Długi marsz

31

Latest post of the previous page:

Pisanie na razie idzie średnio, siadam do niego 1-2 razy w tygodniu by nie było przestojów na blogu, ale mam nadzieję, że to przejściowe.

Tradycyjnie mam dla was ciekawostkę:
Obrazek
Czy ja dobrze rozumiem, że jest to kebab pod kościołem Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich?

P.S. A na blogu ostatnio pisałem o prostowaniu kamieni
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Długi marsz

32
Sporo się u mnie zmieniło, ale dalej coś tam skrobię. Szturcha angielski, szturcha beletrystyka, ale na razie pilnuję jednego projektu, który ludzie czytają i pilnuję by się nie rozdrabniać. Przynajmniej do czasu, aż będę w stanie zająć się dwoma rzeczami na raz, na dobrym poziomie.

Dziś napisałem o japońskich robotach.

Natomiast dwa tygodnie temu wyżaliłem się, czemu nie jem sushi w Polsce.... i zamiast się zbłaźnić, przybyło mi kilkudziesięciu nowych odbiorców, a liczba wyświetleń artykułu w jeden dzień osiągnęła ponad 10% wszystkich wyświetleń bloga, uzbieranych przez jakieś 3 lata nieregularnego pisania. W liczbach bezwzględnych to nie jest dużo, ale jak na skalę mojego niszowego projektu, i unikania reklamy, to byłem naprawdę zaskoczony.
Część odbiorców tekst zrozumiała, część nie. Do jednych trafił, inni hejtowali, sporo przekazywało dalej. Dla mnie doświadczenie nowe, bo co ja mogłem wiedzieć o reakcji czytelników na tekst puszczony w świat? Założyłem niedawno temat o "Make Good Art" Gainama i dla mnie taki artykuł to była właśnie jedna z butelek puszczona w morze, z samotnej, pisarskiej wyspy, dzięki której otrzymałem rzeczy niezwyczajne. Ale to była jedna z wielu.

Poza tym wygląda na to, że wyrobiłem sobie klawiaturę na tyle, by móc pisać niezłą publicystykę. Niezłą, czyli klarowną i budzącą emocje.
Cieszy mnie to, bo dwóch z moich ulubionych pisarzy zaczynało jako dziennikarze i jest to jedna ze sprawdzonych dróg, by móc przejść potem do opowiadania wciągających historii.
Samą publicystykę na blogu będę dawkował, bo wolę się trzymać kuchni, ale budujące jest to, że uczę się rzeczy, których się nie spodziewałem przy zakładaniu bloga.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Długi marsz

33
Ostatnio zrobiłem mało popularny wpis, z którego jestem bardzo zadowolony. Na ile jestem w stanie ocenić, pod względem technicznym moje pisanie jest coraz lepsze.
Lampuga - śródziemnomorka ryba po japońsku

Gorzej, że zabrałem się też za zaniedbywane dotąd planowanie. Po prostu chciałem zacząć pracować nad kilkoma wpisami na raz, ponieważ gdy w jednym zablokuje mnie brak zdjęcia, researchu, lub pomysłu, dobrze by było w tym czasie dokończyć inny - uniknąłbym w ten sposób choć części opóźnień.
W pięć minut wypisałem tematy, które mi teraz chodzą po głowie, a potem poświęciłem kolejne kilkanaście by ułożyć z nich jakiś sensowny grafik publikacji i.. wyszło mi, że to musi być plan na jakieś pół roku.
Wszystko to uwzględnieniem sezonów, mojej aktualnej wiedzy, możliwości robienia zdjęć i pilnowania by typy tematów były równomiernie rozłożone.
Człowiek chce się za coś zabrać na poważnie, a tu się okazuje, że głowa mała :P
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Długi marsz

35
ithilhin pisze: Małymi kroczkami i dasz radę :)
Tak trzeba i właśnie po to jest plan. By znów się nie okazało, że przy tygodniowej aktualizacji bloga minęły już dwa tygodnie, a wpisu dalej nie ma ;)

Na wrzesień chcę napisać:
- felieton o sushi
- omówić wstępnie kolejny dział kuchni japońskiej (to w ramach przepisu)
- wrzucić artykuł o nożach japońskich, czemu lepiej ich nie kupować
- napisać recenzję filmu o sushi, a w następnych miesiącach kontynuować recenzowanie filmów i książek związanych z kuchnią japońską.

Odpuszczam sobie pisanie o herbacie, chyba, że pojawi się coś naprawdę ciekawego. Przy czterech artykułach miesięcznie (jak dobrze pójdzie), muszę się na czymś skoncentrować.

Takie są założenia, jestem otwarty na uwagi czytelników i pewnie niedługo wrzucę to pod dyskusję na FB - tam wygodniej niż na bloggerze :)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Długi marsz

36
Nowy dział kuchni (sashimi) i artykuł o niekupowaniu noży odhaczone.
Recenzja się pisze, będzie dziś/jutro. Do tego jeszcze muszę podłubać przynajmniej przy kolejnych dwóch artykułach, by mieć zapas na czas urlopu. Nie biorę lapka i przez dwa tygodnie będę miał odwyk od sieci i od pisania.

