Bezwstydny dziennik Iwara

122
Romecki pisze: Cóż rzec - dziękuję :)
Ale wszelkie gratulacje należą się Tobie :)
What he said :D
:clap: :waryjaci: :piwo:
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Bezwstydny dziennik Iwara

123
Tomku,

Jak mało kto zasłużyłeś na ten sukces, jakim niewątpliwie będzie ta książka (za co trzymam kciuki). Z różnych powodów nie mogę ostatnio zaglądać, ale ściągnął mnie jeden z trzech niecnych obwiesiów ;)
Fantastycznie było dołożyć mały palec do pochylonych nad tym projektem dłoni, ale to te Twoje odwaliły całą robotę.
Gratulacje i wielkie dzięki (za rozmowy przy whiskey, w doborowym gronie także).
Dokonało się :)

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Bezwstydny dziennik Iwara

124
Iwar, Gratulacje, podziwiam pracę i pełne zazdro :)
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Bezwstydny dziennik Iwara

126
Już dawno temu zrezygnowałem z kupowania książek. Do czytania i tak jest całe mnóstwo, zatem ściganie się na nowości zupełnie nie ma sensu. Biblioteka wystarczy. Ale jednak zainwestowałem (proszę uprzejmie docenić) w Twoje dzieło. Całkiem świadomie, jako logiczne zwieńczenie oglądu pisarskich postępów z przyjemnością odnotowywanych przy kolejnych wizytach na Wery.
Warto było? Tak, zdecydowanie tak. No bo od małej dawki Iwara lepsza jest większa dawka Iwara :)

Uwagi będą nieuczesane, od Sasa do Lasa.

Zauważyłem zarodek indywidualnego rysu w stylu pisania. Ten jeszcze nie jest uderzający, jeszcze nie jest całkiem czysty, jeszcze nie daje narzędzi do enumeratywnego wymienienia jego cech, ale jest zauważalny. Na pewno ma rozmach, nie zatrzymuje się na słowach i zwrotach z powszechnie używanego słownika, widać, że dąży do pewnej wynalazczości, oryginalności, do składania cząstek w niebanalne połączenia. Czasem z użyciem mieszaniny czasów, co się widzi, ale co nie rani, na ogół raczej zwiększa siłę wyrazu.
Przez fabułę galopuje się sprawnie, naprzemienne narracje nie przeszkadzają. Może tylko wewnątrz scen przeskakiwanie narratora bywa zbyt gwałtowne. Ale wszystko się ładnie wiąże i przenika.

Godne zauważenia wydaje się poczucie humoru, przemycone dyskretnie, bez konferansjera i wyciągania publiki z pierwszego rzędu do średnio śmiesznych skeczy.

Dramat narysowany sprawnie. Mam żal o masową rzeź bohaterów, do których się zaczynałem przywiązywać. Martin żeż w przedziałek czesany...

Świat przedstawiony poprawnie, choć nie szczegółowo, a relacje między elementami nie do końca jasne. Może i dobrze, od czego czytelnik ma wyobraźnię. Domniemywam też, że sporo się rozjaśni w dalszych częściach.

Jest też kwestia braku równowagi między zapowiedzią a dalszym ciągiem. Otóż początek obiecuje epickość znacznie poważniejszych rozmiarów, a potem owa epickość się rozmywa wraz ze skupieniem na losach głównych postaci. Intryga oddaje co swoje banałowi. Prawdę mówiąc na takiej osi, jaką wymyśliłeś, dałoby się zawiesić dużo większy ciężar. Ale zgodnie z informacją na skrzydełku: się ceni zwięzłość. Więc i niech tak będzie.

Co mi dostarczyło najwięcej zabawy? Wyłuskiwanie pożyczek: z lektur, filmów i seriali, z wiedzy, z życia wkoło, z internetowych portali informacyjnych, przerabiających w pulpę aktualną politykę, prywatność celebrytów, jak i poważne dylematy ludzkości. Na razie jeszcze widoczne są fastrygi w miejscach, gdzie te pożyczki przyszyto do głównej narracji, ale z czasem, z liczbą napisanych znaków przestaną sygnalizować swoją obecność. Na pewno. Na pewno uzyskasz większą homogeniczność tekstu.

Warto było wydać kasę?
Yhy. Jak najbardziej. Podobało się.

No i taki drobiazg.
W tym miejscu drogi życia ma się już na wyposażeniu obowiązkową sklerozę. Ale dobrych rzeczy nie zapominam.
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopi ... 51#p177751
Bardzo, kuźwa, zabawne. Ten ożywiony dialog z oceniającym.
Bóg zapłać :P

Bezwstydny dziennik Iwara

127
Leszek Pipka, dzięki za odnośnik, miło porównać pierwotną zupę z rezultatem ewolucji.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Bezwstydny dziennik Iwara

128
Leszek Pipka pisze: proszę uprzejmie docenić
Doceniam, a jakże. Bez takich inwestycji to co ja zrobię z pozostałymi 4 tomami? :P

Dzięki za uwagi Leszku i bardzo się cieszę, że przypadło do gustu. Z tym indywidualnym stylem to ciężka sprawa, jednym przypadnie do gustu, innym nie.

Jednak jaki jest wybór? Pisać jak wszyscy, kiedy wszyscy piszą jak wszyscy? A może zamiast tłuc kolejne elfie karczmy, lepiej być tym Thompsonowskim boskim prototypem, mutantem, który nigdy nie wszedł do masowej produkcji? Żyć jeden dzień jak Iwar czy 365 jak Blanka? No ale bez masowej produkcji to sobie mogę popisać do szuflady. Jedni idą na czerwone dywany, inni mogą najwyżej dywan sobie wytrzepać na lutowym chłodzie plus 2 stopnie w cieniu. Taki los. Zbyt pokręcony żeby żyć, zbyt rzadki by umrzeć.

Z równowagą miałem wątpliwości. Postanowiłem rozwinąć bohaterów, zamiast skupiać się na zawiłej intrydze. Całość jest tylko pretekstem dla końcówki, która jest wrotami w co dalej. Mam nadzieję, że później, kiedy już pewne rzeczy zostają ustalone, jest głębiej. I cieszę się, że według Ciebie dobrze wyważyłem humor i te wszystkie intertekstualności. Niczego tak nie znoszę jak nachalnego wymuszania chichotu i chamsko wypożyczonych dowcipów.

No drobiazg, jak drobiazg :) Ładna zupa to była. I ja takim natchnionym spojrzeniem patrzyłem z awatara w przyszłość.
Strona autorska.

Bezwstydny dziennik Iwara

129
Iwar pisze: No drobiazg, jak drobiazg Ładna zupa to była. I ja takim natchnionym spojrzeniem patrzyłem z awatara w przyszłość.
Połączyłam konta, ostało się drzewo ;)
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Bezwstydny dziennik Iwara

130
I to by było na tyle maratonu. Skończyłem część piątą, ostatnią. Stanęło na 726k znakach, przed poprawkami. Tytuł miałem taki piękny, Miasto i miasto, ale mi jakiś łobuz ukradł. Na razie jest więc roboczy - "Biznesplan na kolejne Bugatti."

Wątek więc kończę, ostatni wychodzący proszę zgasić światło.
Strona autorska.

Wróć do „Maraton pisarski”