No i jest.
14k.
Trzeci tekst w pierwszej wersji gotowy.
Czeka mnie teraz redakcja autorska czyli ociosywanie mgły.
Muszę się przyznać, że czasami piszę w sposób, który z pewnością nie nadaje się do wersji ostratecznej, ale chcę przebrnąć przez jakiś kawałek, który idzie mi ciężej i wrócić do niego na dalszym etapie.
Wyczytałem takie podejście na jakimś forum scenariuszowym chyba. Pierwszy draft, żeby napisać historię. Drugi, żeby uporządkować strukturę. Kolejne to upiększanie, polerowanie i redkacja. Czasem się zapętla i z 3 czy 4 wersji robi się 17.
Mnie to trochę pomaga. Jestem w stanie przynajmniej skończyć tekst, z czym dawniej był spory problem. Inna sprawa, że potem trochę grzęznę w poprawkach. Mój rekord to scena przepisywana 7 razy.
No i sprawdziłem to na względnie krótkich tekstach. Nie wiemjakby to poszło przy 600k.
Jeśli ktoś ma ochotę, to może się podzielić czy woli pisać na gotowo, czy raczej brnie przez kolejne wersje.
PS.
Zbliża mi się urlop.
Plan przed urlopem jest taki, żeby opracować trzy teksty i doprowadzić je do jak najlepszej postaci. Zaprzyjaźniona malarka, myśli w tym czasie nad koncepcyjnymi wersjami ilustracji. Wiem, że wydawnictwa mają swoich ilustratorów, ale z drugiej strony w sekcji dla autorów często wspominają, że można nadsyłać tekst i ilustracje.
Romecki kiedyś stwierdził, że szansa na wydanie może zależeć od aktualnej pogody za oknem redaktora.
Kto wie, może będzie świecić słońce. Co mi szkodzi?

Jako pisarz odpowiadam jedynie za pisanie.
Za czytanie winę ponosi czytelnik.