Sprawdziłem też, ile orientacyjnie piszę znaków i wyszło mi, że te artykuły mają średnio po 1000 słów, czyli jakieś 6,5-7 tyś znaków. Publikuję jeden artykuł co dwa tygodnie, czasem częściej, więc nie jest źle, zwłaszcza, że w tym czasie robię też risercz. Nie piszę codziennie i średnia wyszła lepsza niż się spodziewałem :)

Przy okazji riserczu chciałem też uczulić, że trzeba z nim uważać i znaleźć rozsądną równowagę. Jeśli go nie zrobię, nie posprawdzam paru źródeł, to większa szansa, że puszczę babola, albo będę pisał ogólnikami, które znają wszyscy. Z drugiej strony każda nowa informacja prowadzi do kolejnej i jeśli w pewnym momencie nie powiem "Dość!", to nic nie skończę.
Wiem, że piszę publicystykę, a tu wypada trzymać wyższe standardy zgodności z realiami niż w literaturze pięknej, ale swoją specjalizacją zajmuję się już kilkanaście lat i wciąż potrzebuję coś doczytać.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Długi marsz

37
Blog znów wraca do życia. Tym razem wpis typu "piszę czemu nie piszę":

Tworzenie menu, czyli rozterki szefa kuchni.

Trochę straszne, jak łatwo jest wypaść z rytmu, gdy pisanie jest pobocznym zajęciem. Ważnym, ale jednak dalej hobby.
W każdym razie już od jakiegoś czasu brakuje mi wymyślania czegoś fantastycznego, więc kto wie? Może w autobusach ta chęć przerodzi się w pomysły na opowiadania, gdy nie będę już musiał wczytywać się w przepisy, listy sprzętu i układać harmonogramu rzeczy do zrobienia?
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Długi marsz

38
Znów podejmujemy marsz ;)

Na razie daruję sobie myślenie o fabułach. Gobliny, Chińskie zaświaty, wcale-nie-cyberpunk i cała reszta dalej sobie siedzą w szufladzie a ja się skupiam na pisaniu kulinarnym.

Blog, co dziwne, dalej jest regularnie, codziennie odwiedzany. Nawet mimo paromiesięcznych przerw w publikacji. Wychodzę z nim bardziej do ludzi, nie licząc już, że sam się magicznie spopularyzuje. Do tego ciągle rośnie baza zdjęć do wykorzystania w przyszłych artykułach i częściej udzielam się na tematycznych grupach. W brew pozorom dalej ma to sporo wspólnego z pisaniem i na to też trzeba znaleźć czas.

Z samego pisania, skupiam się na wymyślaniu artykułów, by ukazywały się chociaż raz na dwa tygodnie, plus krótkie notki na fb.

I to chyba tyle z chęcią napisałbym coś nie tylko na swój blog, ale na razie nie widzę gdzie. Może z czasem coś się pojawi ;)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Długi marsz

39
Artykuły się wymyśliły, pewnie więcej niż zdołam przerobić w najbliższym czasie. Korzystając z tego, że mam teraz sporo wolnego, planuję umieszczać wpisy na blogu co ok tydzień. Rozpiska na grudzień już jest, zaczynam też myśleć co dalej.

Po warsztatach japońskich kiszonek mam parę nowych znajomości, sporo wiedzy i jeszcze więcej motywacji i inspiracji. Plan jest taki, by ten stan utrzymać.

Chcę obok okazjonalnych notek na fb wrzucać też podsumowania obejmujące ostatni tydzień/dwa. Wybór kilku najciekawszych artykułów/wydarzeń/informacji na jakie trafiłem w tym czasie. To pomysł z dzisiaj, więc jeszcze się klaruje, ale już jestem pewien, że będę chciał spróbować.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Długi marsz

40
Jason pisze:Chcę obok okazjonalnych notek na fb wrzucać też podsumowania obejmujące ostatni tydzień/dwa. Wybór kilku najciekawszych artykułów/wydarzeń/informacji na jakie trafiłem w tym czasie. To pomysł z dzisiaj, więc jeszcze się klaruje, ale już jestem pewien, że będę chciał spróbować.
Myślę, że to jest bardzo dobry pomysł :) Trzymam kciuki i czekam na notki/wpisy.
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

Długi marsz

41
Aktegev, dzięki :)
Też spodobał mi się pomysł takiego "Wyboru chefa". Teraz pozostaje zacząć i sprawdzić jak mi to wyjdzie w formie cyklicznej i co spodoba się czytelnikom.

Artykuł o japońskim filetowaniu łososia poszedł. To już czwarty z cyklu łososiowego i pewnie w styczniu umieszczę piąty, który ma być ostatnim. Następny wpis w kolejce to recenzja kieleckiego Sushi-ya, z dygresją na temat omakase. Dalej nie chcę pisać recenzji knajp na blogu, ale ta na tyle się wyróżnia, że jest sens o niej wspomnieć.

A maratonowo wspomnę, że póki nie mam zbyt wiele na głowie to bieżące artykuły piszą się w sensownym tempie, ale dalej nie mam nic przygotowanego na zapas.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”