16

Latest post of the previous page:

Każdy pretekst do mobilizacji dobry :D Będę z poświęceniem dopingować. Mnie też możecie oczywiście wołać "Da-waj, da-waj!!", ale ja to planuję skończyć owszem, owszem 31 grudnia, tylko że 2012 :D Wbrew pozorom to realistyczne, a nie marudne plany ;)

Uważajcie z publikacją całości na forum, żeby nie spalić tekstu. Co do objętości, to roboczo można się posiłkować definicją wg regulaminu nagrody im. Zajdla, wg której powieść liczy się już powyżej 180 tys. znaków ze spacjami.

18
Tak sobie czytam o tym maratonie i sama się zastanawiam, czy nie wziąć udziału :)

może udałoby mi się skończyć, którąś z rozpoczętych historii dzięki temu
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

19
Jeśli zbierze się kilka chętnych osób, które oficjalnie potwierdzą swój udział, można stworzyć dział "Maraton pisarski", a poszczególne wątki nosiłyby nazwe dni: na przykład "dzień pierwszy" itp. Uczestnicy mieliby okazję podzielić się swoimi dokonaniami, na przykład ilością napisanych słów, rozpisaniem głównych scen, wątków itp. Podobno najlepiej samą treść trzymać do końca w tajemnicy. Pozostali forumowicze mogliby sekretnie (jeśli ktoś boi się na przykład publicznego niewywiązania się z terminu) dołączyć w dowolnym dniu.
Ale to luźna propozycja.

22
Znając życie po prostu chcę się wymigać od rozpoczęcia pracy nad jakimś tekstem i pragnę się usprawiedliwić, ale raczej ciężko będzie znaleźć czas na napisanie blisko 6500 słów godząc to z codziennymi obowiązkami i grudniowymi świętami.
Z drugiej strony jednak lubię wyzwania i możliwe, że też się skuszę.

23
Porzućcie farmy na facebooku (albo jak boicie się, że jakieś zwierzątko tam zdechnie, oddajcie pod opiekę członkom rodziny - jak się zajmą grą to nie będą przeszkadzać w pisaniu), przenieście telewizor na strych (i ustawcie dokładnie nad waszym biurkiem, czy gdzie tam piszecie - presja zarwania sufitu może zmotywować).
Zyskujecie kilka godzin dziennie. Z poczynionych przez mnie obserwacji wynika, że nawet zapracowane mamy mają czas na tego typu zajęcia.
Przypomnijcie sobie naukę tuż przed egzaminami - dało się?
Chyba warto spróbować?
[/quote]

[ Dodano: Sob 26 Lis, 2011 ]
Jeżeli ktoś się obawia, iż zaczęcie 1 grudnia skończy się fiaskiem...ma przecież dodatkowo kilka dni wcześniejszych - dzisiejsza data to 26 11. Mozna zacząć opracowywać zarysy powieści, postaci, głównych scen itp.

[ Dodano: Sob 26 Lis, 2011 ]
Idąc za ciosem założyłam stronę na FB, Maraton pisarski, dla tych, którzy zamiast gdybać chcą coś robić. Nie jest to reklama, bo nie mam z tego żadnych profitów;p
Prosze o wyrozumiałość, nigdy nic nie robiłam w sieci i średnio znam się na administrowaniu.

24
Ja mam łatwiej, bo nie mam farmy na Facebooku. W ogóle nie mam Facebooka. :D

Opracowałam sobie strukturę (bo bez struktury nie siadam do pisania).

Założenia wyszły mi takie:

1. powieść psychologiczna, tytuł roboczy: "Zegar";
2. razem 183 tys. znaków (w przybliżeniu, oczywiście);
3. 24 elementy (trudno to nazwać rozdziałami) po 6100 znaków plus wstęp i zakończenie po 18300 znaków.
4. średnio powinnam wyrobić te 6100 dziennie i mam jeszcze 6 dni na wstęp i zakończenie.

