MoRiA pisze: Wracając do domu doszedłem do wniosku, że moje opowiadanie, czy też domniemana powieść zaczyna się w zbyt nudny sposób, a akcja rozwija zbyt wolno.
Może uściślę: mówiąc "doszedłem do wniosku" miałem raczej na myśli to, że o ile mi się moja wizja podoba - chciałem rozpocząć tekst w nieco spokojniejszy sposób - o tyle nie potrafiłem jednoznacznie określić, czy takie coś trafia do czytelników. Weźmy chociaż przykład "Dzielnicy obiecanej" Pawła Majki, gdzie wydawca zasugerował mu dopisanie prologu do książki, żeby lepiej wprowadzić czytelnika w świat. Z jakiegoś powodu Paweł zaczął książkę tak, a nie inaczej; jak jednak widać, jego wizja nie pokrywała się z tym, czego oczekiwał wydawca. Zadałem więc sobie pytanie: po co mam czekać? Dokończyłem pierwszy rozdział, rozesłałem różnym ludziom - tak fachowcom, jak i amatorom - i zrobiłem research. Czy ten wstęp podoba się tylko mi, czy też innym? Zresztą, nawet na moim przykładzie: wrzuciłem do lodówki opowiadanie, które uważałem za raczej nudne, a przy zupełnie innej okazji podesłałem je Agnieszce z OLS. Uprzedzałem ją, że raczej nie spełni jej oczekiwań, proponowałem inne teksty, ale że były już wydane, to odpadły w przedbiegach. I co? Nie minęło nawet 20 minut jak powiedziała, że to nie jest nudne, wręcz przeciwnie - mam kończyć i wysłać jej całość. No i na koniec klasyka - mikropowieść Lovecrafta "Przypadek Charlesa Dextera Warda" Lovecrafta. Wiem, wiem - nijak mi do Cienia z Providence. Ale uważał on, że wspomiany tekst jest tak zły, że nie należy go publikować. I co wyszło po latach...?
Dlatego nie ma co stroszyć piórek i pisać
Jeżeli tekst wydaje Ci się nudny, to innym wyda się nudny w znacznie większym stopniu.. Zbyt wiele czynników składa się na taką, a nie inną ocenę przez autora - ale o tym już napisał Romek.
To fatalnie wróży i nie ma co zazdrościć czytelnikowi, który dostanie w ręce Twoje dzieło. Nie karz to za to, że kupił książkę. Daj mu nagrodę. Jako, że książka nie została jeszcze wydana - ani nawet wysłana do wydawcy - to uznam to za pomyślną wróżbę, że jednak zostanie kiedyś tam wydana
No i na koniec przeczysz sam sobie, bo wychodzi jednak na to, że serwujesz opinie nie dość, że niesprawdzone, to w dodatku proste do podważenia. Nie napiszę, tak jak Romek, że "to bzdury" - w końcu to Twoje zdanie, Twoja racja (a racja jest jak d... - każdy ma swoją), niemniej nie mogę się z tym zdaniem zgodzić.
Bo lubię pisać.