

Potem będę myślał, nie wiem jak to się potoczy i jaką inspirację podłapię ;). Bardzo bym chciał ;).

Added in 6 minutes 25 seconds:
Pisać z myślą, że mam wydać to trochę chyba nie na mój charakter. Narzucanie sobie zbędnej presji i powodowanie spięcia nie zaiskrzy, a zrobi tylko zwarcie w zwojach i tyle będzie z mojego pisania.

Po przemyśleniu jednak wolę te swoje zabawki.
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

228
szopen pisze: Escort, mógłbyś naprawdę spróbować napisać coś nowego, z nowymi boahterami, ale z myślą, by to wydać.
W sumie tak. Ale Twoja wola. :)
Podziwiam samodyscyplinę. :)
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Dziennik maratończyka - Escort

230
Begied21 pisze: Escort, wbiłem na pierwsą stronę i przeczytałem o jakimś sf. Daj tysiąc lat do przodu i loty kosmiczne z nowymi bohaterami 8)
Także podziwiam - tyle znaków to jednak coś :)
Też czasem wracam do pierwszych stron. Wspominam z uśmiechem i trochę ze wstydem :P. Ale jakie to było s-f to raczej nie tyczyło kosmosu :D. Ubolewam z mojej biedy językowej, bo chciałbym napisać s-f w kosmosie. Technicznie mi brakuje więcej niż jak sobie piszę fantasy czy sensację ;). Pozostanę przy swoim, jeśli nie ruszę z rozwojem. Bo na s-f też mam niekiepski pomysł, ale do realizacji daleko.

Dzień bliższy niż dalszy

Od tamtej pory, czyli od ostatniego posta udało się napisać dwa rozdziały :). Zaczepiłem wątki bohatera drugiego i trzeciego. Trzeci z nich zrealizował swój niecny plan, cwaniaczek. Dziś i wczoraj pisało się całkiem dobrze. Od pewnego czasu czuję niezłą swobodę, tylko potrzebuję trochę więcej czasu, żeby ruszyć z pierwszym zdaniem. No i ostatnie dni to posucha, raczej nieregularne zrywy. Ale za to potężne zrywy ;).

Ciężko ocenić i powiedzieć, ile jeszcze rozdziałów, ale już niedaleko. Rozpisałem sobie ostatnie sceny, żeby potem nie pozostać w martwicy i dumać jak to rozegrać. Największym wyzwaniem i tak będzie finałowa scena, podczas której wiele się rozegra. Obym nie poległ ;).

Na dziś: 561,5k.
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

232
Kareen, tak się składa, że jeszcze kilka akcji, wątków i będzie. Ale czekają mnie trudne sceny :)

Dzień niedzielny
Bilans na dziś: 580k.

Działam ze 175. rozdziałem. Wydaje się, że chciałbym zamknąć to w 180.

Ostatnie sceny są albo trudne, albo nudne. Przerażony siedzę, że idzie troszkę opornie. No bo sceny w książkach o bogach zawsze mnie odrzucały. Przesycony temat. Aż tu mi wyskoczył 'diabeł'. No, ale chyba szybko się uporałem i teraz bardziej skupiam się na bohaterze. Zależy mi, by pokazać, że chłop zatraca się - w pierwszym tomie był kochającym braciszkiem, lubił kobiece towarzystwo, ale nie był tak nachalny (jak brat właśnie), trochę nieśmiały w niedojrzałych związkach. Na przestrzeni lat i doświadczeń zaczęło mu zależeć na władzy, odsunął na bok relacje rodzinne i miłości. Teraz chcę pokazać, że został całkowicie pochłonięty chęcią walki i zaspokajania swoich potrzeb - właśnie takich, czyli w boju. Obojętnie patrzy na osoby, na których niegdyś mu zależało. Chciałbym, żeby właśnie w ten sposób to wyszło.

Ostatnie sceny w walce o Piątą Krainę też muszę zrobić wyjątkowe - niektóre rozwiązania fabularne powtarzają się w powieści (bitwy, spotkania w karczmach, narady i takie tam - trochę częste), ale zawsze starałem się je opisywać na różnych sposób. Może odrobinę się nauczyłem na przestrzeni tych trzech lat :P.

Jeszcze z nimi jestem, ale niestety - zaczynam tęsknić za bohaterami :cry: :wink: .
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

233
Dzień po dniu poprzednim
Bilans przekroczył 600k na dzień 6 sierpnia ;).

Sceny, które wydawały mi się nudne, musiałem do pewnego stopnia pobudzić, co bym samemu przy czytaniu nie poczuł się zawiedziony. Na pewno będę poprawiał.
Nie przypadek, a stworzenia, które przewijają się od pierwszej części, sprawiły, że bohaterowie, a dokładnie dwójka braci znów stanęli bark w bark. Zobaczyli się po wielu przejściach. Trochę zaskoczeni, trochę zawiedzeni, szczególnie jeden, bo drugi przestał wyrażać uczucia. Jego charakter zamienił się w lodowaty sopel.
Przede mną jeszcze kilka posunięć na szachownicy. Kilka trudnych scen. Chciałbym, żeby wyszło wyjątkowo na tle poprzednich tomów.

