20
autor: AndrzejQ
Pisarz osiedlowy
No i tak...Pora na podsumowanie pierwszego tygodnia września. Słów: zero i zaledwie kilka znaków, że może w przyszłym tyg. coś drgnie.
Od początku miesiąca klienci rzucili się na mnie i od rana do późnego wieczora zasypują mailami, telefonami, wyrazami podziwu i wściekłości. Normalny stan. W poniedziałek jeszcze to jakoś znoszę, we wtorek jestem już potwornie zmęczony, od środy próbuję dotrwać do weekendu.W biegu chwytam dobre słowa na Wery. Wieczorem padam, jakiś film - im głupszy, tym lepiej. Uspokajam umysł, żeby się dało zasnąć. Bo rano czeka kolejne 12 godzin na dużej intensywności. Kocham ten stan. Daję radę. Tyle, ze wieczorem nie wiem jak się nazywam. Myśleć o moich bohaterach, układać im życie - nie sposób. Dzisiaj sobota. Lepiej. Spoglądam tępo w ekran. Przynajmniej nikt nie dzwoni. Mogę spokojnie pracować. Przygotować wszystko na poniedziałek, żeby się dało jakoś utrzymać na powierzchni wiru obowiązków. Jutro niedziela, luzik, prawie urlop. Ale i tak w pracy. Bo w poniedziałek rano księgowa czeka na komplet dokumentów z sierpnia.
Trzeba coś zmienić. W przeciwnym razie, literatura polska będzie sobie musiała radzić beze mnie.Ale będę walczył. Żyję, jestem online.Chyba.
Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest źle lub nie działa na nich, prawie zawsze mają rację.Natomiast kiedy mówią ci, co dokładnie nie działa, i radzą, jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.
Neil R. Gaiman