Łatwe to nie będzie, ale jest do zrobienia.
Ponieważ ma to być powieść, elementy muszą się płynnie łączyć - myślę, że to będzie dla mnie najtrudniejsze. Jeżeli mi się nie uda, zostanę z 24 niedorobionymi szortami, ale możliwe, że niektóre z nich będą się nadawały do dalszej obróbki. Zaryzykuję. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

25
Też nie mam farmy na Facebooku ani nawet konta, muszę jednak w grudniu oddać trzy teksty. Podpracowane już są, ale robienie przypisów zajmuje mnóstwo czasu. Nie dam rady pociągnąć jeszcze powieści. Ja się wprawdzie relaksuję, przerzucając z jednej pisaniny w drugą, lecz doba, mimo wszystko, nie jest z gumy. Można się zgłosić z opowiadaniem?
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

26
Nigdy nie zrobiłam takiego szczegółowego planu. Niestety (a może stety?) na ogół moi bohaterowie żyją własnym życiem i mają w nosie moje plany. Czy powinnam wziąć ich w karby? Mogę spróbować, ale obawiam się, że znowu wystawią mnie do wiatru i pójdziemy każde w swoją stronę.

Limit znaków na dzień to około 7000. Dużo.

Ależ to kusi...
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

27
7000 znaków to ponad 4 strony tekstu. Całkiem sporo. Ja od razu wiem, że tyle nie mogę sobie dołożyć do tego, co piszę zawodowo. Ale mnie kusi, gdyż jest to antidotum na odkładanie planów na potem, "kiedy będę miała więcej czasu". (Czy ja wiem, kiedy będę miała? Może dopiero kiedyś tam, po wielu latach, na emeryturze?). Taka świadomość, że jest określony termin i grupa ludzi, którzy mają podobny cel, działa jednak dopingująco. Dlatego myślę choćby o opowiadaniu...
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

28
Sporo zależy od tego, jakie kto ma tempo. Ja potrzebuję na napisanie czterech stron wordowskich (ręcznie, ale nie ma tu obowiązku pokazywania fragmentów, czyli nie muszą być w pliku) od godziny do trzech. Wiem, że nie każdego dnia będę tyle czasu miała, ale przy choćby jednym wolnym dniu można nadrobić trzy albo i cztery. Najważniejsze, żeby szybko myśleć. ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

29
katamorion pisze:Porzućcie farmy na facebooku (albo jak boicie się, że jakieś zwierzątko tam zdechnie, oddajcie pod opiekę członkom rodziny)
(z nadzieją) Hmm, myślicie, że w odniesieniu do żywych dzieci też taki pomysł się sprawdzi? :D :D

A ja sobie piszę na boczku po 10-15k tygodniowo i też się cieszę ;) Więc pozdrawiam wasz sprinterski (z mojego punktu widzenia) peleton, ze swojej perspektywy niestrudzonego chodziarza (czy jak się tam ten śmieszny sport nazywa ;) )

30
Taka nieśmiała uwaga z boku - ostrożnie z nastawianiem się przede wszystkim na wyrabianie limitu znaków. Liczbę znaków jest dosyć łatwo nabić (długie zdania, opisy, przeskakiwanie ze skojarzenia na skojarzenie, dygresje...), tylko żeby potem nie przyszedł redaktor i nie stwierdził, że 200 k tekstu kwalifikuje się do zagęszczenia do 50 k ;) Nie sztuka napisać dużo, sztuka napisać tak, żeby było dobrze.

Imho dla osób, które mogą poświęcić na pisanie więcej niż godzinkę dziennie, a warsztat mają w miarę wyrobiony, tych 7000 znaków to limit wykonalny, ale opłaca się w niego celować jedynie w sytuacji, kiedy ma się już dobrze przemyślane, co w tekście ma się znaleźć. Mnie planowanie potrafi czasem zająć więcej czasu niż samo składanie zdań (rozwiązania fabularne nie przychodzą na zawołanie), długi tekst rozplanowuje się trudniej niż krótszy, poza tym trzeba doliczyć jeszcze czas na poprawki...

Jeśli ktoś jest w stanie w miesiąc zaplanować, napisać i poprawić powieść na 250 tys. znaków, a później ją opublikować - z mojej strony chapeau bas :)
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

31
Ignite, ale Katamorion pisała, że czasu na poprawki tutaj nie uwzględniamy, tzn. że poprawki mają być później, a teraz chodzi o wyprodukowanie samego materiału do poprawiania. Uważam, że to nierealne, żeby stworzyć sensowny tekst i jeszcze zdążyć go poprawić w miesiąc. Co do limitu - ja muszę sobie ustawiać limity na sztywno, bo inaczej streszczam rozdział do dwóch zdań i stwierdzam, że nie mam nic więcej do powiedzenia. Jednym nabijanie znaków przychodzi łatwo, innym - wręcz przeciwnie. ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”