Smutna wiadomość jest taka, że niestety mój beta-czytacz, a raczej przeciętny czytacz raczej mnie ignoruje i nie jest dla mnie to najlepsza rekomendacja. Chyba mu nie przypadło do gustu.
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

235
Dzień z kalendarza

Stan: 660k.

Bracia spotkali się ze sobą po nieoczekiwanym rozstaniu. Obydwaj sporo przeszli i chyba poczuli się rozczarowani ponownym spotkaniem. Choć młodszy z nich jest bardzo zamknięty, stał się zimny i obojętny na ludzki los. Żądza władzy przez niego przemawia, ale nie tak jak u tych, co to zabijają za nieposłuszeństwo. Jest zimny, ale sprawiedliwy. Działa egoistycznie, ale w imieniu prawa. Pomógł gildii, która go przyjęła (staje się jednym z najpotężniejszych w krainie, za chwilę będzie dowodził najlepszą jednostką spośród swojego gatunku). Drugi z nich, ten starszy, jest bardziej rozkapryszony, więcej po nim można poznać - poza tym lubi się dzielić wszystkim, wieczny pesymista, nie podobają mu się pomysły brata, który tak pragnie władzy. Niespodziewany zamach całkowicie psuje szyki braciom.

Czasami nie da się wyczuć, że to już blisko końca. Może to i lepiej - nie wiadomo jak się zakończy aż do samego końca.

Przede mną trzy rozdziały, jeszcze muszę dopracować kilka szczegółów i ruszać do boju :).
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

238
Zawsze brzmię ciekawie, potem nadchodzi rozczarowanie, jak ktoś poczyta ;).

Dzień nie ostatni

Doszło 10k po drodze, może trochę więcej na przestrzeni ostatnich dni, bo zdania dopisywałem, czasem wyrzucałem.
Moi bohaterowie trochę mnie zaskakują - wnoszą własne zakończenia, ze względu na logikę scen. Nie wszystko można z góry zaplanować, z czasem wychodzą niedociągnięcia (teraz też wyjdą). Ale podoba mi się, że popełniają błędy.
Myślałem, że dzisiaj nie siądę do pisania, ale działam na odwrót.

Mimo wszystko, zakończę to, już niedługo. Potem się zastanowię co dalej. Kilka osób wskazało mi błędy we fragmentach (większość ich znam jak: brak panowania nad jednym podmiotem <chyba specjalnie>, mało przystanków, za bardzo pędzę, do tego dobieram złe sformułowania, nieadekwatne do danej sytuacji, cierpię na tworzenie własnych związków frazeologicznych :D i kilka innych drobnych potknięć. Na plus dialogi, jak mi się zdaje, chociaż bez dobrego dnia i one wychodzą drewniane).
Prawdopodobnie po zakończeniu to ja sobie po prostu odpocznę.
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

239
Dzień po dniu wczorajszym

Stan: 685k.

Jeszcze trochę.
Następuje przesunięcie w czasie, bo gdy jeszcze dwaj bracia się widzieli, zostali zaatakowani przez obcych. Na polecenie młodszego, starszy wyruszył po pomoc. Nie otrzymał jej nigdzie, do tego go uwięzili jak jakiegoś heretyka.
Poprzednie zajścia pokazywały, że młodszy z braci, mag, pokonał już kilku umarłych z zaświatów. Tym razem nie było sensu udowadniać jego mocy, więc przesuwam czas do powstałego obozowiska. Wielu Utalentowanych liczyło, że zostaną wpuszczeni do ostatniej wolnej gildii, ale zostali wyparci z północy i musieli założyć obóz na szlaku. Wróg nadchodzi, a młodszy z braci liczy, że stanie na czele wojsk. W obozie urzęduje wielu przyjaciół i jeszcze więcej wrogów z przeszłości.
Nikt nie myśli o zjednoczeniu sił, bardziej odliczają szanse na zemstę - jeden na drugim. Ludzie są tacy naiwni. Pycha zabija.
Powoli rozmyślam o scenie finałowej. Jeśli miałbym ją dobrze napisać, musiałbym to zrobić jednego dnia. Pisanie tego z doskoku zabije klimat, jaki chciałbym stworzyć.
Życzę sobie powodzenia :P.
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

240
Dzień nadziei i zwątpienia

Doszło ponad 12k. Zamknąłem 178. rozdział.

Nadzieja, bo kipię, że komuś się spodoba. Kiedyś.
Zwątpienie, bo zbyt dużo rozmyślam. Czy warto i czy w ogóle umiem.
Trochę cierpię, że wskazuje mi się błędy, a ja chyba nie do końca potrafię nauczyć się lepiej. Pod tym względem żyję w swoim świecie ;).
Czasami mam, że kocham swoje związki frazeologiczne i swoje spojrzenie na pisanie. To drugie nawet kocham częściej.
To jakaś szatańska - grafomańska choroba. :)
PS Emotki mają za zadanie spuścić z melancholijnego, depresyjnego tonu.
Pisarz miłości.

Wróć do „Maraton pisarski”