Już dawno temu zrezygnowałem z kupowania książek. Do czytania i tak jest całe mnóstwo, zatem ściganie się na nowości zupełnie nie ma sensu. Biblioteka wystarczy. Ale jednak zainwestowałem (proszę uprzejmie docenić) w Twoje dzieło. Całkiem świadomie, jako logiczne zwieńczenie oglądu pisarskich postępów z przyjemnością odnotowywanych przy kolejnych wizytach na Wery.
Warto było? Tak, zdecydowanie tak. No bo od małej dawki Iwara lepsza jest większa dawka Iwara
Uwagi będą nieuczesane, od Sasa do Lasa.
Zauważyłem zarodek indywidualnego rysu w stylu pisania. Ten jeszcze nie jest uderzający, jeszcze nie jest całkiem czysty, jeszcze nie daje narzędzi do enumeratywnego wymienienia jego cech, ale jest zauważalny. Na pewno ma rozmach, nie zatrzymuje się na słowach i zwrotach z powszechnie używanego słownika, widać, że dąży do pewnej wynalazczości, oryginalności, do składania cząstek w niebanalne połączenia. Czasem z użyciem mieszaniny czasów, co się widzi, ale co nie rani, na ogół raczej zwiększa siłę wyrazu.
Przez fabułę galopuje się sprawnie, naprzemienne narracje nie przeszkadzają. Może tylko wewnątrz scen przeskakiwanie narratora bywa zbyt gwałtowne. Ale wszystko się ładnie wiąże i przenika.
Godne zauważenia wydaje się poczucie humoru, przemycone dyskretnie, bez konferansjera i wyciągania publiki z pierwszego rzędu do średnio śmiesznych skeczy.
Dramat narysowany sprawnie. Mam żal o masową rzeź bohaterów, do których się zaczynałem przywiązywać. Martin żeż w przedziałek czesany...
Świat przedstawiony poprawnie, choć nie szczegółowo, a relacje między elementami nie do końca jasne. Może i dobrze, od czego czytelnik ma wyobraźnię. Domniemywam też, że sporo się rozjaśni w dalszych częściach.
Jest też kwestia braku równowagi między zapowiedzią a dalszym ciągiem. Otóż początek obiecuje epickość znacznie poważniejszych rozmiarów, a potem owa epickość się rozmywa wraz ze skupieniem na losach głównych postaci. Intryga oddaje co swoje banałowi. Prawdę mówiąc na takiej osi, jaką wymyśliłeś, dałoby się zawiesić dużo większy ciężar. Ale zgodnie z informacją na skrzydełku: się ceni zwięzłość. Więc i niech tak będzie.
Co mi dostarczyło najwięcej zabawy? Wyłuskiwanie pożyczek: z lektur, filmów i seriali, z wiedzy, z życia wkoło, z internetowych portali informacyjnych, przerabiających w pulpę aktualną politykę, prywatność celebrytów, jak i poważne dylematy ludzkości. Na razie jeszcze widoczne są fastrygi w miejscach, gdzie te pożyczki przyszyto do głównej narracji, ale z czasem, z liczbą napisanych znaków przestaną sygnalizować swoją obecność. Na pewno. Na pewno uzyskasz większą homogeniczność tekstu.
Warto było wydać kasę?
Yhy. Jak najbardziej. Podobało się.
No i taki drobiazg.
W tym miejscu drogi życia ma się już na wyposażeniu obowiązkową sklerozę. Ale dobrych rzeczy nie zapominam.
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopi ... 51#p177751
Bardzo, kuźwa, zabawne. Ten ożywiony dialog z oceniającym.
Bóg zapłać
